Ponieważ Karolina Nowicka zablokowała mi możliwość komentowania na jej blogu, więc jako mgr teologii ogólnej (mocno zbuntowany i niepracujący w zawodzie, ale zawsze...) krótko skomentuję jej BREDNIE na swoim.
"Trzeba być wyjątkowym idiotą (albo manipulatorem), żeby sugerować, iż małżeństwo ratuje ludzi przed popadnięciem w nałóg czy przestępstwo."
Rozumiem że Pani Karolina z właściwą dla siebie KULTURĄ i SKROMNOŚCIĄ pisze O SOBIE, bo nie podała ani jednego przykładu takiej sugestii. Rzeczywiście trzeba być wyjątkowym idiotą, aby zakładać "automatyzm" rozwiązywania przez małżeństwo problemów psychicznych i alkoholowych. Na każdym kursie przedmałżeńskim uczy się kandydatów do związków, że małżeństwo to CODZIENNA PRACA nad UMACNIANIEM tego związku i ROZWIĄZYWNIEM PROBLEMÓW jakie się w tym związku pojawiają. Uczy się także, że okazywanie miłości małżonkowi i pielęgnowanie jej jest ważniejsze nawet od okazywania miłości dzieciom, bo dzieci nie mogą być szczęśliwe widząc nieszczęśliwych lub skłóconych lub nawet oziębłych rodziców. Jeśli ktoś z dniem ślubu PRZESTAJE SIĘ STARAĆ, to znaczy, że NIE POWINIEN BRAĆ ŚLUBU. A bywają tacy, co narzeczeństwo traktują jak "okres promocji" a ślub jak "wykupienie abonamentu" - jest to doskonały przepis na PORAŻKĘ. Nie ma to jak porzucić wszelkie starania, romantyzm, a nawet kulturę i higienę osobistą, a potem biadolić, że "małżeństwo jest do d..., za następnym razem się nie hajtam". UKRYCIE przed ślubem problemów psychicznych lub alkoholowych jest w prawie kanonicznym PRZYCZYNĄ NIEWAŻNOŚCI MAŁŻEŃSTWA. I to by było na tyle jeśli chodzi o przyrodzony aspekt małżeństwa. Ale jest też aspekt nadprzyrodzony sakramentu. Jeśli małżonkowie traktują obietnicę MIŁOŚCI, WIERNOŚCI, UCZCIWOŚCI i NIEROZERWALNOŚCI traktują poważnie, to łatwiej jest im podołać sytuacji, gdy zachwyt się skończy, a w okolicy pojawi się bardziej atrakcyjna osoba. Wspólne rozmowy, modlitwy, uczestnictwo w mszy świętej sprawiają, że małżonkowie nie tylko spędzają razem więcej czasu, ale czerpią moc wprost od Boga. Ale oczywiście tak jak są osoby "wierzące niepraktykujące", tak samo mogą być osoby "poślubione niepraktykujące". Ale trudno to wyjaśnić ateistce że tak jak "wiara bez uczynków martwa jest" tak samo małżeństwo bez uczynków miłości jest martwe.
"Czy obrączka chroni przed rozpadem związku? Zabezpiecza byt porzuconej żony? Gwarantuje alimenty na dzieci? Bardzo wątpliwe."
Ależ pokaz ignorancji prawnej! Obrączka nie chroni, ale akt małżeństwa chroni i to bardzo. Osoby w związkach nieformalnych przede wszystkim łatwiej mogą się rozstać - zawsze trudniej jest przejść przez całą procedurę rozwodu niż po prostu wyjść lub wyrzucić kogoś za drzwi. Więc ślub daje poczucie bezpieczeństwa. Ślub reguluje wiele spraw majątkowych - od podziału wspólnego majątku w przypadku rozstania po sprawy spadkowe. Jeśli dajmy na to osoby żyjące w takim związku inwestują wiele pracy i pieniędzy w mieszkanie dom, który formalnie należy do jednej strony (np.: został odziedziczony... jako kompletna ruina i ogromnym nakładem pracy i pieniędzy obojga przekształcony w przytulne gniazdko do życia) to w momencie śmierci formalnego właściciela druga osoba traci wszystko (dziedziczą dzieci z poprzedniego związku).
"Wierzcie lub nie, ale są jeszcze na tym świecie osoby z tak zwichrowaną psychiką, że mieszkającą razem bez ślubu parę określają mianem patologii. Tak, dzisiaj, w XXIszym wieku. I jeszcze z właściwym słoniom w składzie porcelany wdziękiem podpierają się statystykami, z których wynika, że konkubinat idzie w parze z rozmaitymi, ekhm, defektami, jak przemoc czy alkoholizm. (...) No ale ludziom opętanym ideą legalizmu niczego nie wytłumaczysz. Oni czytają statystyki i wiedzą swoje."
"Niewypłacalny (przynajmniej oficjalnie) ojciec jest tak samo traktowany przez prawo niezależnie od tego, czy był mężem matki swoich dzieci. Sama zaś instytucja małżeństwa jest tylko kontraktem, który można łatwo zerwać."
A nie mówiłem, że Pani Karolina wypowiada się o sobie!? Bo w jednym temacie piętnuje ludzi opętanych ideą legalizmu, co tylko patrzą w statystyki pokazujące korelację pomiędzy związkami niesakramentalnymi a patologią, a w drugim sama lustruje statystykę przypadków PATOLOGICZNYCH - przypadków uchylania się od płacenia alimentów pod pretekstem "niewypłacalności" pozorowanej lub wynikającej z celowego niepodejmowania pracy.
"Wzorcowymi przykładami niewierności opatulonej w przysięgę są pan Korwin-Mikke oraz pani Marta Kaczyńska. Tacy ludzie kompromitują oficjalność związków, gdyż zerwanie formalnych „kajdanów” nie stanowi dla nich żadnego problemu."
Dno i dwa metry mułu! Oczywiście nie piszę o wymienionych przez Karolinę Nowicką osobach, tylko O NIEJ. Grzebanie w cudzych życiorysach i sugerowanie, że skoro osobom deklarującym jakiś system wartości coś poszło w życiu nie tak jak deklarowali i zakładali to znaczy, że cały system wartości jest do d... i sugerowanie, że deklarujący go są "hipokrytami", a starający się żyć według niego są "frajerami" to typowo urbanowski "PANŚWINIZM". Czasem samochody się psują i ulegają wypadkom, ale to nie znaczy, że motoryzacja jest do d... Cóż, lewaka jak świnię zawsze będzie pasjonowało babranie się w gównie... tylko lewak wybiera zawsze cudze gówno, a poczciwa świnka nie jest tak wybredna. Niedawno Kumpel pisał na Facebooku, abyśmy nie zaglądali sobie do łóżka. Podeślę mu obydwa artykuły, to się pośmieje. Kto by pomyślał, że lewaccy, wojujący ateiści chętniej zaglądają do łózek katolikom niż katolicy gejom i lesbijkom. Oj, będzie miał ubaw!
Komentarze