
Niech Platforma nie wciska ciemnoty

W wywiadzie dla portalu Niezależna.pl, Zbigniew Ziobro odnosi się do wystąpienia Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim i zarzuca politykom Platformy Obywatelskiej manipulowanie Polakami. Z europosłem PiS rozmawia Piotr Łuczuk.
Jakie są przejawy zagrożeń wolności słowa w Polsce i dlaczego ten temat został podniesiony w Parlamencie Europejskim? Jaka jest rola Europarlamentu w tej kwestii?
Nie ma bardziej europejskich wartości, o których można byłoby mówić w Strasburgu, jak wolność słowa i wolność mediów. Zwróciłem na to uwagę w moim wystąpieniu, które dotyczyło zarówno spraw europejskich, jak i polskich. Po to właśnie Polska aspirowała do Unii Europejskiej, aby politycy mogli swobodnie formułować swoje opinie w parlamencie i upominać się o wolność mediów, jeśli rząd ogranicza ją, łamiąc europejskie standardy.
Czy polska prezydencja jest najlepszym momentem, aby rozpoczynać w Parlamencie Europejskim debatę na temat wolności słowa?
Platforma Obywatelska na czele z Donaldem Tuskiem usiłuje zmanipulować Polaków i wmówić im nieprawdę, że w trakcie prezydencji nie dochodziło nigdy do dyskusji, które dotyczą spraw wewnętrznych krajów obejmujących prezydencję. Jest dokładnie odwrotnie. Taka krytyka przywódców poszczególnych państw przez zasiadających w Parlamencie Europejskim opozycyjnych parlamentarzystów z ich krajówmiała miejsce zawsze. To właśnie jest reguła i standard Parlamentu Europejskiego. W czasie prezydencji krytykowana była przez socjalistów niemieckich kanclerz Angela Merkel. Krytyki nie uniknęli także Nicolas Sarkozy i Tony Blair. Ostatnio z ostrą krytyką węgierskich europarlamentarzystów, gdy obejmował przewodnictwo w Europie, spotkał się premier Viktor Orbán. Cały świat zapamiętał słynne słowa premiera Berlusconiego, gdy atakowany w Parlamencie Europejskim przez włoskich socjalistów porównał szefa ich frakcji do SS-mana w obozie koncentracyjnym, co wywołało wielki skandal. Mówiąc językiem młodzieżowym, niech Platforma nie wciska ludziom ciemnoty, że w Parlamencie Europejskim to Polacy pierwsi rozpoczęli między sobą dyskusję.
Skąd w takim razie te argumenty posłów PO?
Posłowie Platformy chcą grać na braku znajomości mechanizmów funkcjonujących w Parlamencie Europejskim. Chcą manipulować i wprowadzać w błąd Polaków. Parlament Europejski wbrew temu, co sugerują politycy PO, nie jest skonstruowany na zasadzie podziałów narodowych, lecz partyjnych – analogicznie jak parlamenty wewnętrzne. Oznacza to, że w Parlamencie Europejskim nie występują poszczególne grupy narodowe, lecz grupy partyjne. Mamy więc klub socjalistów, klub liberałów, klub partii ludowej i klub konserwatystów, analogicznie jak w Polsce i innych demokracjach europejskich. Oczywiste jest, że taki podział powoduje dyskusje i spory polityczne. Dlatego zawsze, kiedy na czele prezydencji staje premier danego kraju wywodzący się z pewnego ugrupowania, spotyka się z krytyką polityków opozycji.
Jednak nie wszystkie dyskusje są tak emocjonujące jak ta wczorajsza.
Te dyskusje różnią się siłą sporu i napięciem. W przypadku Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy'ego dyskusja była raczej spokojna, a krytyka nie była emocjonująca. Natomiast w przypadku prezydencji węgierskiej, włoskiej czy nawet brytyjskiej debaty wprost kipiały od emocji, a premierzy tych krajów stawali pod gradem najcięższych zarzutów. Posłowie Platformy Obywatelskiej po prostu wprowadzają w błąd Polaków, licząc na ich niewiedzę, i chcą grać istotą jedności narodowej. Tymczasem w Parlamencie Europejskim spór polityczny toczy się według politycznych podziałów, a nie narodowych przynależności.
Czy to oznacza, że w sprawach narodowych także nie powinno być jedności, a posłowie powinni kierować się wyłącznie przynależnością polityczną?
Oczywiście, że nie. W sprawach pryncypialnych istnieje możliwość odwoływania się do narodowej jedności. Jeśli Donald Tusk będzie zabiegał o wyrównanie dopłat dla polskich rolników, będziemy go z całą siłą wspierać. Jeśli będzie zabiegał o uzyskanie finansowej pomocy UE dla wydobycia gazu łupkowego, będziemy z nim solidarni. Jeżeli będzie domagał się ograniczenia konsekwencjipakietu klimatycznego dla Polski, zrobimy wszystko, by mu się to udało. Niestety Donald Tusk nie podjął żadnej z tych inicjatyw ważnych zarówno dla Polski, jak i dla samej Europy. Premier Tusk podjął w swoim wystąpieniu treści ogólnoeuropejskiej wartości, dzięki którym Europa jest, jak twierdził, najlepszym miejscem do życia, odniósł się do wartości, które gwarantują najwyższe standardy demokracji. Gdy Donald Tusk podnosi takie kwestie, my nie mamy prawa milczeć. W Polsce w obszarze wartości i standardów, o których mówił w swoim wystąpieniu, Donald Tusk nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Czy Donald Tusk zaprzeczy temu, że po zmianie władzy z mediów publicznych wyrzucono dziesiątki dziennikarzy tylko dlatego, że byli oni krytyczni wobec opcji rządzącej? A może według premiera Tuska jest to standard europejski? Czydziałania podejmowane wobec internautów i zastraszanie ich o 6 rano także należą do omawianych przez Donalda Tuska standardów? Czy wolność słowa i niezależność dziennikarzy jest wartością europejską, czy jedynie sprawą wewnętrzną? Proszę zwrócić uwagę, że nie wytykałem Donaldowi Tuskowi niekompetencji ws. budowyautostrad, ws. walącej się w Polsce służby zdrowia czy fatalnej sytuacji w polskiej edukacji. Nie podnosiłem spraw czysto wewnętrznych, ale podjąłem kwestie jak najbardziej europejskie, dotyczące standardów i wartości, które w swoim wystąpieniu wywołał sam Donald Tusk.
Radosław Sikorski mówi, że poprzez tego rodzaju wystąpienia gra pan na przegraną Prawa i Sprawiedliwości.
Minister Sikorski jest ostatnią osobą zainteresowaną zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości i jego troska o zwycięstwo naszej partii z pewnością nie jest szczera. Zdaje on sobie sprawę, że PiS przegra wybory wtedy, gdy głos partii nie będzie słyszany, a politycy ulegną szantażowi PO, z którego wynika, że nie wolno krytykować rządu w czasie prezydencji. Na taki szantaż nie możemy pozwolić. Platforma chce oszukać Polaków, mówiąc, że w Parlamencie Europejskim po raz pierwszy doszło do dyskusji wewnętrznej, ale - jak wykazałem - jest dokładnie odwrotnie. Poprzednie debaty były nieporównywalnie ostrzejsze od tego, co daliśmy odczuć w słowach prawdziwej krytyki Donaldowi Tuskowi. W porównaniu z tym, co przeżywał Berlusconi, Blair lub Orbán, można powiedzieć, że Donald Tusk miał bajeczne przyjęcie ze strony posłów opozycji. Platforma Obywatelska próbuje w tej sytuacji manipulować opinią publiczną, podobnie jak miało to miejsce w przypadku próby skierowania Jarosława Kaczyńskiego na przymusowe badania psychiatryczne w celu jego zdyskredytowania. Donald Tusk mówi, że na arenie międzynarodowej nie powinno się wyciągać spraw wewnętrznych, jednak robi to nawet szef polskiej dyplomacji. Radosław Sikorski na arenie międzynarodowej upublicznił przecież wysłaną do Watykanu notę ws. o. Tadeusza Rydzyka. Nie wspomnę nawet o przemówieniach Bronisława Geremka, który na arenie międzynarodowej krytykował politykę rządu Prawa i Sprawiedliwości, co wówczas spotykało się z uznaniemliderów Platformy.
Wróćmy jednak do wolności słowa. Czy jest ona w Polsce zagrożona?
Wolność słowa jest w Polsce realnym problemem. Widzimy to przez sytuację w mediach publicznych, czy przez to, co zrobiono z „Rzeczpospolitą”, a nawet w związku z próbą zablokowania swobody wypowiedzi w europejskiej świątyni wolnej debaty parlamentarnej, jaką jest Strasburg. Niezależnym mediom i politykom opozycji rząd chce zablokować usta, aby do Polaków nie docierała prawda o poczynaniach rządzących. To, co robi Donald Tusk, należy nazwać obciachem. Wysyłanie uzbrojonych funkcjonariuszy dointernauty prowadzącego stronę satyryczną jest obciachem. Wyrzucanie dziennikarzy z mediów za poglądy jest obciachem. Zastraszanie właściciela niezależnej gazety też jest w Europie obciachem. Za to Donald Tusk powinien się czerwienić i wstydzić na arenie międzynarodowej, a nie ci, którzy się temu sprzeciwiają.
Chcielibyśmy pokazać, jak bardzo kastowy charakter ma dzisiejsza Polska, jak wielu ludzi „trzymających władzę”, i to nie tylko w polityce, ale również i w mediach (a to media są dziś „pierwszą władzą, to ludzie wywodzący się ze starych skompromitowanych kręgów komunistycznych, często najgorszego stalinowskiego chowu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości