Marcin Tomala Marcin Tomala
3129
BLOG

Poświęcili swe życie dla warszawskich głupców

Marcin Tomala Marcin Tomala Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 112

Dyskusja na temat Powstania Warszawskiego przechodzi granice ludzkiej przyzwoitości. W dniu tragicznej i pełnej nostalgii, refleksji rocznicy - zamiast koncentrować się w pełni na wspomnieniach ludzkiego cierpienia, heroizmu, bohaterstwie postawionym w obliczu niemożliwego, w wielu miejscach mamy tanie show populizmu, eksponowanie historycznego zakłamania, niezrozumienie okoliczności i brak szacunku, odwrócenie winy. Pyskówka i płytkie hasła użyte w celu zdobycia poklasku, także politycznej popularności.

Urodzony w Warszawie, symbol polskiego folkloru politycznego, Janusz Kowin-Mikke zapowiedział dziś w Rzeszowie sąd nad dowódcami Powstania Warszawskiego. Symboliczny proces ma odbyć się w dniu zakończenia walk, 2 października. Prokuratorzy, obrońcy, będą sądzić "winnych" śmierci 200 tys. niewinnych ofiar, zniszczenie stolicy. To już nawet, w tym symbolicznym dniu nie zalążek poważnej, historycznej dyskusji, to niesmaczna kpina politycznego cynika, hipokryty.

Rozumiem, że wśród ławy przysięgłych znajdzie się miejsce na ważnych gości z Niemiec, lub uwielbianej i czczonej przez Korwina Rosji. Oni przecież najbardziej zasłużyli, wg logiki wspaniałych i kategorycznych w osądach oskarżycieli oficerów AK, by ich okrutną i niezrozumiałą decyzję potępiać, prawda? 

Ile razy mogę w swej naiwności podkreślać, że bez wyraźnego zaznaczenia, że tragedia, cierpienie i śmierć, klęska i upadek, desperacja, godność, ból, zdrada, okoliczności, czasy - zasługują na nasz szacunek, zrozumienie, współczucie i podziw, podziękowanie - dyskusja o tamtych wydarzeniach jest inaczej bezcelowa. Niesprawiedliwa. To zdrada aliantów i Stalina stała się pułapką, w której pozbawioną nadziei Warszawę Niemcy utopili w morzu krwi i cierpienia. Przeciwnicy chcą sądzić i oceniać dowódców Powstania. A niemieccy kaci, rosyjskie bestie i zdrajcy, mordercy - śmieją się dziś rechotem historii z polskich, rozliczających walczących o ich wolność wielkich analityków, taktyków, historyków.

Jak Hania triumfowała w referendalnej hucpie (triumfie antydemokratycznych haseł i apeli rządzących) Warszawę z czystym sumieniem zaklasyfikowałem jako miasto, które z racji na stan umysłowy i odwagę mieszkańców należy unikać z równą gorliwością, co meczów reprezentacji Polski w piłkę nożną. Jako symbol swoistego rodzaju politycznego, aroganckiego zepsucia i hipokryzji stolica naszego kraju, tęczy i propagandowych akcji wybiórczego środowiska częściej przysparza powodów do wstydu, niż dumy.

Nawet w dniu, w którym duma ta, przepełniona historycznym żalem i refleksją osiągnąć powinna apogeum, mieszana jest, także przez obecnych warszawian, sporem - którego nie sposób rozstrzygnąć. W stylu, który urąga tragedii tamtych czasów, których nikt z nas nie jest w stanie, w swej małości i bezpieczeństwie życia, pojąć. 

Jeśli mam winić dowódców i "rozliczać" Powstanie (co samo w sobie jest żałosne, dyskutować, analizować, jak najbardziej - ale oskarżać, rozliczać?) to tylko za to, że ich ofiara i umiłowanie wolności jest nieadekwatne do jakości życia współczesnych głupców, którzy dziś, w wolnym i demokratycznym podobno państwie, swym cynizmem i wyrachowaniem ukazują z całą mocą - za nas nie warto było umierać.

W tym wyjątkowym dniu, apelując o umiar i refleksję, cześć i chwała bohaterom!

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (112)

Inne tematy w dziale Kultura