Marcin Tomala Marcin Tomala
2734
BLOG

Gdy opowiem (jeszcze raz) córeczce o Smoleńsku...

Marcin Tomala Marcin Tomala Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 176

Ten tekst powstał dokładnie rok temu. Gdy dziś zastanawiałem się jakimi słowami uczcić smoleńską rocznicę, zajrzałem najpierw do niego. Wtedy budził ogromne kontrowersje (mimo, iż w swych zarzutach wobec państwa chodzi mi śledztwo, a w pretensjach wobec społecznej dziczy o żarciki i kpiny z tragedii), dziś, mimo, że upłynął kolejny rok, każde słowo jest aktualne.

I to dla mnie przeraźliwie smutne. Winnych zaniedbań i błędów ciągle nie ma, wrak gnije dokładnie tam, gdzie gnił, każda próba rozmowy na ten temat kończy się społeczną awanturą i festiwalem wzajemnych oskarżeń. Nawet rocznicy nie potrafimy uczcić wspólnie, nastała moda na ostentacyjne lekceważenie tragedii. O żartach i rżeniu "elit kultury" z "tu polewów" nawet nie wspominam.

Świadczy to wybitnie o stanie państwa i moralnej kondycji społeczeństwa. Każdy temat to dziś zapalnik, a podziały są tak głębokie, że trudno wierzyć w pojednanie. Pojednanie w prawdzie. Jest nadzieja?

 

To jeden z tych dni, które zostaną w tobie do końca życia. Szczegóły zaciera czas, wspomnienia mieszają się z uczuciami. Smutek, łzy, niedowierzanie, pytania, szok. 10 kwietnia 2010 roku - najnowsza historia, która po raz kolejny wymierzyła silny i brutalny cios w polskie serca.

21 miesięcy temu na świat przyszła moja córka, wspaniała i mądra osóbka - dokładnie jak jej mama, dziadkowie. Gdy przyjdzie czas, by uczyć jej polskiej tradycji, historii - nie zapomnę o Smoleńsku. Wręcz przeciwnie - będzie to jedna z pierwszych, najważniejszych opowieści. To ona w dużej mierze pozwala zrozumieć strach i ucieczkę przed polską państwowością XXI wieku, która za cenę osobistych, partyjnych i często szemranych interesów poświęca narodową jedność, prawdę i dumę. 

To nie będzie radosna opowieść, córeczko. Bez zakończenia, bez happy endu. 

Głowa polskiego państwa wraz z małżonką oraz wybitni przedstawiciele polityki, kultury, oficerowie udała się na obchody rocznicowe tragicznych wydarzeń II Wojny Światowej, ukrytej i zakłamanej przez dziesięciolecia brutalnej śmierci polskich żołnierzy. W miejsce, będące symbolem rosyjskiej zdrady i hańby. Miejsce, które bez litości, z bezwzględnym okrucieństwem raz jeszcze ukazało swoje prawdziwe, śmiertelne oblicze.

Intelektualna elita kraju roztrzaskana w smoleńskiej mgle, utopiona w rosyjskim błocie. Śledztwo dotyczące wyjaśnienia okoliczności samej katastrofy zostaje zawierzone w pełni prezydentowi Rosji, Putinowi. Temu samemu, przed którym ostrzegał śp. Lech Kaczyński, a którego przewidywaniom sprawiedliwość oddała historia. Przyjaciele Tuska i Komorowskiego w 2010 roku 5 lat później okazali się wrogim, agresywnym i gotowym do bezpośrednich działań państwem.

Nie wiem, co się stało, córeczko. Wiem jedno - państwo polskie tak ważnego egzaminu nie zdało.Trumny z pomylonymi ciałami, błędnymi analizami sekcyjnymi, sprzeczne sygnały i zeznania świadków, miejsce katastrofy w pośpiechu zalane betonem. Oficjalny raport strony rosyjskiej jest miażdżący dla Polaków - zaniedbania, fatalnie wyszkoleni piloci, pojawiają się sugestie o pijanym generale, które bezrefleksyjnie podchwyciły ojczyste media. 

Pojawia się zjawisko absurdalnej wojny między wybranymi hipotezami oraz teoriami, w której wszyscy zapominają o najważniejszym - skandalicznych zaniedbaniach w pierwszej fazie śledztwa, obojętności premiera, oddania tak kluczowej dla losów państwa sprawy w ręce, jak pokazuje historia, kłamcy i agresywnego, niebezpiecznego polityka. Minister (później premier) łapana na bezczelnym kłamstwie (przekopywanie ziemi w Smoleńsku). Wściekłość i histeryczna reakcja mainstreamowych mediów. Mataczący prokurator generalny, arogancki premier. Wrak nazywany "nikomu niepotrzebną pamiątką", która ciągle (?) rdzewieje w rosyjskiej szopie (a właściwie to, co z niego zostało).

Żarty, kampanie reklamowe, obrażanie, brak szacunku dla zmarłych. Polska flaga utopiona w smoleńskim błocie, rosyjski żołnierz niszczący wrak. Polski premier wymieniający uśmiechy z rosyjskim dyktatorem. Podobno jesteśmy krajem rozwijającym się, prężnym gospodarczo i politycznie, znaczącym międzynarodowo. Szkoda tym bardziej, że na międzynarodową pomoc się nie zdecydowano. W zamian podarowano wybranym wściekłość i rozczarowanie - wobec państwa, które w taki sposób potraktowało swoich obywateli. Innym - pogardę względem tych, którzy śmią wątpić w przyzwoitość i uczciwość ojczystych władz.

Wbrew logice tli się w sercu nadzieja, że gdy będziesz już wystarczająco duża, by smoleńską opowieść zrozumieć córeczko, będę mógł ją zakończyć inaczej niż dziś, 6 lat po tragedii. Prawdą - niezależnie od tego, jak trudna by ona nie była. Cześć pamięci zmarłych.

 

Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka