Baruch z Tharsis Baruch z Tharsis
145
BLOG

Ławka jest niczyja i można ją połamać

Baruch z Tharsis Baruch z Tharsis Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Po rozmowach ze znajomymi nauczycielami postanowiłem umieścić pewne uzupełnienie do wcześniejszego tekstu (Klawo jak cholera no nie Grzegorz). Otóż zasadniczo zdania nie zmieniam co do tego że nauczyciele byli "grzani" w "blokach startowych" i wypuszczeni jak stado chartów w odpowiednim z punktu widzenia polityków walczących o powrót do władzy momencie. Postanowiono upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, dlatego protest paradoksalnie jest i jednocześnie nie jest polityczny. Kolega nauczyciel z którym rozmawiałem powiedział wprost : "Nie wierz stary że tu chodzi o politykę, tu chodzi o kasę, o kasę i warunki pracy". Strajk przypomina wyprawę Wikingów po łupy, biorą w nim udział zarówno zwolennicy opozycji jak i obecnej władzy. Doprowadziła do tego socjalistyczna polityka rządu kupowania ludzi za pomocą ich własnych pieniędzy - dali nam przykład policjanci jak zwyciężać mamy. W kolejce będą ustawiać się kolejne grupy zawodowe, w praktyce większość pieniędzy nie trafia do najbardziej potrzebujących tylko do najbardziej wojowniczych i mających potencjał szachowania rządu. Dobry rząd to taki który pozwala ludziom zarobić i zostawia maksimum pieniędzy w ich własnej dyspozycji, ale o czymś takim możemy tylko pomarzyć. Czymś naturalnym staje się postawa "samojanosikowania", czego skrajnym przykładem była powszechna akceptacja dla kradzieży w systemie komunistycznym, trwały zanik myślenia obywatelskiego, podział na my i oni i ograniczenie się do własnej zagrody. To pęknięcie w polskim społeczeństwie jest zbyt świeże a politycy wciąż leję gorący olej na ropiejącą ranę. Dlatego nauczyciele są skłonni reformować oświatę o tyle o ile to nie uszczupli w jakikolwiek sposób ich interesów, a zmiany także te bolesne są niezbędne. Zawsze staram się wyrobić sobie w miarę obiektywne zdanie na na interesujący mnie temat, rozmawiałem ze znajomymi nauczycielami żeby wysłuchać ich racji, aby uzupełnić czarno biały przekaz obu stron zaangażowanych w konflikt. Nie jest tak jak stara się przedstawić władza że wszystko gra i o co im chodzi, oświata wymaga prawdziwej reformy a nie tylko zmian kosmetyczno - światopoglądowych. Ani Tęczowe Piątki ani dodatkowe lekcje WOS czy historii nie postawią pacjenta na nogi. Jak śpiewał ongiś Dezerter : "Zmiany są konieczne,ocalą nas". Nieprawdą jest jakoby wszyscy nauczyciele zarabiali marne grosze, że mają "dedykowany" urlop i nie mogą wziąć wolnego w trakcie roku szkolnego. Szczególnie Panie radzą sobie pod tym względem dobrze, bo a to ciąża a to dziecko chore, hocki - klocki jak mawiał Marszałek. Zresztą urlop w sezonie wakacyjnym to niedoścignione marzenie wielu ludzi pracujących w innych branżach (pomijając już czas trwania tego urlopu). Do tego dochodzą wycieczki szkolne, przedstawiane jako przykład pracy po godzinach za darmochę. Kiedy pod koniec podstawówki wspólnie z kolegą zaplanowaliśmy i zorganizowaliśmy kilka wycieczek, nigdy nie było większego problemu ze znalezieniem chętnych pedagogów. To był schyłek komuny więc i wycieczki były na miarę czasów, chociaż muszę się pochwalić że w programie jednej z naszych wycieczek był przelot samolotem z Krakowa do Warszawy, wtedy to było coś! Teraz możliwości zwiedzania świata limituje jedynie kwestia zasobności portfeli rodziców. Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę, bo oprócz tego że nauczyciele podróżują za free to ciągle są w pracy, tak? To nie jest wolontariat? Pilnowanie dzieciaków w miłych okolicznościach przyrody vs. pilnowanie ich w szkole i prowadzenie zajęć? Nie wygląda mi to na zesłanie na galery.... Uczciwie jednak wypada przyznać że narracja o tym jakoby nauczyciel pracował osiemnaście godzin tygodniowo a przez resztę leżał na tapczanie trąci demagogią. Warsztat pracy tez pozostawia sporo do życzenia w wielu szkołach, kuriozalne są sytuacje kiedy nauczyciel musi płacić z własnej kieszeni za kserowanie niezbędnych materiałów albo zmuszony jest używać domowego komputera czy drukarki. Jak stwierdził jeden z moich znajomych; dzieli biurko i komputer ze swoim synem. Nie będę się sprzeczał o to czy podwyżka należy się czy wprost przeciwnie, zwłaszcza w obliczu tego że rząd pono kasy ma jak lodu i rozdaje na prawo i lewo. Żądania ZNP celowo były zaporowe, bo gra ma inny nadrzędny cel czego belfry oszołomione rzekomą pulą do zgarnięcia i zaczadzone kadzidłami przez szamanów jednego z dwóch głównych plemion zdają się nie dostrzegać, albo faktycznie przekracza to możliwości części z nich.... Podstawową sprawą jest rozprawienie się z mitem "darmowych" zdobyczy socjalnych jak np. służba zdrowia czy właśnie oświata. Nie ma niczego takiego, podatnik pokrywa wszystkie koszty latarnie uliczne również nie są zasilane mityczną "darmową energią", tyle że czyni to za pośrednictwem administracji państwowej co z jednej strony maksymalizuje koszty a z drugiej minimalizuje efekty. To zawsze będzie kwadratura koła. Rodzice słono płaca za wyekwipowanie swych pociech, dodatkowo opłacają w podatkach system oświaty a w zamian otrzymują marnej jakości świadczenie. Podwyżki dla nauczycieli w żaden znaczący sposób nie wpłyną na poprawę sytuacji. Koszty poniesie całe społeczeństwo lecz ci od których najwięcej zależy absolutnie nie zostaną w jakikolwiek sposób zmotywowani do lepszej pracy, mam tu na myśli uczniów i nauczycieli. Tzw darmowa oświata powinna funkcjonować tylko na szczeblu podstawowym i ewentualnie zawodowym, zresztą ten drugi jest nawet stosunkowo łatwy do sprywatyzowania w czasach kiedy w niektórych branżach brak wykwalifikowanych pracowników, tej swoistej arystokracji robotniczej. Lewica szczyci się wydobyciem ludu z klerykalno-kapitalistycznych ciemności niczym Prometeusz, ale już towarzysz Lenin wyjaśnił jakie są graniczne założenia tego projektu : "Nam nie chodzi o stworzenie nowej inteligencji, tylko o to żeby każdy robotnik i chłop mógł przeczytać nasze zarządzenia i odezwy" cytat z pamięci ale na pewno wiernie oddaje sens. Udało się osiągnąć nawet więcej, ale w czasach szybkiego rozwoju cywilizacyjnego powoli cofamy się do standardów wyznaczonych przez tow. Lenina. W PRLu studenci byli elitą ponieważ trzeba było mieć silną motywację aby poświęcić najlepsze lata życia na zakuwanie wiedząc że to jedyną w gruncie rzeczy gratyfikacją będzie pewien prestiż społeczny. W czasach kiedy od biedy wystarczała kartka i długopis ( zwłaszcza w naukach humanistycznych) a marzycieli była garstka, to system jakoś kulał. Sytuacja zmieniła się po transformacji, potrzebowaliśmy kadr jak Afryka żeby ogarnąć nową rzeczywistość ale do tego nie wystarczała już kartka i długopis. Odpowiedzią było "pospolite ruszenie" kto żyw rzucił się do studiowania, państwowa oświata nie była w stanie tego udźwignąć nawet kosztem obniżenia poziomu, potworzyło się mnóstwo szemranych szkół prywatnych bo Polacy z czasów komunizmu wynieśli przeświadczenie o sile "bumagi". Płacono za marnej jakości edukację licząc że sam "kwit" jest przepustką do lepszej przyszłości, okazało się to oczywiście mitem bo nawet ludzie dobrze wykształceni mieli problem ze znalezieniem pracy. Wyprodukowano mnóstwo ćwierćinteligentów którym wydaje się że posiadają jakiś patent szlachecki, duża ich część zdając sobie mimo wszystko sprawę z tego że na tzw wolnym rynku nie mają szans albo po prostu z braku innego pomysłu została nauczycielami albo, o zgrozo! Psychologami szkolnymi. Dlatego poziom wypowiedzi, forma strajku, te wszystkie idiotyczne happeningi mnie zupełnie nie dziwiły.To są ludzie którzy chcieliby dostać ekstra kasę i żeby "było tak jak było". Reasumując: aby podnieść poziom oświaty niewątpliwe potrzeba pieniędzy, dużo pieniędzy. Jak to osiągnąć? Na pewno powinniśmy postawić na jakość, niezbędne są elitarne płatne uczelnie które będą kształcić elitę, z systemem stypendiów dla potencjalnego "Janka muzykanta". Konieczny jest impuls aby zarówno dawcom jak i biorcom chciało się chcieć. Czas zrozumieć że edukacja to przywilej, szansa na lepszą przyszłość a nie micha która się należy. Bez tego nauczycielowi będzie dużo trudniej zyskać niezbędny autorytet, dobry nauczyciel nie może być kimś w rodzaju (bez urazy) kelnera obsługującego klienta. Jak wspomniałem wcześniej skończyły się czasy kartki i długopisu, a będzie coraz drożej. Darmowa oświata na wszystkich poziomach to taki sam mit jak darmowa służba zdrowia. Ludziom jakoś trudno jest zrozumieć że przecież każdy dokłada swój grosz, nawet jeśli nie ukończył z sukcesem podstawówki byle płacił podatki.Problem w tym że płatnik praktycznie traci kontakt z tymi pieniędzmi w momencie zapłacenia podatku. Dlatego jak to w socjalizmie ławka jest niczyja i można ją połamać.Oczywiste że w większości spraw podatnik nie ma czasu aby pilnować urzędników, musi wystarczyć bacik w postaci karty do głosowania. Edukacja jednak jak sądzę jest jedna z tych spraw które warto przypilnować zamiast zdawać się zupełnie na tych co dzielą i tych co biorą, pańskie oko konia tuczy. Jestem zwolennikiem maksymalnego uproszczenia sposobu transferu pieniędzy via państwo, bo na tym są największe straty niczym straty przesyłu energii na dużych odległościach. To jest zadanie dla praktyków ekonomi i biznesu,  przerost administracji to przekleństwo!!! Podkreślam że nie jestem specem ale słyszałem o czymś takim jak bon edukacyjny, brzmi rozsądnie zwłaszcza że Polacy jak sądzę dojrzeli już do tego że dyplom "kupiony" nie gwarantuje high live. Czas wyregulować system i skończyć z przeżytkami socjalizmu. Mam wrażenie że część uczniów w szkole się po prostu męczy, nie ma powodu ciągnąć ich za uszy znacznie lepiej będzie (jak radził sam Donald Tusk) jeśli zdobędą jakieś praktyczne umiejętności żeby mogli zarabiać na życie. W tej chwili absolwenci szkół średnich w większości nie spełniają oczekiwań uczelni wyższych. Statystyka przyjmie wszystko ale koń jaki jest każdy widzi. Niechaj w szkole będą ludzie którzy nie znaleźli się tam przypadkowo, z braku innego pomysłu, zarówno nauczyciele jak i uczniowie. W ten sposób ci pierwsi będą mieli szansę na odzyskanie prestiżu i lepsze zarobki a ci drudzy na lepszą edukację a co za tym idzie lepszą przyszłość. Oświata musi zostać sprywatyzowana w tym sensie że bezpośrednio zainteresowani muszą odzyskać wpływ na jej finansowanie i organizację ograniczając wszechwładzę oderwanych od rzeczywistości funkcjonariuszy państwa które arbitralnie coś "daje" za "darmo" , tylko wtedy ławka przestanie być niczyja. Inna sprawa; kolejny raz podkreślam bo to niezwykle ważne, konieczność powstania uczelni prywatnych na naprawdę wysokim poziomie, drogich ale dobrych kształcących prawdziwe elity. Póki co nie mamy żadnej szkoły wyższej w pierwszej setce rankingu szanghajskiego....Ale to temat na osobny wpis.

Człowiek rozsądnego kompromisu,moje motto:"Lękaj się (...), proroków i tych, którzy gotowi są umrzeć za prawdę, gdyż pociągają za sobą na śmierć licznych, często przed sobą, czasem zamiast siebie" Pasjonuję się fotografią i historią. Ludzie mnie raczej lubią :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo