kemir kemir
1607
BLOG

Afgański teatr dla ubogich

kemir kemir Afganistan Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Garść faktów na początek. Stany Zjednoczone razem z sojusznikami wycofują się z Afganistanu w sposób chaotyczny, pomimo, że operacja planowana była od ponad roku. USA, na skutek chaosu, całkiem przypadkowo pozostawiły po sobie broń, helikoptery, amunicję i pojazdy opancerzone, które przejęli Talibowie. Wszystko nowoczesne, warte miliardy dolarów. Talibowie uwalniają ponad 5000 więźniów - głównie terrorystów Al-kaidy i Państwa Islamskiego - pozostawionych w więzieniach przez Amerykanów, oczywiście także przypadkowo. Armia afgańska, która przewyższała liczebnie i technicznie Talibów, poddała się bez oddania strzału, a Talibowie przejęli kontrolę nad całym krajem w niecały tydzień. Jeżeli ktoś bezkrytycznie wierzy w to, że grupie Talibów znudziło się przebywanie w górskich jaskiniach i w swoim kaprysie przegonili świetnie wyposażoną armię rządową i Jankesów groźnym wyglądem, to niech weźmie zimny prysznic. Efekt natomiast jest taki, że większość państw tzw. Zachodu, przebiera nogami, żeby jak najszybciej dogadać się z nowym państwem Talibów - w końcu pecunia non olet. Zachodni eksperci wieszczą natomiast zbliżające się fale imigracji i terroryzmu, o czym informuje m. in The Sun, New York Times czy Bloomberg.


Jakby na to całościowo nie patrzeć, wszystko wygląda na wyreżyserowany dla gawiedzi teatrzyk z głównymi rolami w obsadzie: Józiu Biden, bohatersko uciekający prezydent Afganistanu Aszraf Ghani i mułła Abdul Ghani Baradar, przywódca politycznych struktur Talibów. Role tej "trójcy" są dosyć umowne, bo nie jest wcale niemożliwe, czy scenariusz teatrzyku nie wyniesie za chwilę na oficjalne "ołtarze" Kamali Harris, która zastąpi skompromitowanego chaosem Józia. Ghani to marionetka,  bo kto tak naprawdę rządzi Talibami, nikt do końca nie wie, łącznie z samymi zainteresowanymi. W tle aktorzy drugiego planu : Władimir Putin i Xi Jinping, którzy przykładnie pierwsi uznali państwo Talibów bez żadnych warunków. Scenografię teatrzyku stanowią natomiast uprawne pola makowe, ( Afganistan jest największym w świecie "producentem" opium i heroiny) za statystów robią tambylcy w pasach szahida, wybierający się na wycieczki do Europy i USA.


W teatrzyku odbył się już akt pierwszy, publisia póki co reaguje humanitarnie, szykując się na godne przyjęcie brodatych uchodźów, ratujących się przed wbiciem na talibowy pal. O dziwo, nikt w tej sytuacji nie mówi o Covidzie: pomoc humanitarna jest ważniejsza, Covid poczeka. Powoli zaczyna dominować narracja, że każdy, kto sprzeciwi się azylantom wjeżdżającym do wolnych krajów - pomimo Covid -  jest rasistą i ksenofobem. A jak wiadomo rasizm jest kwestią zdrowia publicznego bardziej niebezpieczną niż Covid. Dlatego grupka brodatych "uchodźców" na granicy Polski i Białorusi już służy do moralnego terroryzowania rządu w Warszawie, a fakt, że ewentualne "importowanie" brodaczy bez dokumentów, z upadłego państwa - wylęgarni islamskiego terroryzmu, przeczy wszelkim regułom poważnego państwa i ogólnie  cywilizowanego świata, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Szczerba i Jachira może nawet jakimś cudem wiedzą, że nie ma lepszego sposobu transportu wyszkolonych najemników, agitatorów, sabotażystów i lub członków sił specjalnych przez granice państwowe, niż przemycenie ich w grupach "biednych" imigrantów bez paszportów., ale lepiej robić z siebie "matkę Teresę", bo media to kupią. Tyle tylko, że trzeba być kompletnie pozbawionym rozumu, lub samemu być pewnego rodzaju sabotażystą własnego państwa, żeby domagać się bezkrytycznego "importu" takich brodaczy.


Czemu ten teatrzyk ma służyć? Trywializując, można by napisać, że to odwrócenie uwagi od spraw związanych z Covid, które nie tylko same stały się trywialne, ale u większości społeczeństw powodują coraz większą irytację wymieszaną ze złością i szyderstwem. Zatem coś w tym pewnie jest, bo zakładając, że ktoś chce trzymać w ryzach strachu całe społeczeństwa, wykreowanie zagrożeń związanych z migracją ludów z regionu Afganistanu i nowej fali terroryzmu, jest idealnym środkiem do celu. Ale to także wielka polityka i gigantyczne interesy. Pozorny chaos amerykańskiego odwrotu obciąża Bidena, a to bonus dla całego Deep State, które w fotelu prezydenckim wolałoby Kamalę Harris. Wielka polityka w przypadku Afganistanu to  - być może - deal USA z Rosją i Chinami, czyli coś za coś, ale tego ani nie wiemy, ani się nie dowiemy. W każdym razie warto sobie uzmysłowić, że w Afganistanie znajdują się wielkie złoża żelaza, miedzi, złota, metali ziem rzadkich, a przede wszystkim litu, który jest ważnym, ale rzadkim pierwiastkiem wykorzystywanym do produkcji ładowanych baterii oraz w innych technologiach. To wiele mówi w kwestii interesów mocarstw zainteresowanych regionem, nie pisząc już o korporacjach, które ostrzą sobie zęby na afgański tort wart około jeden bilion dolarów - na tyle ostrożnie szacuje się wartość zasobów surowcowych Afganistanu. Jak wiemy, popyt na lit, kobalt i metale ziem rzadkich jest ogromny i szybko rośnie, np. ze względu na ich wykorzystanie w produkcji aut elektrycznych, turbin wiatrowych i instalacji elektrycznych. Być może nawet, bez afgańskich minerałów, "zielonego ładu" nie da się w ogóle zrealizować.


Tak czy siak w grze są ogromne interesy, a zważywszy, że rządy właściwie działają w imieniu wielkich korporacji ( jak np.Black Rock) kapitał nie ma faktycznie narodowości. Zresztą dokumenty Światowego Forum Ekonomicznego świetnie pokazują, że kiedy pozornie nieprzyjazne sobie mocarstwa naprawdę potrzebują osiągnąć wspólny cel, to ochoczo - chociaż zakulisowo - ze sobą współpracują. Ludziom natomiast opowiadają te same kłamstwa i uprawiają identyczną propagandę.  W tym afgańskim przypadku wygląda na to, że Chiny za coś tam przejmują afgańskie minerały, amerykanie natomiast zadowolą się nieśmiertelną kurą znoszącą złote jaja, czyli podziałem zysków z heroiny i opium. Że to nielegalne, niemoralne i w ogóle nie do pomyślenia? A któż się tym przejmuje, zwłaszcza, że amerykański podatnik chętnie zapłaci za walkę z "białą śmiercią" i za nowe oddziały antynarkotykowe. Zresztą to może być cena za pozostawienie Talibom nowoczesnego uzbrojenia, wszak wątpię - przy paskarskich cenach tego uzbrojenia dla np. Polski - że Jankesi byliby tak altruistyczni dla Talibów.


Jedno jest pewne - przynajmniej dla mnie. Sytuacja w Afganistanie opisana przez media głównego nurtu, jest niewiarygodną, bo zupełnie nielogiczną sekwencją dziwnych zdarzeń, ujętą w narrację, która ma stanowić paliwo dla nowych  przekazów służących nowym celom - nie do końca jeszcze wiadomo jakich. Na razie w ruch poszła narracja imigracyjna, następne wypłyną zapewne wkrótce. Niektórzy  podobno już robią zapasy kredek na marsze antyterrorystyczne. The Show Must Go On, afgański Teatr dla Ubogich uważam za otwarty.


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka