kemir kemir
2826
BLOG

A może pozwać Pana Boga?

kemir kemir Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 160

Gdzie leżą granice absurdu? Aktorka Grażyna Wolszczak pozwała Skarb Państwa za niewystarczającą walkę ze smogiem. Domagała się 5 tys. zł zadośćuczynienia na cele charytatywne. Korzystny dla niej wyrok zapadł w czwartek, 24 stycznia. W trakcie rozprawy, która odbyła się 10 stycznia, aktorka przekonywała, że chodzi jej o dobra osobiste. Mówiła, że z powodu jakości powietrza niepokoi się o zdrowie własne i swoich najbliższych. "Jakość powietrza pozostawia wiele do życzenia. W ciągu 10 lat sprawa nabiera rozgłosu. Ja czuję się coraz bardziej osaczona. Moje podstawowe prawo, czyli wolność została ograniczona. Muszę śledzić raporty o jakości powietrza. Mam stale poczucie zagrożenia. " – mówiła Wolszczak na sali sądowej.

W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że bezsprzecznie na terenie Polski występowały bardzo znaczące przekroczenia poziomu pyłów, zwłaszcza zimą. W ocenie sądu z przepisów prawa w sprawie jakości powietrza jasno wynika, że państwa UE są zobowiązane do tego, by dbać o jego stan. Sąd nie miał wątpliwości, że brak skutecznych działań narusza dobra osobiste powódki, w szczególności prawo do korzystania z walorów nieskażonego środowiska naturalnego oraz prawo do wolności poprzez ograniczenie aktywności na świeżym powietrzu.

Co ciekawe, Grażyna Wolszczak (razem z m.in. Jerzym Stuhrem i Zofią Czerwińską) pozwała też w 2018 roku za niewystarczającą walkę ze smogiem władze Warszawy. Jednak na początku stycznia wycofała ten pozew, argumentując: " Daję szansę miastu, bo ekipa ma sensowne plany". Sama nie kryje się z nałogiem palenia papierosów, a po Warszawie wozi się dieslem. Wycofanie identycznego zarzutu przeciwko władzom Warszawy świadczy o politycznej postawie skarżącej  jak i Sądu - niestety.


Ujmując sprawę zdroworozsądkowo trzeba napisać, że ten wyrok jest kolejnym przekroczeniem granicy paranoi w wydaniu sądowniczej kasty. Spieszę podpowiedzieć pani Wolszczak, że niezwłocznie powinna pozwać Skarb Państwa za inne bardzo ważne czynniki ograniczające jej wolność i poczucie zagrożenia np.: brudna woda w rzekach, jeziorach i Bałtyku, samochody na jezdniach, piesi na chodniku, parawany na plaży, pylące trawy, srające gołębie, sikające psy, góry w górach i drzewa w lesie. Można tak wyliczać bez końca, a finalnie pozwać Pana Boga, za burze w lecie i zamiecie w zimie. Jeżeli tylko uda się przekonać przedstawiciela nadzwyczajnej kasty, że dowolna niedogodność to wina rządu PiS - nie ma problemu, sąd na pewno przychyli się do żądań powódki i zadba o jej wolność.


Oczywiście w tej paranoi jest metoda: hipotetycznie, jeżeli takich pozwów będzie więcej i wszystkie przegra Skarb Państwa, będziemy mieli do czynienia z bezprecedensowym uderzeniem w finanse "reżimowego" rządu, pytanie tylko, czy za to zapłaci nasze Państwo (polskie) czy Państwo (czytelnicy)? Jest to także uderzenie polityczne w modnej ostatnio pozie ekologicznej, głoszącej kłamliwe tezy, że należy natychmiast w Polsce dokonać dekarbonizacji, a energetykę oprzeć na źródłach odnawialnych. Cały ten szum medialny - mający za cel uderzenie w polską gospodarkę na węglu opartą  - jest swojego rodzaju pralnią umysłów i fabryką fałszywych mitów. Prawda -  niestety dla ekologów - jest bardzo prosta: dla paliwa węglowego jedyną sensowną alternatywą jest paliwo jądrowe. Polska natomiast, wskutek niewyobrażalnych zaniedbań ciągnących się od czasów "komuny", na  elektrownie jądrowe nie jest jeszcze gotowa, chociaż owa gotowość jest nieuchronna i konieczna. I to nie tylko z powodu smogu, który generowany jest głownie przez tysiące gospodarstw domowych i kopciuchy, których używają. Nowoczesna elektrownia/ elektrociepłownia węglowa jest praktycznie w pełni ekologiczna - wyliczono, że dostawcy ciepła systemowego emitują średnio 23 razy mniej świństwa niż prywatne kopciuchy. Za "atomówkami" przemawia głównie rosnące zapotrzebowanie na energię - i to jest clou problemu. W tym jest jednak - i być musi - miejsce na nowoczesne elektrownie węglowe, bo pełne odejście od węgla byłoby piramidalną głupotą.


Między bajki można włożyć brednie, że gospodarkę tak dużego i rozwiniętego kraju jak Polska da się oprzeć na wiatrakach i elektrowniach wodnych. Pominę kwestie związane z energetyczną wydajnością wiatru, słońca i wody w Polsce. Owszem, jedno i drugie może być uzupełnieniem zasadniczych sieci energetycznych, ale - o czym się w szumie medialnym nie mówi - wiatraki i wodne turbiny powodują spustoszenie w ekosystemie, którego skutki są praktycznie nie do przewidzenia. Przy wiatrakach, ziemne robaki wieją gdzie pieprz rośnie ( mikrodrgania ziemi), wodne turbiny powodują nienaturalne napowietrzenie wody, wpływające na ogromny rozwój wodnej flory i ograniczenie przestrzeni życiowej dla wodnej fauny. Czym grozi naruszenie równowagi w przyrodzie jest powszechnie wiadomo na poziomie szkoły podstawowej - natura nie wybacza bezmyślności brutalnych działań człowieka.


Co wypada zadedykować pani Wolszczak i... sądowej kaście. 


Kemir

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości