kemir kemir
755
BLOG

O tym, jak Bloger Echo24 robi z Czytelników durni

kemir kemir PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Nie mogę komentować na blogu rzeczonego blogera zatem zmuszony jestem napisać stosowną notkę. Echo 24 kilka chwil temu opublikował notkę pt. " Patogennie surrealne fantasmagorie ministra Patryka" TUTAJ

Notka jest prawie niezmienioną kopią notki opublikowanej przez Echo24 w dniu 15 marca 2019o godz 20:23 pod tytułem "Bonus dla wiernych, ale miernych", a link jest TUTAJ

Kopia kopią, nikt nie broni publikowania swoich notek 10 razy, ale zawartość merytoryczną tejże notki fachowo skomentowała jedna z blogerek -  @Beret w Akcji. Warto zatem przeczytać ów komentarz, który cytuję:

" Gratuluję kompetencji!  Wnioski, jakie Pan wyciagnął z tego doświadczenia odnośnie kompetencji językowych posłów PE, są doprawdy czarujące w swej prostocie.

 Pracowałam jako tłumacz symultaniczny w Parlamencie Europejskim.

A więc racjonalnie - zgodnie z Pana życzeniem:

1. W PE na równych prawach traktowane są wszystkie języki krajów członkowskich. Skąd więc pomysł, że kandydaci na posłów mają przechodzić jakieś specjalistyczne kursy akurat z angielskiego?

Pisze Pan: "specjalistyczny angielski branżowy, jedyną w swoim rodzaju i de facto poza-podręcznikową unijną nowomowę angielską oraz business English."
?????

a) A czemuż to wyróżnia Pan  język angielski? Obrady i dyskusje toczą się we wszystkich językach (każdy z posłów mówi w języku ojczystym lub dowolnie przez siebie wybranym) i są tłumaczone symultanicznie na wszystkie języki.

b) Co wg Pana oznacza "specjalistyczny język branżowy?"

Są tysiące branż. Obrady w Komisjach raz dotyczą np.pogłębiania pól międzyostrogowych w korycie rzeki, innym razem zarządzania logistycznego Europejskim Samolotem Myśliwskim, a jeszcze innym szybów mrożeniowych w górnictwie węglowym.

Któregoż to języka branżowego wg Pana  powinny uczyć się kandydatki?

2. Od tłumaczenia obrad, a zwłaszcza tematyki specjalistycznej, nie są posłowie, lecz armia tłumaczy konferencyjnych (symultaniczno-konsekutywnych), zatrudnionych na etatach w PE lub pracujących jako freelancerzy.

3. W gestii tłumaczy wszystkich języków UE (nie posłów) pozostaje tłumaczenie języków branżowych - wyobrażenie, że wystarcza business English, jest dziecięco naiwne.
W PE znajduje się ogromna biblioteka. Są też zatrudnieni specjalni pracownicy techniczny, pomagający tłumaczom w wyszukiwaniu odpowiednich materiałów na konkretne posiedzenie konkretnej komisji. Tematów są przecież tysiące i tłumacze każdorazowo przygotowują się do nowego wyzwania. Sam słownik skrótów zawiera setki tysięcy haseł - są zresztą różne słowniki skrótów, właśnie branżowych.

3. Nie istnieje kurs "języka angielskiego kolokwialnego". Istnieją kursy na różnych poziomach znajomości języka.

4. Posłowie powinni znać angielski (a najlepiej kilka podstawowych języków) w zakresie podstawowym, komunikatywnym - do rozmów kuluarowych i swobodnego poruszania się w PE. Ktoś, kto nie potrafi sam bez tłumacza zapytać o drogę, poprosić o sól przy stole czy nawiązać podstawowych relacji międzyludzkich, istotnie nie powinien jechać do PE.

5. Natomiast w gestii tłumaczy - nie posłów - leży tłumaczenie słowa żywego i tekstów specjalistycznych we WSZYSTKICH językach. Istnieje oczywiście hierarchia i określone zasady - niektóre dokumenty tłumaczone są tylko na angielski i francuski, inne na wiele języków, jeszcze inne na wszystkie.

Reasumując - bardzo dobrze, że przyszłe posłanki uczą się angielskiego. Z pewnością im się przyda w kontaktach międzyludzkich i rozmowach kuluarowych, które często są ważniejsze od obrad na sali plenarnej i w których terminologia specjalistyczna raczej się nie pojawia. Byłoby dobrze, gdyby poduczyły sie jeszcze ze dwóch języków. Pracownicy PE, od portierów począwszy, mówią na ogół w kilku językach - na bardzo różnym poziomie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Echo24: "nasze nowe euro-posłanki miast efektywnie pracować, w obawie przed spotkaniem face to face
z anglojęzycznymi fachowcami będą się płochliwie przemykać korytarzami
rzeczonego Parlamentu, - jak wystraszone dzieci dzieci we mgle."


To są wyobrażenia pięciolatka:))))

Zapewniam Pana, że anglojęzyczni (oraz innojęzyczni) fachowcy nie czyhają na korytarzach rzeczonego Parlamentu, by dorwać nieszczęsne nowe europosłanki i przepytać je z fachowych terminów:)

I co Pan tam z tym angielskim? Złośliwcy mogliby je przecież dorwać i przepytać z  terminów greckich, niderlandzkich czy portugalskich.

Ale pocieszę Pana - polski traktowany jest w PE na równi z innymi językami - nasze europosłanki też mogą dorwać kogo tam zechcą i przepytać z  branżowych terminologii polskich - i dopiero będzie wstyd!
"


Koniec cytatu.

Jest jeszcze jeden, późniejszy komentarz Pani @Beret w Akcji, ale z litości do blogera Echo24 oszczędzę sobie cytowania. Zresztą kto zechce to przeczyta w oryginalnym tekście

Nie umiem nazwać tego co robi Echo24,  bo raczej nie ma w moim słowniku odpowiednich słów, które dałoby się napisać publicznie. Pisząc łagodnie, jest to robienie z Czytelników durni. Oczywiście bloger Echo24 powinien niezwłocznie za to przeprosić, ale wątpię czy go na to stać.

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka