Donald Tusk w sprawie przedszkoli ma do powiedzenia tyle, że on samorządom opłat podnosić nie kazał. I nic więcej nie może zrobić, bo wszystkiemu winne są samorządy.
To dojmujący dowód bezradności. Systemowej bezradności państwa – dodajmy.
Dlaczego edukację od szóstego roku życia aż do magisterium czy doktoratu finansuje państwo, a maluchy i ich rodziców odsyła się do samorządów? Dlaczego na sześciolatka jest subwencja oświatowa z budżetu państwa a na pięciolatka czy czterolatka nie ma?
Przedszkola tak jak podstawówki, gimnazja czy licea muszą być finansowane z budżetu państwa. Tak jak każdy sześciolatek ma bezpłatne miejsce w podstawówce, tak jego młodszy brat czy siostra muszą mieć bezpłatne miejsce w liceum. To nie jest kiełbasa wyborcza. To reforma systemowa. To inwestycja, która sprawdziła się na Zachodzie. W Polsce również się sprawdzi. I zwróci z nawiązką.
A tak mamy bezradnego premiera, który winę za podwyżki stara się zrzucić na ZNP. Związek
prostuje
tę insynuację.
