Aleksandra Aleksandra
2662
BLOG

"Wysokie Obcasy" i poprawność polityczna

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 77

W dzisiejszym numerze "Wysokich Obcasów" pojawił się barwny reportarz z marszów protestu przeciw wypowiedzi kanadyjskiego konstabla policji, który na pogadance ze studentami stwierdził, iż "kobiety powinny unikać ubierania się jak dziwki [ w oryginale "sluts", co można też tłumaczyć jako "puszczalskie"], by nie stać się ofiarami przestępstw [seksualnych]". Zdanie to tak oburzyło część kobiet, że postanowiły zorganizować Slut Walks (Marsze Puszczalskich), których uczestnicy (głównie jednak uczestniczki) maszerowali w prowokacyjnych strojach. Tekst do fotoreportarzy napisał Wojciech Orliński. Nie chciałabym tu jednoznacznie rozstrzygać czy konstabl miał prawo udzielać tego typu rad. Z jednej stony istotnie rady takie mogą być interpretowane, jako próba usprawiedliwienia gwałciciela, którego ofiarą jest kobieta ubrana "prowokacyjnie" lub znana ze swobodnego podjścia do spraw seksu, a takiego usprawiedliwienia być nie może. Z drugiej jednak gdyby policjant ostrzegając przed kradzieżami i rozbojami sugerował, iż w niektórych sytuacjach nie warto obnosić się z bogactwem, gdy łatwo można to bogactwo uszcuplić, nie spodziewam się "Marszu Szpanerów" w najdroższych skórzanych kurtkach (lub innych cennych okryciach), z najnowszymi modelami telefonów komórkowych, odtwarzaczy, laptopów, ociekających złotą biuterią, choć marsz taki mógłby być równie efektowny.

Ja jednak zwróciłam uwagę na jedno zdanie, pozornie niezwiązane z motywem przewodnim artykułu. W. Orliński oburzając się na słowa konstabla stwierdza: "Przyzwyczailiśmy się do tego, że takimi hasłami rzucają ludzie, których opinii nie musimy traktować serio: anonimowy cham na forum internetowym, mułła z fundamentalistycznego meczetu, prawicowy publicysta w polskiej gazecie.".

Mnie słowa pana Orlińskiego oburzyły znacznie bardziej niż rady konstabla. To znaczy co? Lewicowych i centrowych publicystów musimy traktować serio, a prawicowych nie? Pan Orliński niechcący "odkrył karty" i przyznał się do tego, że dla niego (i osób podobnie jak on myślących) dla prawicy nie ma miejsca w tzw. mainstreamie. Inni lewicowi publicyści (skoro prawicowy to czemu nie lewicowy?) gdy pytani o to wprost rzadko przyznawali się do próby wyeliminowania prawicy z głównego nurtu życia politycznego i społecznego. Albo zarzucali prawicy "dzielenie Polaków" albo "nietolerancję", co na jedno w sumie wychodziło. Tymczasem Pan Orliński dał przykład tolerancji i otwartości.

A tak już przy okazji, inaczej niż w przypadku kościoła, który może oznaczać budynek lub instytucję (wtedy pisany wielką literą), meczet to tylko budynek, więc jako taki nie może być fundamentalistyczny lub niefundamentalistyczny, właściwym określeniem byłaby raczej "szkoła".

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka