Zdjęcie ilustracyjne - Symboliczne przedstawienie Afryki Południowej - tkanina, Voortrekker Monument - Pretoria, zdjęcie własne, 2016
Zdjęcie ilustracyjne - Symboliczne przedstawienie Afryki Południowej - tkanina, Voortrekker Monument - Pretoria, zdjęcie własne, 2016
Aleksandra Aleksandra
349
BLOG

O muzyce (afrykanerskiej) oraz (prawdziwej i domniemanej) nienawiści

Aleksandra Aleksandra Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

„Die Land” 

Wpis ten umieściłam w dziale „Kultura”, bowiem motywem przewodnim będzie muzyka afrykanerska, ale równie dobrze mógłby się znaleźć w dziale „Polityka – wiadomości ze świata” lub „Społeczeństwo”, gdyż dotyczy zagadnień takich jak wolność słowa, cenzura oraz rasizm i wykluczenie – domniemane i prawdziwe. Parę miesięcy temu w Salonie24 umieściłam wpis, którego bohaterem był Steve Hofmeyr (https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/891566,baie-geluk-steve-hofmeyr#logged). O artyście tym będzie również teraz, choć wymienię też kilka innych postaci ze świata muzyki afrykanerskiej. Opowiem też o tym jak „siły postępu i tolerancji” wykluczają osoby o innych poglądach. A wszystko z powodu utworu zatytułowanego „Die Land” czyli „Ziemia”. Jego wykonawcami, obok Steve’a Hofmeyra jest jeszcze czwórka artystów: Bobby van Jaarsveld, Bok van Blerk (znany między innymi z przeboju „De la Rey”, o którym pisał w Salonie24 pan Maciej Konarski https://www.salon24.pl/u/trzeciswiat/138140,ballada-o-wykletym-narodzie  – tekst z 2009 r., ale wciąż aktualny, a wskazane tam zjawiska jeszcze się nasiliły). , Jay (Jaco du Plessis) – wykonawca muzyki pop, oraz Ruhan du Toit.

Ale po kolei; podaję link do „Die Land” na youtube (linki i tłumaczenie są na zasadach użytku niekomercyjnego, jeśli jednak pojawi się prośba o usunięcie - usunę): https://www.youtube.com/watch?v=5WMQ73669h8&t=63s  oraz do słów utworu (jest tam też link do innej wersji teledysku). Oryginalny tekst jest rzecz jasna w języku afrikaans, ale na stronie jest też tłumaczenie na angielski. W linku podany jest dłuższy tytuł „Die Land Behoort Aan Jou” (Ziema należy do ciebie), co stanowi też ostatnie zdanie i podsumowanie. A oto moje tłumaczenie (nieoficjalne, głównie na podstawie tekstu angielskiego, ale starałam się też sięgnąć do oryginału, bo niektóre angielskie fragmenty nie wyglądały na prawidłowo tłumaczone):

Gdzie będziesz bawić się z przyjaciółmi?

Którędy pójdą twoje ścieżki? 

Gdzie będziesz upadać, powstawać i płakać

I gdzie będziesz oglądać zachód słońca rozciągający się na mile?


Co zostawiamy naszym dzieciom? 

Co im pewnego dnia pokażemy?

Co jest dobre, a co złe, czy będę w ogóle to wiedział?

Co każe nam zapomnieć o latach pracy ?


Zostawiam ci słońce i morze i ziemię, moje dziecko

Obiecjuję, że w końcu mnie znajdziesz

Moja flaga dalej będzie powiewać, a ziarna będę siać dla ciebie

I zapewnię ci bezpieczeństwo.


Zostawiam ci słońce i morze i ziemię, moje dziecko

Bóg mnie wysłucha – Znajdziemy życie.

Moja flaga dalej będzie powiewać, a ziarna będę siać dla ciebie

Obiecuję ci: Ziemia należy do ciebie.

Ghoema, Multichoice i Steve Hofmeyr

W świecie muzyki afrykanerskiej jest odpowiednik nagrody GRAMMY, pod nazwą Ghoema. W marcu lub kwietniu odbywa się gala, kiedy to wręcza się nagrody, przyznawane w różnych kategoriach muzycznych za największe osiągnięcia z roku poprzedniego. W tym roku niekwestionowanym faworytem (biorąc pod uwagę wyniki głosowania) w kategorii najlepszy teledysk był właśnie utwór „Die Land”. Jednakże główny sponsor – firma Multichoice zażądała od organizatorów usunięcia utworu, pod groźbą wycofania się ze sponsoringu, a organizatorzy groźbie ulegli (https://www.thesouthafrican.com/ghoema-music-awards-steve-hofmeyr-multichoice/ ). Powód dyskwalifikacji? „Polityczne poglądy jednego z wykonawców nie idą w parze z wartościami [sponsora]”. Tym „jednym z wykonawców” jest Steve Hofmeyr. Jakież to jego poglądy „nie idą w parze z wartościami”? Steve Hofmeyr często wypowiadał się w kwestiach politycznych, ale ma takie prawo (jak wszyscy). Artysta przeciwstawia się planom odbierania ziemi (do tego pośrednio nawiązuje utwór), nagłaśnia sprawę morderstw popełnianych na farmerach (większość z nich to biali) oraz ataków na farmy (poświęcił temu utwór „Ons Sal Dit Oorleef”  ("My to przeżyjemy"), przeciwstawia się zatem oficjalnej linii propagandowej mówiącej, że ataki na białych farmerów, owszem, mają miejsce (choć raz prezydent Ramaphosa „zagalopował się” i powiedział, że nie ma zabijania białych farmerów), ale są one jedynie odbiciem dużej przestępczości i nie stanowią szczególnego problemu. Ponadto przeciwstawia się rugowaniu języka Afrikaans z różnych dziedzin życia, a także próbom usuwania pamiątek świadczących o historii i kulturze Afrykanerów. Jako przykład podaję link z manifestacji przeciwko profanacji pomnika Paula Krugera, na której Steve Hofmeyr śpiewa dawny hymn RPA – „Die Stem” ("Głos"). Śpiewanie „starego” hymnu uważanie jest przez środowiska liberalno-lewicowe za „rasistowskie”, chociaż jego fragment oficjalnie został włączony do nowego hymnu. Czy poglądy, które głosi Hofmeyr można uznać za rasistowskie? W RPA wszelkie przejawy rasizmu (w praktyce chodzi jednak zwykle tylko o rasizm ze strony białych, rasizm czarnych na ogół nie jest karany, a jeśli już - to symbolicznie) są surowo karane (wysokie grzywny, a nawet więzienie). Hofmeyr nigdy jednak nie stanął przed sądem za jakąkolwiek swoją wypowiedź. Nigdy nie obrażał ani nie poniżał przedstawicieli innych ras czy kultur, choć dla środowisk „politycznie poprawnych” wystarczającym „dowodem” na domniemany rasizm jest stwierdzenie, że wykorzystywanie apartheidu, jako wyjaśnienia obecnych problemów i dalej utrzymujących się nierówności prowadzi do rozwoju postaw roszczeniowych, a w konsekwencji do pogłębiania się różnic, które chce się zniwelować. Tym samym liberalno-lewicowym środowiskom nie przeszkadzają natomiast utwory i wypowiedzi faktycznie propagujące rasizm, tyle tylko, że w stosunku do białych. Niektóre z tych utworów posuwają się nawet dalej niż propagowanie rasizmu, bowiem bezpośrednio nawołują do zabijania białych. Tłumacznie, iż słowa takie jak „Kill the Boer” (można tłumaczyć, jako „zabij Bura (białego Afrykanera)”, lub „zabij farmera”) stanowią metaforę czy winny być rozumiane jedynie w kontekście historycznym może się wydawać przekonujące (w końcu i w naszych pieśniach nie brak jest nawoływań do zabijania wrogów), ale tylko dla osób nie znających realiów RPA, gdzie napady na farmy i morderstwa farmerów są częste, a ich motywacja rasistowska jest w wielu przypadkach istotna. Ale podwójne standardy to osobny temat, częściowo był już przedstawiany i obawiam się, że okazji do jego przedstawiania w przyszłości nie zabraknie.

Wracając do Steve’a Hofmeyra, nie jest to pierwszy przypadek nacisków (ze strony rozmaitych podmiotów w RPA i poza jej granicami) na organizatorów by nie dopuścili do występu tego artysty. Czasem takie naciski są skuteczne (odwołanie charytatywnego występu w Botswanie), czasem nie (wycofanie się kilku sponsorów festiwalu „Afrikaans is Groot” – „Afrikaans jest wielki”nie zniechęciło organizatorów). Sam jednak fakt, że takie naciski są, powinien poważnie zaniepokoić, bowiem tego typu praktyki to nic innego jak znany również u nas z czasów komunizmu tzw. „zapis na nazwisko”. Polegał on na tym, że nie można było prezentować dzieł twórcy, którego działalność czy poglądy władze uznawały za szkodliwe, nawet jeśli samo dzieło nie zawierało zakazanych treści. „Zapis na nazwisko” często szedł jeszcze dalej: w ogóle nie można było mówić o danej osobie, nawet w kontekście negatywnym. Tą drogą poszła właśnie grupa Multichoice i wchodząca w jej skład telewizja DSTV, która oficjalnie ogłosiła, że nie będzie emitować żadnych materiałów z udziałem Steve’a Hofmeyra, nawet programów satyrycznych, gdzie artysta jest obiektem żartów: https://www.channel24.co.za/TV/News/multichoice-group-will-in-future-not-carry-content-that-includes-steve-hofmeyr-on-any-of-its-platforms-20190430 .

Taką decyzję firma podjęła po tym, jak nader widoczne okazało się, że „polityczna poprawność” organizatorom Ghoma’19 nie opłaciła się. Kilku sponsorów wycofało się ze wsparcia dla Ghoema. Galę też zbojkotowało wielu wykonawców, między innymi Bok van Blerk i Bobby van Jaarsveld (https://www.youtube.com/watch?v=kdoXserkUOU). Gala wprawdzie i tak się odbyła, o czym niektóre media triumfalnie doniosły (https://www.channel24.co.za/Music/News/ghoema-awards-go-off-without-a-glitch-despite-controversy-over-steve-hofmeyr-song-20190418), ale było cokolwiek pustawo, co, między innymi, udokumentował w swym video afrykanerski youtuber Willem Petzer - https://www.youtube.com/watch?v=pNddYdMQwH0&t=30s . Pustki były widocznie i nie pomogło nawet zaciemnienie najwyższych rzędów, by nie rzucało się w oczy, że są puste. Ponadto nagrodzona w 5 kategoriach piosenkarka Demi Lee Moore publicznie stwierdziła, że nagroda należy się piątce wykonawców utworu „Die Land” oraz twórcom teledysku - http://teeveetee.blogspot.com/2019/04/afrikaans-singer-demi-lee-moore-after.html , https://www.youtube.com/watch?v=_cAkpGb-fCw . Dodatkowym ciosem dla organizatorów był fakt, iż nieco ponad tydzień później (26 kwietnia 2019), w tym samym miejscu (Sun Arena, Pretoria) odbył się koncert „Country is Groot met Steve en vriende” (Country jest wielka – ze Steve’m i przyjaciółmi), którego centralną postacią był właśnie Steve Hofmeyr. Frekwencja była trzy razy wyższa niż na gali Ghoema - https://www.youtube.com/watch?v=noMF_DxB7hg&pbjreload=10.

W sytuacji, gdy widzowie „głosują nogami” decyzja Multichoice o nieemitowaniu żadnych wzmianek na temat Steve’a Hofmeyra wygląda na niezrozumiałą. Prywatna firma, jaką jest Multichoice i wchodząca w jej skład DSTV powinna angażować się w przedsięwzięcia, które przysparzają jej oglądalności, nawet, a może zwłaszcza jeśli są kontrowersyjne. Rezygnowanie z prezentowania jakiegoś artysty, a zwłaszcza oficjalne ogłoszenie takiej decyzji raczej nie zwiększy popularności (już teraz zapowiadane są rezygnacje z abonamentu). Widać jednak, że dla firmy ważniejsza jest ideologia, nawet jeśli prowadzi do utraty części klientów, być może też miały miejsce jakieś naciski ze strony rządzących. Steve Hofmeyr nigdy nie ukrywał, że jest przeciwnikiem ANC (Afrykański Kongres Narodowy – partia rządząca nieprzerwanie od 25 lat, 27 kwietnia 1994 odbyły się pierwsze wybory, w których głosować mogli wszyscy pełnoletni obywatele RPA, bez względu na przynależność rasową). Nie da się też wykluczyć, że na decyzję wpływ miały oba czynniki: poglądy właściciela i chęć przypodobania się władzy.

Kontrowersje wokół dawnej flagi

Partia rządząca i jej sympatycy niestety nie ukrywają, że wolność słowa nie stanowi dla nich nie tylko priorytetu, ale też i żadnej wartości. Przez ostatnie 2 dni – 29 i 30 kwietnia Sąd ds. Równości (Equality Court) obradował nad wnioskiem Fundacji im. Nelsona Mandeli, która domaga się zakazu używania dawnej flagi RPA (pomarańczowo-biało-niebieska z trzema małymi flagami w środku), nawet we własnym domu. Fundacji flaga jednoznacznie kojarzy się z apartheidem, co już, ich zdaniem, jest wystarczającym powodem by jej zakazać, jako „mowy nienawiści”, choć słowo „mowa” w przypadku prostokątnego kawałka materiału nie jest zbyt odpowiednie. Sąd na razie odłożył decyzję. Sprawa więc dalej jest otwarta. Na razie eksponowanie dawnej flagi RPA nie jest karane, choć może być źródłem wielu kłopotów. Jednym z pretekstów bojkotu Steve’a Hofmeyra był fakt, że wysłał on do mediów społecznościowych swoje zdjęcie z ogródka piwnego, udekorowanego flagami dawnej RPA.

Znamienna była argumentacja użyta w trakcie rozprawy. Pełnomocnik Fundacji im. Nelsona Mandeli Tembeka Ngcukaitobi nawet nie krył tego, że (zdaniem fundacji) wolność ekspresji nie stanowi podstawowej wartości konstytucyjnej (founding value of the constitution). Stwierdzenie to budzić winno niepokój, ale kolejna część argumentacji już budzi śmiech, ale zarazem przerażenie. Jak już wspomniałam Fundacja domaga się by zakaz dotyczył nie tylko publicznego demonstrowania flagi, ale też umieszczania jej w domu. Adwokat stwierdził: "We reject the distinction made between public and private, this is South Africa, there is no home in South Africa that does not have a domestic worker, or a gardener or visitors." ("Odrzucamy rozróżnienie pomiędzy [przestrzenią] publiczną i prywatną, tu jest Afryka Południowa, tu nie ma domu, w którym by nie było pomocy domowej, ogrodnika, lub gości.”). Zostawiam bez komentarza…

Znamienna była też argumentacja obrońców używania dawnej flagi. Organizacje takie jak AfriForum czy Federasie van Afrikaanse Kultuurvereniginge (FAK) w zasadzie również uznały wywieszanie dawnej flagi za niestosowne, broniły jednak prawa do wolności ekspresji i prywatności, ostrzegały też, że zakaz może wywołać niebezpieczny precedens, gdzie zakazywane będą wszelkie symbole, które kogoś mogłyby urazić (a zawsze znajdzie się grupa osób, której jakiś symbol przeszkadza). Użyto też argumentu (bardzo zresztą trafnego), że zakaz spowoduje, iż „zły” symbol będzie używany częściej, tyle tylko, że „zejdzie do podziemia”, lub też wymyślony zostanie nowy symbol dla wyrażania tych samych uczuć. W przypadku RPA „nowego symbolu” nie trzeba wymyślać, symboli nawiązujących do „starej” Południowej Afryki jest bowiem sporo, ale to temat na osobny wpis (jeśli kogoś to interesuje, proszę dać znać).

Argumentacja AfriForum czy FAK, z punktu widzienia dyplomatycznego jest słuszna. Próba udowodnienia przed południowoafrykańskim sądem, iż „flaga apartheidu”, jak jest powszechnie nazywana może nieść jakieś pozytywne treści skazana jest na niepowodzenie. Obywatele RPA oraz opinia światowa (w tym my, czytelnicy i twórcy Salon 24) ma jednak prawo zastanawiać się nad motywacją ludzi, którzy szczególnym sentymentem darzą dawną flagę. Najlepiej wyjaśnił to właśnie Steve Hofmeyr na twitterze umieszczając kolaż wycinków prasowych zawierających sformułowania sugerujące, że obecna sytuacja RPA jest gorsza niż za czasów apartheidu. Autorami tego typu sformułowań są często czarni i to nawet osoby zdecydowanie negatywnie nastawione do rządów białych. Czasem określenie „jest gorzej niż za apartheidu” stanowi figurę retoryczną (jak np. w przypadku Juliusa Malemy krytykującego rządy ówczesnego prezydenta Jackoba Zumy), a czasem bardziej przemyślaną analizą całokształtu sytuacji dawniej i dziś (jak w przypadku króla Zulusów). Hofmeyr opatrzył kolaż następującym objaśnieniem (użycie wielkich liter jak w oryginale): „I know NOBODY who wants Apartheid back. (What does it even mean?) But do mind those blacks&whites crying for FORMER rates of crime, employment, services, education, granny&toddler rapes & murder. Its no-one's fault there happens to be a flag for that period...” (Nie znam NIKOGO, kto chciałby przywrócić Apartheid. (Co to by w ogóle miało znaczyć?) Ale istotnie, dostrzegam tych czarnych&białych domagających się DAWNYCH współczynników dotyczących przestępczości, zatrudnienia, usług, edukacji, gwałtów i morderstw popełnianych na staruszkach i małych dzieciach. Nie jest niczyją winą, że przypadkiem tak się stało, że w tym okresie obowiązywała ta flaga [dawna flaga RPA]...). Czy tęsknota za lepszym funkcjonowaniem państwa, tak aby obywatele czuli się bezpiecznie i mieli zapewnione swoje potrzeby jest przejawiem rasizmu? Ocenę pozostawiam Państwu.

Jeszcze inną (może nam Polakom najbliższą) argumentację na rzecz prawa do używania dawnej flagi przytacza Roman Cabanac https://www.youtube.com/watch?v=fkBd3d5SL-M (początek 11:05 min). Zwraca on uwagę, że dawna flaga oznacza wiele rzeczy, między innymi to pod tą flagą kilka tysięcy ludzi poległo walcząc z nazizmem. Mogę jedynie dodać, że również pod tą flagą piloci nieśli pomoc Powstaniu Warszawskiemu http://www.africangamesafari.com/pl_lotnicy.html , ale to już inny temat.

W następnym odcinku będzie „subiektywny przegląd partii politycznych” w RPA, w związku z wyborami, które odbędą się 8 maja br. A na razie życzę miłego „długiego weekendu”.


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura