autor zdj.: Jim Lo Scalzo/EPA; od lewej do prawej: kongresmenki Rashida Tlaib, Ilhan Omar, Alexandria Ocasio-Cortez i Ayanna Pressley
autor zdj.: Jim Lo Scalzo/EPA; od lewej do prawej: kongresmenki Rashida Tlaib, Ilhan Omar, Alexandria Ocasio-Cortez i Ayanna Pressley
MattML MattML
218
BLOG

W czym Trumpowi przeszkadza "The Squad"?

MattML MattML Polityka Obserwuj notkę 3

"Zdecydowanie potępiamy rasistowskie komentarze prezydenta Trumpa, które legitymizują i pogłębiają lęk oraz nienawiść wobec Amerykanów z wyboru, oraz osób o innym kolorze skóry" - rezolucję o właśnie takiej treści kilka dni temu przyjęła Izba Reprezentantów. Jest to konsekwencją rasistowskich wpisów Donalda Trumpa atakujących cztery demokratyczne kongresmenki walczące z jego polityką imigracyjną. Ale po kolei.

Zaczęło się to na początku tego tygodnia. Donald Trump postanowił tym razem przypuścić atak na demokratyczne kongresmenki pisząc: "To interesujące, widzieć "Progresywne" Demokratyczne kongresmenki pochodzące z krajów, których rządy są kompletną i totalną katastrofą, najgorsze, najbardziej skorumpowane i niewydolne na całym świecie (o ile w ogóle mają funkcjonujące rządy), jak teraz głośno i złośliwie mówią ludziom w Stanach Zjednoczonych, największemu i najpotężniejszemu państwu na świecie, jak powinien działać rząd". Ale nie to było szokujące. Szokujący był następny wpis prezydenta. Napisał w nim tak: "Czemu nie wrócą i nie pomogą naprawić tych całkowicie zepsutych, dotkniętych przestępczą zarazą miejsc, z których pochodzą. A potem wrócą i pokażą nam, jak się to robi".

Oczywiście Trump nie wymienił z nazwiska adresatek jego wpisów, ale wszystko jest jasne, że chodziło o Alexandrię Ocasio-Cortez, Rashidę Tlaib, Ilhan Omar i Ayannę Pressley. Ta czwórka - nazywana w Kongresie "The Squad" ("Brygada") - słynie z ostrej krytyki Donalda Trumpa oraz ich lewicowych poglądów. Same określają się jako demokratyczne socjalistki (Tak, socjalizm potrafi łączyć się z demokracją, definicja na Wikipedii). Trump w swoich wpisach zasugerował, że cała czwórka nie urodziła się w Stanach Zjednoczonych, że nie są prawdziwymi Amerykankami. Jednak prezydent źle zasugerował, wszystkie są Amerykankami. Z całej brygady tylko Ilhan Omar urodziła się poza USA, przybyła jako dziecko z ogarniętej konfliktami Somalii i dziś czuje się prawdziwą, dumną Amerykanką. Jak zauważyło BBC, Ocasio-Cortez urodziła się w szpitalu na Bronxie, kilkadziesiąt metrów od szpitala, gdzie urodził się prezydent. 

Cała czwórka ostro zareagowała na wpisy Trumpa. AOC napisała: "Panie prezydencie, kraj, z którego pochodzę to Stany Zjednoczone" Dodała: "Jesteś zły, ponieważ nie możesz wyobrazić sobie Ameryki, której jesteśmy częścią". Podobnie wypowiedziała się Ilhan Omar. "Podsycasz biały nacjonalizm, bo jesteś wściekły, że tacy ludzie jak my służą w Kongresie i walczą przeciwko waszej pełnej nienawiści polityce" - napisała na Twitterze. Ayanna Pressley napisała: "Tak właśnie wygląda rasizm. My jesteśmy obrazem demokracji" Rashida Tlaib powtórzyła apel o wszczęcie procedury impeachmentu wobec Trumpa.

Zareagowała także Izba Reprezentantów, która uchwaliła rezolucję krytykującą Donalda Trumpa za jego rasistowskie wpisy. Rezolucję poparło 240 posłów. Wszyscy posłowie Partii Demokratycznej, 4 republikanów i jeden poseł niezależny. 187 republikanów zagłosowało przeciw. Lider mniejszości w Izbie Kevin McCarthy powiedział, że tu chodzi tylko o politykę. Lider większości senackiej Mitch McConnell zarzekał, że prezydent nie jest rasistą. Sam Trump w swoim następnym wpisie napisał, że jego tweety nie były rasistowskie. Mimo to na konferencjach prasowych i na Twitterze przypuszczał na "Brygadę" kolejne ataki, zarzucając im rzekome "wypluwanie nikczemnych rzeczy" i stawiając przypuszczenia, że one nienawidzą Ameryki. Dodał też, że mogą opuścić Amerykę,  jeśli jej nienawidzą. Republikanie stojący za nim murem mówią o tym, że to "the Squad" zaczyna te ataki, a Trump tylko je odpiera. Wypowiedzi republikanów przypominają mi stałe sytuacje w przedszkolu, kiedy dwójka dzieci się bije, a potem wzajemnie się oskarżają, kto zaczął.

Najdalej poszli republikański kongresmen Steve Scalise i także republikański senator Lindsey Graham. Pierwszy powiedział on, że "Brygada" hańbi urząd prezydencki. Ten drugi w Fox News (takiemu połączeniu TV Republika i TVP Info, tylko że w Ameryce) powiedział, że AOC i pozostałe kongresmenki są komunistkami, antysemitkami, politykami antyamerykańskimi. Wielkie brednie.

Głębiej niż w samym dnie zaczęła kopać Kellyanne Conway, doradczyni prezydenta, "gwiazdeczka broniąca Trumpa". Na konferencji prasowej mówiła, że to kłamstwa, że prezydent jest rasistą. A kiedy pytanie o wpisy Trumpa zadał jakiś dziennikarz, to ta z grubiańską pewnością siebie zapytała go, jakie jest jego pochodzenie. I zaczęła się kłótnia.


Przedwczoraj Izba Reprezentantów próbowała przyjąć rezolucję wzywającą do impeachmentu Trumpa, jednak nie zdobyła ona większości głosów. Rezolucję poparło tylko 95 demokratów. To oznacza, że większość demokratów zagłosowała razem z republikanami przeciw tej rezolucji.

Podczas wczorajszego wiecu Trumpa w Karolinie Północnej prezydent znowu podgrzał atmosferę. Zaczął opowiadać podkoloryzowaną historię o Ilhan Omar. Zarzucił jej rzekomy okrutny antysemityzm, na co tłum buczał i odpowiadał "Odeślij ją z powrotem". Ilhan Omar jest znana z krytyki działań władz izraelskich w Palestynie, lecz republikanie niepotrzebnie przyklejają jej łatkę antysemitki.

Jednak to nie jest pierwsza jazda Trumpa na tle narodowościowym. Kilka lat temu zażądał od ówczesnego prezydenta Baracka Obamy, by ten opublikował swój akt urodzenia, sądząc, że Obama nie jest Amerykaninem, przez co w świetle prawa nie mógłby pełnić urzędu prezydenta. Obama się na to zgodził i opublikował swój akt urodzenia. Michelle Obama w jednym z wywiadów powiedziała, że nie wybaczy tego Trumpowi, ponieważ przez jego sugestie jej rodzina była zagrożona. Trump odpowiedział, że on nie wybaczy jej mężowi tego, co zrobił z amerykańskim wojskiem.

W moich oczach jest to pewne. Wpisy Trumpa były rasistowskie i musiały być stanowczo potępione. Jednak po co to robił? Myślę, że Trump z republikanami próbowali pogłębić podziały między dwoma skrzydłami Partii Demokratycznej. Jednym lewicowym, reprezentowanym m.in. przez "The Squad" i Berniego Sandersa, drugim liberalnym, reprezentowanym przez m.in. Nancy Pelosi i Joe Bidena. Poza tym Trump nie zauważył, że Partia Republikańska też skręca pod jego rządami. Na prawo. Widzę, że Partia Republikańska zaprzepaściła dziedzictwo m.in. Lincolna, Reagana, dwóch Bushów i McCaina. Republikanie na rzecz wspierania Trumpa odrzucili jedne z podstawowych wartości, jakie tworzyły tę partię: równość i tolerancję do innych ludzi. Wszyscy pamiętamy rok 2008, kampania toczyła się między McCainem a Obamą. I mimo tego, iż była to kampania brutalna, John McCain bronił Obamę przed wszelkimi obraźliwymi komentarzami jego zwolenników. Co robi teraz Donald Trump? Po cichu, swoim zachowaniem przyzwala na zachowania rasistowskie, ksenofobiczne, które doprowadziły do tragicznych wydarzeń w Charlottesville w Wirginii w sierpniu 2017 roku. Nie można do tego doprowadzić ponownie.

MattML
O mnie MattML

18 lat, uczeń liceum, ciekawi mnie, to co się dzieje na świecie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka