Bronisław, no cóż, takie bywają koleje losu w państwie demokratycznym.
Chyba przez całą ciszę wyborczą ćwiczył exposee, które wygłosił po odczytaniu sondażu, choc nie ma oficjalnego wyniku.
"Z głębi wzruszonego radośnie serca zgodnie z tradycją solidarnościową my do nich wszystkich mówimy chodźmy razem, bo zgoda buduje, a Polska jest najważniejsza, bo nie ma wolności bez "Solidarności", nie ma solidarności bez wolności(...)"
3 x podczas 15 minut powtórzył "nie ma solidarności bez wolności, nie ma wolności bez solidarności", gadał 15 minut dziękując i triumfując i gadałby dalej, ale mu Bartoszewski wszedł na podium i przerwał (no, myslisz, że teraz będziesz przemawiał? - spytał go Komorowski) mówiąc, że zwycięstwo nie jest jeszcze pewne.
Ale Bronek nie odpuścił: "Kochani do jutra liczymy głosy, małego szampana otwieramy dzisiaj, a dużego jutro"
Wszyscy już mysleli, że dalej nie będzie gadał, ale on jeszcze dopowiedział o pieknej polskiej drodze.
Tymczasem Tusk powiedział dziennikarzowi, że "tylko głupiec się nie boi (o ostateczny wynik)".
Inne tematy w dziale Polityka