- To niespodzianka, a nie tajemnica – usłyszałem dziś w telefonie głos pana z firmy Euro2012 w Polsce. A pytałem go o szczegóły przetargu na oprawę artystyczną tzw. meczu otwarcia (a tym samym całości) Mistrzostw Europy. Mecz odbędzie się w Warszawie i przedtem przecież światu trzeba będzie pokazać jakąś artystyczną wizytówkę Polski i Ukrainy. I ciekaw byłem, kto też to u nas przygotowuje. No, to wysłuchałem kilku ogólników i skierowany zostałem do biura UEFA w… Szwajcarii.
Wysłałem maila do Szwajcarii, ale jakoś nie spodziewam się rychłej odpowiedzi. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie – niech może zdradzi już teraz czy to panowie Wajda, Owsiak czy może pani Kozyra względnie pan Zadara zabrali się za ten event. No, kto wie? Nikt? Hm… Pani Holland? Panna Peszek?
Na mój nos szykuje nam się widowisko artystyczne, które sobie popamiętamy na długo. No, bo z czym do ludu i co tu światu można pokazać? Legendarnego Kraka. Ten jest ok. Pod rękę z Syrenką. Mamy więc pierwszą parę. Mieszko i w ogóle Piastowie się nie nadają, bo raz, że się chrzcili, a dwa, że ciągle się bili z zachodnim i południowym sąsiadem. Ekipa Jagiellonów odpada, bo we wszystkie strony się biła i hołdy przyjmowała. Elekcyjni też nie lepsi, o działaniach niektórych to aż wstyd Europie przypominać.
Chopina i Kopernika plus Curie Skłodowską można dać. Wierzbę rosochatą płaczącą na mazowieckich piachach. Pięćdziesiąt tysięcy gołębi wypuścić (jeśli się potrenuje wcześniej, by tą dziurą w dachu wyleciały). Mazurka Dąbrowskiego w jakiejś sympatycznej wersji bez zwrotki rzecz jasna: „Niemiec, Moskal nie osiędzie, gdy jąwszy pałasza, hasłem wszystkich zgoda będzie i ojczyzna nasza”. Zresztą wszystkie zwrotki są wsteczne na maksa, wstyd, jak się tak przyjrzeć, i tyle. Lepiej z Mazurka w ogóle zrezygnować.
Husarię dadzą? Nie dadzą! Powstańców jakichś? A w życiu! W ogóle historia Polski jest tak obciachowa, tak regresywna, tak zaskorupiała z punktu widzenia norm europejskich, że nie ma z niej co wybrać, by się światu pochwalić.
W sumie chciałbym zobaczyć 2012 lasek topless w wielkim, przenośnym basenie udających Syrenki. I Wałęsę z Krzywonos w środku jako emanację Solidarności. A Jaruzelski z polewaczki milicyjnej dopuszcza raz po raz wodę. I te gołębie i Jerzy Urban siedząc na burcie tego basenu sypie okruszki Syrenom, cip cip kureczki, mówi, a Michnik powiewa czerwoną flagą z wprost z logo GW i wznosi okrzyki: Huhuhuraaaa!
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka