A gdyby ktoś wczoraj powiedział: „Ludzie! Wszystko, co zjadacie, te kiełbasy na grillu i cała reszta, jest skażone solą przemysłową! Te firmy sączą Wam w wątroby truciznę… Sól przemysłowa. Powyzdychacie od tego!”. Zaraz by było, że teoria spiskowa, że w tak, mimo wszystko, nowoczesnym państwie jest to nie-moż-li-we!
A jak wam jutro powiedzą, że benzyna ma mniej oktanów? No, niemożliwe! Przecież jedziemy!
Jedziemy, jedziemy, a na dodatek kiełbasa smakowała!
A jak powiedzą, że chleb jest pełen zmielonych wołków zbożowych?
O proszkach do prania nic nie muszą mówić, bo każda ogarnięta laska kupuje tylko te niemieckie, a kto pił colę czy fantę w Berlinie to sam ma porównanie i w Polsce tylko, jak go konkretnie przypili, z musu kupuje.
A jak nagle odkryją, że książka, którą kupujecie, to żałosna podróba reklamowana przez sprzedawcę książek?
A może jest tak, że koks na polski rynek to węgiel jest, polski węgiel w normach światowych to jest – miał?!
Spójrzmy na umowę internetową, na gwarantowaną szybkość transferu w Polsce. Jutro się okaże, że wyciąga 15% tego, co w umowie.
Na media wolne warto zwrócić uwagę. Zapeklowane, aż miło. Solą przemysłową. Beczkę soli zlizał jeden z drugim.
A rząd też - sól ziemi!
Wałęsa, okazało się, ma surogat pastewny, zamiennik taki, Wałęsa jest podrobiony, a drób się wałęsa.
To co – robimy grilla z peklowanej karkóweczki?!
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka