Ukazał się raport NIK-u. Wyborcza dokonuje manipulacji już w tytule: „Prezes NIK: Samolot prezydenta Kaczyńskiego nie miał prawa lecieć do Smoleńska”. Nieco poniżej: „- Chyba najważniejszym ustaleniem kontroli jest to, że prezydencki Tu-154M nie miał prawa wykonać lotu do Smoleńska- oświadczył prezes NIK Jacek Jezierski.”.
Wskakujemy na stronę Polskiego Radia i znajdujemy tam zapis rozmowy. Interesujący fragment brzmi tak: „chyba najważniejszym czy jednym z istotnych ustaleń kontroli jest to, że ten samolot zgodnie z polskim systemem prawnym nie miał prawa wykonać tego lotu z zamiarem lądowania w Smoleńsku, ponieważ to było lotnisko nieistniejące w rejestrze lotnisk, w związku z tym traktowane jako nieczynne”.
W całym wywiadzie nie pojawia się słowo „prezydencki”, a już twierdzenie, że był to „samolot prezydenta Kaczyńskiego” to nawet nie jest nadużycie, ale zwyczajne sukinsyństwo!
(Interesujące, czy Jezierski uzna, że wszystko jest w porządku, interesujące, co na to Rada Etyki Mediów...)
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka