Orant Orant
60
BLOG

O modlitwie (12/?)

Orant Orant Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Kontynuacja, poprzedni odcinek: https://www.salon24.pl/u/orant/940691,o-modlitwie-11

Jak pogodzić tęsknotę za wielkością, z codziennym doświadczeniem własnej niewystarczalności? Ta wielkość musi przecież gdzieś być – na pewno tak niedawno była na wyciągnięcie ręki, a teraz nie można jej znaleźć. Akurat gdy jest potrzebna, czyli zawsze. Jak jej szukać? Zapewne każdy z nas ma swój własny sposób, ale wszystkie te jakże oryginalne pomysły, należą do jednej z dwóch  grup: człowiek próbuje „harmonizować” swoją bezradność, z powołaniem do wielkości, albo na sposób autonomiczny, albo społeczny. Pierwszy z nich nazywany bywa samorealizacją – słowo wyjaśnia prawie wszystko. Drugi sposób polega na szukaniu tego czego mi akurat nie dostaje nie w sobie samym, a u innych. Chodzi nie o jakieś wykiwanie drugiej osoby, czy jej wykorzystanie do własnych, egoistycznych celów, ale o stworzenie wspólnoty, również, a może przede wszystkim, wspólnoty w niedoli. Takie wspólnoty przyjmują różne formy, zależnie od relacji w jakich się realizują – najbardziej „demokratyczna” to rodzina, a najdoskonalsza, bo oparta na relacji z Wszechmocnym, to właśnie modlitwa. Spróbujmy się im po kolei przyjrzeć, najpierw samorealizacji, później modlitwie. Przypominam, dążymy do wykazania, że właśnie modlitwa jest dla każdego, że jest nawet bardziej „demokratyczna” niż rodzina. Są przecież tacy, którzy do małżeństwa nie są zdolni, modlić się może każdy.

Przy okazji, parę zdań o rodzinie. Rodzina to, z jednej strony, najbardziej oczywista odpowiedź na najbardziej oczywisty „niedostatek” ludzkiej natury: dopiero rodzina, bliska relacja dwojga ludzi odmiennej płci, umożliwia zrodzenie potomstwa. Pojedynczy człowiek w tej dziedzinie to zero wręcz skandaliczne – mniej niż pantofelek. Łącząc dwa takie zera otrzymujemy jednak więcej niż cokolwiek na tym świecie, chyba zatem nieskończenie dużo. Z drugiej strony, rodzina, przez to właśnie, że objawia się w niej cud Wszechmocy, służy człowiekowi za model jego relacji do Boga. Obydwa te aspekty, i jeszcze parę innych, powodują, że dla świata „postępu” rodzina to coś co kłuje niemiłosiernie w oczy, to taki „sąsiad, któremu się powiodło” – trzeba go zniszczyć za wszelką cenę, choćby i z uszczerbkiem dla samego siebie.

Cdn.

Orant
O mnie Orant

https://www.salon24.pl/u/orant/999339,test

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo