Oskar58 Oskar58
333
BLOG

Tusk i Lempart – polityczny mezalians

Oskar58 Oskar58 PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Spotkanie Marty Lempart z Donaldem Tuskiem w Brukseli stało się pożywką wielu komentarzy. Część z nich skupiła się na zabawnym zdjęciu z napoczętą flaszką w tle. Intencją autorów zdjęcia było zapewne okazanie pełnego poparcia Tuska dla Lempart i Strajku Kobiet. Dowodem na to poparcie  miała być wspólna prezentacja maseczek z czerwoną błyskawicą. Ale to co widać na tym zdjęciu, to ogołocone z książek półki biblioteczki, butelka po alkoholu i przykurczony Tusk obok pewnej siebie Lempart – kompletna porażka wizerunkowa „Króla Europy”.
Jeszcze inni komentatorzy zastanawiają się nad tym, jaki cel miał Tusk pokazując publicznie i oficjalnie swoje poparcie dla Lempart? Wprowadzenie jej na europejskie salony mogło być próbą nobilitacji Lempart i podtrzymania zainteresowania Strajkiem Kobiet. Jednak polityk z takim doświadczeniem, obdarzony taką umiejętnością sprawnego poruszania się w dzisiejszym post-politycznym środowisku, nie powinien pokazywać się z osoba tak wulgarną. Zachował się jak desperat przyparty do ściany, za która jest polityczny niebyt.
Według definicji mezalians to związek z osobą z niższej klasy społecznej. Dzisiaj potocznie także związek osób różniących się statusem majątkowym lub/i wykształceniem. Są to związki w odbiorze społecznym niestosowne i stanowią doskonałą ilustrację powiedzenia, że "miłość jest ślepa". O taki afekt Tuska nawet nie podejrzewam, tak nisko to on nie upadł. Jeżeli  jednak obydwoje dążą do tego związku, to jakieś uczucie musi ich łączyć. Jest nim nienawiść do wspólnego wroga.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tym wrogiem jest Jarosław Kaczyński. Cofając się do początku ich karier politycznych, trzeba stwierdzić, że łącząca ich nienawiść dotyczy bardziej pewnej idei, a raczej myśli strategicznej, którą reprezentuje Kaczyński. Natomiast sam Kaczyński jest tylko formą jej personalizacji . Nie da się pokazać idei z rozwiązaną sznurówką, bez konta jako małego kurdupla, a Kaczyńskiego – owszem, można. Jak się dysponuje poparciem wszystkich silnych mediów, a tak było jeszcze kilka lat temu, jest to możliwe.
Wydarzeniem związanym z działalnością Lempart, które najbardziej wryło się w moją pamięć, nie są jej ostatnie ataki terrorystyczne na wybrany w demokratycznych wyborach  rząd i zagrożone pandemią społeczeństwo. Tym wydarzeniem jest jej atak na Kornela Morawieckiego. Ta wulgarna kobieta szarpie go z okrzykiem: „będziesz siedział”. Tu nie ma innego wytłumaczenia. Tak mogło postąpić tylko, zaślepione nienawiścią resortowe dziecko. Kornel Morawiecki - to postać kryształowo czysta. On nie mógł być jej wrogiem. Jej wrogiem jest ta idea, o którą walczył przez większość  życia. To marzenie o niepodległej i sprawiedliwej ojczyźnie.
Droga polityczna Tuska usłana jest taką liczbą kłamstw i niegodziwości, że można je wymieniać długo i trudno jest wskazać jedno, najbardziej charakterystyczne. Może jest to niespełniona obietnica wyborcza o niepodwyższaniu wieku emerytalnego. Ale było wiele innych. Liczba tych niespełnionych obietnic i kłamstw nie pozwala nazwać go, tak jak Oleksy Aleksandra Kwaśniewskiego, małym krętaczem. Przyjmując tą samą co Oleksy skalę, należałoby przyznać mu tytuł wielkiego krętacza.
Donald Tusk, zawierając sojusz polityczny z Lempart, wraca do hasła z początków swojej działalności politycznej. Tym hasłem jest: „Polskość to nienormalność”. To krótkie stwierdzenie niesie z sobą wiele informacji o stanie umysłu i duszy Tuska. Żeby to zrozumieć, wystarczy zadać sobie jedno pytanie- jeżeli Polskość to nienormalność, to czym jest dla niego normalność? Odpowiedź narzuca się automatycznie - wielki sąsiad. Tym samym Tusk potwierdza specyficzne dla elity kompradorskiej uzależnienie od metropolii polegające na demonstrowaniu, nawet nieoczekiwanej przez imperialnego sąsiada, uległości. Jako przykład doskonale może służyć złożona  Putinowi oferta resetu z Rosją. Złożona w złudnej nadziei awansu z wycieraczki na podnóżek Putina.
Wizyta Lempart u Tuska jest ostatecznym potwierdzeniem sojuszu komunistów i ich spadkobierców z liberalnymi pseudoelitami. Chcąc, z czystym sumieniem, nazwać ten związek mezaliansem politycznym, trzeba wskazać dzielącą te klasy społeczne zasadniczą różnicę. Tu wystarczy odwołać się do historii tych formacji politycznych. Dla jednych jest to historia chwalebna, a dla drugich haniebna i usłana niewinnymi ofiarami. Nie tak dawno Czarzasty potwierdził istnienie tego mezaliansu mówiąc do Frasyniuka: „Wyście się z nami, k****, przy Okrągłym Stole dogadali”.
Ten mezalians nie objawił się nam w ostatnich dniach, czy nawet przy Okrągłym Stole. Jego początku należy szukać jeszcze w stanie wojennym. Kiszczak i Wałęsa, Jaruzelski i nobilitujący go w pałacu i na cmentarzu Komorowski, Mazguła i Budka, Trzaskowski i Lempart – to tylko najbardziej rzucające się w oczy przykłady tego związku. Ekskluzywne wywiady Jaruzelskiego, Kiszczaka i Urbana udzielone arystokracji  liberalnego dziennikarstwa Lisowi i Olejnik, też są potwierdzeniem trwania i umacniania tego sojuszu.
To ogromne zło wyrządzone naszej ojczyźnie przez ten układ, ma swoich ojców chrzestnych - to Urban i Michnik. Ale to już jest temat na odrębną notkę.

Oskar58
O mnie Oskar58

Kocham góry. Pracuję pod ziemią.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka