Andrzej Owsiński
110 lat temu urodził się Władysław Siła – Nowicki
Dlaczego wspominam człowieka, który w “IIIRP” nie odegrał żadnej oficjalnej roli? Wydaje mi się, że ta okoliczność w Jego i wielu podobnych przypadkach powoduje, że warto jest przypomnieć o tych osobach.
Urodził się 22 czerwca 1913 roku, a więc jeszcze w czasie zaborów, należał zatem do tego jedynego w ciągu ostatnich trzystu lat naszej historii pokolenia, które pełne wykształcenie, dojrzałość i początek pracy osiągnęło w Polsce rzeczywiście niepodległej. Masowe wejście tego pokolenia w życie twórcze w tym okresie wpłynęło na postawę narodu polskiego w czasie najcięższej próby wojennej i nie mniej tragicznej powojennej.
Władysława Siła-Nowickiego poznałem w początkach lat trzydziestych ubiegłego wieku w Beresteczku na Wołyniu, gdzie jego ojciec Aleksander objął stanowisko notariusza, czyli jak powszechnie wówczas określano – rejenta. Był to rezultat “rugów sędziowskich” przeprowadzanych przez sanacyjnego ministra sprawiedliwości – Cara. Zaproponowano mu bowiem przejście na emeryturę, której nie przyjął, decydując się na niepewne materialnie stanowisko rejenta w małej i nie powiatowej miejscowości. W powiatowych miastach stanowisko to na ogół było dość lukratywne, ale dostępne dla protegowanych byłych sędziów i prokuratorów.
Sędzia sądu okręgowego w Kielcach, którym był Aleksander Siła-Nowicki, nie krył krytycznego stanowiska wobec poczynań ówczesnych władz. Nigdy nie narzekał na niewątpliwą dyskryminację jakiej był poddany, zadawalając się skromnymi dochodami rejentury.
Państwo Siła-Nowiccy szybko zostali wciągnięci do życia towarzyskiego miejscowej elity i w czasie licznych spotkań można było zorientować się zarówno w wysokim poziomie wiedzy jak i w walorach towarzyskich “Sędziego”, jak zwracano się do niego.
Syn Władysław był studentem prawa, a po ukończeniu studiów odbywał służbę wojskową jako podchorąży rezerwy kawalerii w uchodzącej za najlepszą na świecie kawaleryjską szkołę CWK (Centrum Wyszkolenia Kawalerii) w Grudziądzu. Był starszy o parę lat od nas, ale korzystał z naszych koni do jazdy ćwiczebnej, a także współuczestniczył w różnych przedsięwzięciach typu sportowego, nawiązaliśmy zatem dość serdeczne stosunki typu koleżeńskiego. Konno jeździł pewnie, choć dość ciężko, z racji silnej budowy, wysokiego wzrostu i sporej wagi. Kiedy odbywał ćwiczenia aplikacyjne w podchorążówce w 22 pułku ułanów Karpackich, stacjonujących w pobliskich Brodach, przyjeżdżał w towarzystwie różnych kolegów, między innymi z Andrzejem Szeptyckim, bratankiem imiennika metropolity i Stanisława generała, ten, jak wszyscy Szeptyccy, był wielkiego wzrostu, a mimo to jeździł doskonale. Powiadał zresztą, że służba wojskowa, szczególnie na wojnie z pragnieniem zdobycia “czarno błękitnej” wstążeczki, jest jego ostatnim laickim pragnieniem. Zamierzał bowiem wstąpić do zakonu, oczywiście rzymsko-katolickiego jak cała rodzina Szeptyckich, włącznie z greckim metropolitą, który przeszedł do unitów mając na względzie ważną rolę należną czołowej galicyjskiej rodzinie.
Władysław odbywał służbę wojskową już po studiach, co jeszcze dla jego rocznika było możliwe, następne bowiem musiały najpierw odsłużyć jako “jednoroczni ochotnicy” i dopiero po ukończeniu unitarnego kursu podchorążych podjąć studia. Odbył je zresztą bardzo chwalebnie zdobywając drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie krasomówczym dla absolwentów prawa.
Przy okazji spotkań towarzyskich, mimo młodego wieku, zabierał głos, wykazując dużą swadę i zdecydowane, dojrzałe poglądy, osadzone mocno w tradycji Polski Obojga Narodów.
Cała rodzina Siła-Nowickich wykazywała serdeczną życzliwość dla wszystkich ludzi, niezależnie od narodowości czy religii.
Po odbyciu służby wojskowej w stopniu podporucznika kawalerii, rozpoczął aplikację adwokacką u wybitnego adwokata Hofmokl-Ostrowskiego (ale nie tego co strzelał w sądzie), podejmując również pracę w ministerstwie oświaty, noszącym wówczas dość skomplikowaną nazwę “Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.
Niedługo to jednak trwało, gdyż latem 1939 roku został powołany do wojska jako dowódca plutonu łączności w 6 pułki strzelców konnych im. Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego, który stacjonował w Żółkwi. mieście zbudowanym przez hetmana. Pułk w składzie Kresowej Brygady Kawalerii pod dowództwem płk Hanki-Kuleszy, uczestnika “siódemki” Beliny – Prażmowskiego z I Brygady LP, został przeznaczony do walk obronnych w ariergardzie Armii “Łódź” gen. Rómmla i poniósł ciężkie straty.
W drugiej dekadzie września ppor. Siła-Nowicki, będąc odciętym od pułku zorganizował własny oddział w sile kompanii i wziął aktywny udział w obronie Warszawy w rejonie Starego Otwocka. Ciężko ranny pozostał w Warszawie, unikając niewoli.
Podkurowany nieco zjawił się u nas w Białymstoku w listopadzie wraz ze świeżo poślubioną Ireną z domu Joszkówną, Beresteczanką z rodziny serdecznie zaprzyjaźnionej z nami. Udawali się na Litwę, skąd Władysław miał zamiar przedostać się do Francji do wojska polskiego. Udało się wówczas przy pomocy kolejarzy zorganizować przejazd przez granicę, niestety do Francji przez Szwecję już nie udało się dostać. Wobec tego młode małżeństwo pozostało na Litwie, gdzie dla utrzymania rodziny pracował przy spławie drzewa i gdzie urodziła się córka Marysia.
Dopiero po wejściu Niemców w 1941 roku możliwy był powrót do Warszawy w czasie którego gościliśmy całą rodzinę w Białymstoku i w odzyskanych chwilowo Jurowcach, własności mojej ciotki Stanisławy Przewóskiej.
Ponownie za pomocą niezawodnych polskich kolejarzy udało się zorganizować przejazd przez granicę do Warszawy.
W Warszawie Siła-Nowicki podjął aktywną działalność na kilku polach. Przede wszystkim w strukturach wojskowych AK, ze szczególnym udziałem w Kedywie jako zastępca dowódcy oddziału Okręgu Warszawskiego, wymieniając się funkcyjnie z dowódcą ppor. “Ryglem” –Leopoldem Kummantem. W związku z tym uczestniczył w wielu akcjach bojowych.
Niezależnie od tego prowadził działalność polityczną w “Unii”, współpracując między innymi z Jerzym Braunem, późniejszym Delegatem Rządu na Kraj. „Unia”, połączywszy się ze Stronnictwem Pracy wniosła do polskiej chrześcijańskiej demokracji cenny dorobek intelektualny i ideowy.
Zajmował się też publicystyką w podziemnej prasie. Mimo tak znacznej aktywności nie korzystał ze środków materialnych podziemia, ale pracował na utrzymanie rodziny, która w 1943 roku powiększyła się po urodzeniu drugiej córki Ewy. Należy też zwrócić uwagę na fakt, że rodzina mimo ciężkich warunków materialnych, przyjęła i przechowywała przez cały czas wojny dziecko żydowskie. W polskich warunkach, w odróżnieniu od reszty okupowanej przez Niemców Europy, było to równoznaczne z wyrokiem śmierci dla wszystkich członków rodziny niezależnie od wieku.
Udało się jednak przetrwać do wybuchu powstania, w którym uczestniczył w pierwszej linii zgrupowania “Radwana” (płk Pfeifra). Ranny w początku walk, powrócił do szeregów, odnosząc tym razem ciężkie rany. Uratowany niemal w cudowny sposób nie dostał się do niewoli i mimo rekonwalescencji starał się działać aktywnie w walce o odzyskanie niepodległości/
Po rozwiązaniu AK rozkazem “Niedźwiadka” (gen. Leopolda Okulickiego) z 19 stycznia 1945 roku nie przerwał działalności, zajmując stanowisko inspektora obwodów w Lublinie. Jego inspektorat był szczególnie aktywny, z działaniami bojowymi takich legendarnych oddziałów partyzanckich jak “Zapory” (mjr Dekutowski). Mimo znacznych sukcesów w walce zbrojnej Siła zdawał sobie sprawę, że wobec oddalania się perspektywy “III wojny” z walki zbrojnej należy rezygnować na rzecz działalności politycznej, która ma większe możliwości powodzenia.
W związku z tym nawiązał kontakt z kierownictwem Stronnictwa Pracy, które na zasadzie decyzji jałtańskich otrzymało zezwolenie na jawną działalność na terenie okupowanej przez Sowiety Polski, reprezentując polską chrześcijańską demokrację, istniejącą przed wojną pod przewodnictwem Wojciecha Korfantego.
Formalnie zajmował stanowisko wiceprezesa okręgu lubelskiego, ale ze względu na aktywność i uporczywą walkę o niepodległość i sugestywne wystąpienia Jego wpływy były znacznie większe. Pod tym względem wyraźnie wyróżniał się na tle innych czołowych działaczy stronnictwa,
W trakcie akcji ujawniania organizacji podziemnych walczących z komunistycznym reżymem usiłował znaleźć możliwość pokojowego rozładowania oddziałów bojowych WiN, ale kiedy się to nie udało, podjął wraz z grupą szczególnie oficerów z “Zaporą” na czele, decyzję o opuszczeniu kraju. Niestety, zostali zdradzeni i podstępnie ujęci w pułapce.
W czasie śledztwa i parodii ubeckiego procesu wszyscy oskarżeni zachowali godną postawę i skazani zostali na wielokrotne kary śmierci. Z ogólnej liczby ośmiu wyroków śmierci siedem zostało wykonanych, Siła Nowicki zaś wyjątkowo uniknął jej zawdzięczając interwencji Jego ciotki Aldony Kojałłowiczowej, rodzonej siostry Feliksa Dzierżyńskiego, o czym zresztą nie wiedział. Praktycznie Aldona wykupiła go, nie u Bieruta, który odmówił ułaskawienia, ale u wielkorządcy w Polsce, ambasadora Lebiediewa, w zamian za 70 listów Feliksa, jakie przysyłał jej jako najbardziej kochanej siostrze z kolejnych zesłań. Według jej opowiadań, odbyło się to przy niej na podstawie polecenia telefonicznego wydanego Bierutowi.
Ostatecznie zakończyło się zamianą czterokrotnego wyroku śmierci na karę dożywotniego więzienia, co w zamiarze reżymu było równoznaczne z odłożonym na dłużej lub krócej sądowym morderstwem.
Odbywał karę więzienną w szczególnie trudnych warunkach, skazywany wielekroć na karcer i inne okrucieństwa, zmierzające do pozbawienia życia. W konsekwencji zachorował na gruźlicę. Uratował Go, jak wielu innych, “październik” 1956 roku, po niemal dziesięciu latach więziennych.
Korzystając z chwilowej ulgi reżymu uzyskał prawa adwokackie, co wykorzystał w wielu procesach politycznych i innych osób prześladowanych przez komunistyczne władze. Częstokroć w odwecie za odważne wystąpienia był karany grzywnami, zawieszany w możliwości występowania przed sądem i zatrzymywany w areszcie, z próbą podpalenia mieszkania włącznie. Powodowało to niejednokrotnie duże trudności w materialnym utrzymaniu rodziny.
Za swoją nieulęknioną postawę i gotowość do obrony w najtrudniejszych sytuacjach został nazwany “pierwszą szablą polskiej palestry” i nawet taką szablę otrzymał w prezencie od kolegów z adwokatury. Był też nie pisanym przywódcą grupy polskich obrońców w sprawach politycznych, odznaczając się szczególnie obroną członów KOR, za co mu się odwdzięczyli skreślając z listy kandydatów do “kontraktowego” sejmu.
Z największym zapałem i poświęceniem oddał się sprawie “Solidarności” widząc w niej nadzieję na możliwość stopniowego odzyskiwania niepodległości. Przewidywał, niekiedy mimo faktów, że ruch ten, siłą nacisku dziesięciomilionowej masy, wymusi kolejne ustępstwa reżymu, aż do całkowitego jego wyeliminowania.
Znalazł się też w najbliższym otoczeniu Wałęsy, uratował mu niejako twarz w czasie przegranego strajku w 1988 roku, kiedy reżym Jaruzelskiego triumfował nie tylko przemocą, ale też wykorzystał skutki zmęczenia ludzi wieloletnim zmaganiem, a także destrukcyjnym działaniem urbanowskiej propagandy i umęczeniem troskami stałych niedostatków. Na osobistą prośbę Wałęsy o pomoc namówił Cioska do podjęcia pertraktacji ze strajkującymi stoczniowcami. Wówczas wyglądało to na sukces, wykorzystany natychmiast przez środowiska kolaboranckie, czego symbolem było opuszczenie stoczni gdańskiej przez Wałęsę prowadzonego przez Mazowieckiego i Stelmachowskiego. Od tego momentu Wałęsa zaczął wyraźnie unikać kontaktu z Siła-Nowickim.
Blisko pół roku później byłem świadkiem ich przypadkowej rozmowy, którą Wałęsa rozpoczął od udawanego zdziwienia: “Dlaczego tak dawno nie widziałem się z panem mecenasem?” Na to otrzymał odpowiedź, że: “Przecież nie z mojej inicjatywy”. Reakcja Wałęsy wyraziła się w wypowiedzi: “Wie pan, przyszli do mnie oświadczając, że mają możliwości reaktywowania “Solidarności” i poparcie zachodu, tylko między innymi mają listę kandydatów do jej reprezentacji. Zwróciłem uwagę, że brakuje ma niej Siły, a oni na to że jest to warunek. Cóż miałem robić?” Później już było tylko gorzej, niezależny start w wyborach “kontraktowych” nie mógł przynieść sukcesu, albowiem w tych wyborach “nawet krowa mogła wygrać, byle miała zdjęcie z Wałęsą”.
Reaktywowanie Stronnictwa Pracy jeszcze przed Okrągłym Stołem przyniosło w efekcie nasiloną inwigilację bezpieki. Wprowadzenie do stronnictwa, za inspiracją Sieniewicza, Zabłockiego spowodowało powstanie wewnętrznej dywersji, skierowanej przeciwko Niemu osobiście, ale też i roli partii jako przedstawicielki niepodległej Polski.
Losy Władysława Siła-Nowickiego symbolizują skutki dojścia do władzy układu postkomunistycznego, składającego się z samego jądra reżymu z Jaruzelskim i Kiszczakiem na czele, połączonego z własnymi dysydentami. Celem tego związku nie była niepodległa Polska, ale kontynuacja PRL z “bardziej ludzką twarzą”.
Tylko, jak stwierdził Herbert, “potwór nie może mieć ludzkiej twarzy”, wyrazem jej jest nie tylko klęska prób przywrócenia przedwojennego niepodległego państwa polskiego reprezentowanego przez najstarsze pokolenie z Siła-Nowickim w czołówce, ale też i tych przedstawicieli młodszych pokoleń z Olszewskim, a szczególnie tragicznym losem Lecha Kaczyńskiego i innych poległych w Smoleńsku, którzy podjęli się kontynuacji tego dzieła
Miejmy jednak nadzieję, na przekór temu co się obecnie dzieje, że ostatecznie idea wolności i niezawisłości państwa polskiego zwycięży, i że na jesieni będzie dokonany jeszcze jeden krok w tym kierunku.
Inne tematy w dziale Kultura