Prze Prze
1115
BLOG

Nieprawdopodobna ustawa o tajemnicy kodu genetycznego

Prze Prze Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 80
Tak się zastanawiam, czy ustawy pisane niechlujnie i głupio to przejaw ignorancji, czy to bezczelny sabotaż, czy trochę jedno i trochę drugie?
Przykład to ustawa o ochronie danych osobowych anno 2019:
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20190000125/O/D20190125.pdf
 Ustawa w kilku miejscach mówi o ochronie takich „danych” jak kod genetyczny. Kto wie co to jest kod genetyczny, ten się zdziwi.

image

Zdaniem ustawodawcy: czyli 460 Posłów do Sejmu i ich jakże kosztownych biur poselskich, Senatu, naszych drogich Senatorów i ich biur oraz Prezydenta i jego Kancelarii, to właśnie kod genetyczny ma być lub ma nie być chroniony. Proszę zajrzeć do ustawy. W kilku miejscach nie chodzi o informację genetyczną, nie o sekwencje DNA, nie o wyniki badań genetycznych tylko o kod genetyczny.

Trudno w to uwierzyć, a jednak to prawda. Na stronie:
 http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/PrzebiegProc.xsp?nr=2989

można przeczytać, że Senat nie wniósł poprawek, a Prezydent ustawę  w styczniu roku 2019. podpisał.

Większość absolwentów liceum ogólnokształcącego powinna znać definicję kodu genetycznego, rozpracowanego w roku 1961 przez M. Nirenberga.  W latach 80-tych większość maturzystów wiedziała co to kod genetyczny i jeśli od tamtych złych czasów, nie nastąpił całkowity upadek edukacji w Polsce, to i dzisiaj większość absolwentów szkół średnich powinna to wiedzieć.

Jeśli ktoś z Państwa już nie pamięta kodu genetycznego z lekcji biologii, jego definicję można łatwo znaleźć np. w Wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kod_genetyczny

Tu i ówdzie, w sekwencji nukleotydów (A, C, G lub T) DNA - biopolimeru będącego nośnikiem informacji genetycznej, zapisana jest kolejność reszt aminokwasów takiego biopolimeru jak białko i sposób tego zapisu to jest właśnie kod genetyczny. Odcinki DNA kodujące sekwencje białek są przepisywane na podobny polimer – mRNA. Zapis w czteroliterowym alfabecie DNA (A,C,G,T) a następnie mRNA(A,C,G,U) polega na tym, że na przykład trzy kolejne nukleotydy polimeru DNA: ATG – odpowiadają aminokwasowi o nazwie metionina, trzy inne: CCC – kodują aminokwas prolinę, a GGG - glicynę. Taki trójkowy zapis w czteroliterowym alfabecie sekwencji nukleotydów DNA daje 64 możliwe kombinacje takich trójek nukleotydów nazywanych kodonami i pozwala rybosomom wszystkich komórek (od bakterii do człowieka) budować polimery białek budowane zwykle z 20 różnych aminokwasów.


 Kod genetyczny nie jest więc zapisaną informacją lecz jak to kod – jest sposobem w jaki w DNA wszystkich organizmów, z niewielkimi odstępstwami zapisane są sekwencje aminokwasowe białek. Kod znaczy kod i nic więcej. Można informację zakodować i można ją odkodować = można zapisać i można odczytać.
Kod to sposób zapisu informacji, a nie informacja.
Kod genetyczny to sposób zapisu informacji genetycznej, dotyczącej tego, które aminokwasy mają być kolejno włączane do łańcucha białka. Kod genetyczny nie jest zatem synonimem informacji genetycznej.
Podpisywanie ustawy mówiącej o ochronie lub braku ochrony „danych dotyczących kodu genetycznego”  jest przejawem ignorancji albo sabotażu pozującego na ignorancję. Te dane to dane Nirenberga z lat 50-tych XX wieku. Po co je chronić? Są od dawna dostępne.
Ten sam kod działa u człowieka, myszy, żaby – jest uniwersalny. Większa część naszego DNA nie koduje białek i mówimy, że są to sekwencje niekodujące.

A tymczasem w tej samej ustawie możemy przeczytać, że:

image

Zaznaczona część zdania jest absurdalna. To już jest bełkot.

Ludzie nie różnią się między sobą kodem genetycznym. Pod tym względem każdy człowiek, każdy lew i każda żaba są identyczni.  Poszczególne osoby różnią się od siebie nieznacznie tym co nazywamy sekwencją nukleotydów DNA lub informacją genetyczną – czyli informacją zapisaną w sekwencji DNA. Ta informacja genetyczna to informacja, która mówi nam o tożsamości człowieka, o jego pochodzeniu i ewentualnie o jego skłonnościach do chorób genetycznych. Ustawodawca pisze zatem o ochronie znaczenia literek, których znaczenie wszyscy znają,  a nie o ochronie zapisanej tymi literami informacji, która powinna być chroniona. Taki zapis w ustawie pozwala na to by nie chronić informacji, stwarzając pozory tego, że informacja będzie chroniona.

Przedstawiając problem jeszcze inaczej: chronić dane to chronić zawartą w nich informację (treść), a nie papier, na którym zostały zapisane, nie dysk, nie płytę, nie nośnik. Jeśli prawnej ochronie podlega papier – mogę dokument sfotografować, po czym fotografia i informacja będą legalnie moje, ponieważ papieru nie naruszam.
W świecie prasy marnej (śmieciowej) pojawia się takie określenie jak kod DNA, które nie znaczy nic, podobnie jak kod Leonarda nic nie znaczy, poza tytułem powieści, nie wychodzi poza świat wyobraźni i fikcji. Określenia „kod DNA” używa ignorant, oportunista, który ma za nic rozwój medycyny i nauk biologicznych, nie czyta, nie rozumie, nie chce rozumieć otaczającego go świata. Wprowadzanie takich pojęć i przypisywanie im niejasnych i nieprawdziwych znaczeń pozwala manipulować ludźmi, którzy biologią się nie interesują, żeby ich po prostu ich oszukiwać.
 Jakie są możliwe przyczyny pojawienia się tak grubego błędu ośmieszającego naszych politycznych wybrańców, poza NIK oraz tymi, którzy głosowali przeciw tej nieszczęsnej ustawie?

1.    Ignorancja?  Czy poseł, senator lub prezydent powinien podpisywać tekst, którego nie rozumie?  Jak sobie radzić z tekstem, w którym kilku słów się nie rozumie? Po pierwsze można zajrzeć do źródeł, np. skorzystać z wyszukiwarki gogle, z Wikipedii. Dobry dziennikarz wie, że to zwykle za mało i zdobytą informację należy w kilku wiarygodnych źródłach potwierdzić. Po drugie, my wyborcy i podatnicy pozwalamy  wydawać nasze pieniądze na pensje dla polityków i na utrzymanie ich biur oraz doradców, żeby ktoś z nich czytał projekty ustaw ze zrozumieniem, zanim zostaną przegłosowane i podpisane…. Większość z 460 posłów nie stanęła na wysokości zadania? Tak przy okazji, powstają ustawy jeszcze gorsze.
2.    Sabotaż? Inaczej mówiąc zjawisko „lub czasopisma” - tekst już przeczytany i gotowy, a tu ktoś niepostrzeżenie zmienia jego brzmienie. Możliwe? Jeśli się tak dzieje – biuro poselskie, biuro senatorskie i kancelaria prezydenta powinny mieć, każde z osobna, możliwość sprawdzania kolejnych wersji uzgodnionych tekstów. To chyba nie jest takie trudne? Po co zatrudniają speców od informatyzacji?

„Błądzić jest rzeczą ludzką, lecz pozostawać w błędzie diabelską”.
Na stronach Najwyższej Izby Kontroli można znaleźć informację na ten temat powyższego błędu i nie tylko.

Polecam się nad tym raportem zastanowić:
https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-bezpieczenstwie-badan-genetycznych.html


Powyższy artykuł napisano 10 maja 2018. Niestety ustawodawca tę informację i pomoc ignoruje i dalej popełnia ten sam błąd. Dlaczego? Chodzi o coś jeszcze? Może pozostawiono błąd świadomie? Na przykład po to, żeby danych nie trzeba było chronić lub można było przetwarzać, kiedy ustawa tego pozornie zabrania?


Czy nasi posłowie świadomie pozostawiają błąd popełniony przez przypadek? Dlaczego?
Może mamy do czynienia ze świadomym wprowadzeniem błędu i dążeniem do tego by pozostał?
Proszę też zwrócić uwagę na to, w których miejscach ustawy pojawia się ów błąd. Jest on w zapisach z których wynika, że np. policja nie ma prawa przechowywać odcisków palców policjantów. Ciekawe, prawda?  Czy to na wypadek, gdyby policjant był sprawcą przestępstwa?
Jak już wspomniałem na początku, ta ustawa to tylko jeden przykład. Tylko jeden przykład ignorowany. Zachęcam państwa do uważnego czytania ustaw i nagłaśniania takich rzeczy – wyglądających jak szkolny błąd, lecz potencjalnie mających bardzo poważne i złe konsekwencje.

Nowa konstytucja?
Na razie dziękuję. Może poczekajmy, aż ustawodawca nauczy się czytać teksty ze zrozumieniem.



Prze
O mnie Prze

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka