Wyniki mojego quizu na stronie maszprawowiedziec.pl
Wyniki mojego quizu na stronie maszprawowiedziec.pl
PaniDubito PaniDubito
320
BLOG

Duda, Kosiniak czy Tanajno? Może to w sumie wszystko jedno?

PaniDubito PaniDubito Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Ceną, jaką dobrzy ludzie płacą za obojętność wobec spraw publicznych, jest bycie rządzonym przez ludzi złych" -- zauważył Benjamin Franklin


A Platon skwitował bezlitośnie: „Na ludzi zbyt bystrych, by angażować się w politykę, spada kara w postaci bycia rządzonym przez tych, którzy są głupsi".


Wśród naszych elit króluje przeciętność

W takim przekonaniu utwierdza mnie test z portalu MamPrawoWiedziec.pl. Wybierając spośród podanych odpowiedzi na 16 pytań (na niektóre pytania można było wybrać dwie odpowiedzi), dowiedziałam się mianowicie, że żaden z najważniejszych kandydatów nie reprezentuje mnie ani w połowie. Wiele odpowiedzi było ogólnikowych i mętnych, w stylu „co by tu powiedzieć, żeby nic nie powiedzieć", porównywalnie dużo wprost infantylnych -- uczniowie z podstawówki wypowiedzieliby się kompetentniej. Najgorzej jednak, że odpowiadającym najwyraźniej brakuje wizji. Obracają się wśród utartych, sprawdzonych, lecz niewydajnych schematów, które od trzech dekad trzymają Polskę w tzw. pułapce średniego rozwoju -- podczas gdy świat pędzi do przodu. Czytając ich odpowiedzi, nie mogę opędzić się od wrażenia, że tak naprawdę wszystko jedno, kto wygra, bo i tak w Polsce nic się nie zmieni.

Są w tej regule pewne wyjątki -- przede wszystkim Paweł Tanajno, a także Krzysztof Bosak. Ten pierwszy zdobył u mnie najwięcej punktów, ten drugi zajął trzecie miejsce ex aequo z Szymonem Hołownią. Mimo to i tak odpowiedzi Pawła Tanajny nie odpowiadały nawet w połowie moim przekonaniom -- zdobył tylko 8 na 19 możliwych punktów! Politycy (czy aspirujący do roli polityków) zamykają się w swoich wygodnych szufladkach -- tutaj wolnościowi indywidualistyczni liberałowie, tam socjalizująco-ekologiczna lewica, centrum zaś, które powinno łączyć najlepsze propozycje z obydwu stron, woli raczej pozostawać bez wyrazu, aby nikogo przypadkiem nie urazić.


Taki jest casus Władysława Kosiniaka-Kamysza

Jego kariera robi wrażenie -- z działacza PSL-u, wiecznego koalicjanta bez określonych poglądów, przeobraził się w polityka, który wyznaczył ludowcom zupełnie nową drogę (on twierdzi, że starą -- że to powrót do tradycji Witosa): budowy prawdziwego, wielośrodowiskowego konserwatyzującego centrum. I oto partia, która jeszcze latem zdawała się wydawać ostatnie tchnienie, nabrała wiatru w żagle i reprezentantów różnych kręgów w szeregi swojej koalicji. Na mnie największe wrażenie robi sojusz z Kukizem -- wciąż popatruję na to zjawisko z powątpiewaniem, nie mogę jednak zaprzeczyć, że WKK często „leci Kukizem", jakby istotne elementy programu kukizowców wyrył na pamięć i powtarzał przy każdej okazji. Czy robi to dlatego, że wierzy w te idee, czy dlatego, że chce pozyskać nowych wyborców? Tego nie wiem, ale jakie to ma znaczenie? Jeśli wpisuje te elementy w program swojego ugrupowania, to nie będzie mógł tak łatwo się od nich wykręcić.

Członkiem sztabu wyborczego Kosiniaka-Kamysza jako ekspert do spraw przedsiębiorców i przedsiębiorczości (oraz członkiem Krajowej Rady Programowej Koalicji Polskiej) jest Jolanta Milas. To na nią głosowałam rok temu w wyborach europejskich, jadąc z kolegą dwa województwa dalej, ponieważ Polska Fair Play Roberta Gwiazdowskiego, z której list startowała pani Milas, nie zarejestrowała list we wszystkich województwach. Jolanta Milas reprezentowała wówczas program profesora Gwiazdowskiego i dziś też deklaruje, że ten właśnie program chce realizować w polityce. Utożsamiam się z podejściem tej świeżej krwi w polskiej polityce -- pani Milas jest gotowa rozmawiać z każdym, kto będzie gotowy realizować jej program, a porażki wyborcze zdają się nie tylko jej nie zniechęcać, ale wręcz dopingować do większego wysiłku.

Cóż, ale w polityce trzeba pracować na materiale powierzonym, a ten jaki jest, każdy widzi. Choćby dzięki quizowi Mam Prawo Wiedzieć. Nie zdziwiłam się, nie znalazłszy wielu punktów stycznych z Andrzejem Dudą czy Małgorzatą Kidawą-Błońską. Zdziwiłam się raczej, jak niewiele ciekawego wyczytałam u tych, na których głosowanie rozważam -- u WKK i Szymona Hołowni.

A może to kwestia formułowania pytań? Nie sądzę. Bo czy to przypadek, że w dziedzinach według mnie kluczowych -- jak polityka zagraniczna i obronna czy oświata -- portal Mam Prawo Wiedzieć nie odnotował lawiny ich odkrywczych propozycji?


Polityka zagraniczna i oświata

Pięty achillesowe naszych polityków. Stawiam tezę, że właśnie dlatego Polska wciąż znajduje się w strefie szaraków -- i nic nie wskazuje na to, aby miała z niej wyjść. W polityce zagranicznej kandydaci na ogół hołdują klasyce: „pawiem narodów byłaś i papugą" i dzielą się na stronnictwo niemieckie, stronnictwo amerykańskie oraz stronnictwo antyzachodnie (w domyśle chińsko-rosyjsko-muzułmańskie, do czego za Chiny się nie przyznają). Brakuje wizji, innego spojrzenia, myślenia strategicznego. Władysław Kosiniak-Kamysz napomykał wprawdzie w niedawnej rozmowie o potrzebie zabiegania o dobre stosunki m.in. z Białorusią, nie umieścił jednak tej idei w pogłębionym kontekście, sugerując jedynie wciąganie Białorusi w sferę UE. Ale cóż -- takie wciąganie Białorusi trwa od trzech dekad i żadnych rezultatów nie przyniosło -- czy aspirujący prezydent nie powinien tego dostrzec? Czy nie powinien zadać sobie pytania -- dlaczego nikt prócz nas nie był w UE zainteresowany przeciąganiem Białorusi na naszą stronę?

Deklaracja WKK o wpisaniu czlonkostwa Polski w UE do przyszłej Konstytucji wręcz mnie rozczuliła. Z tego powodu, że WKK najwyraźniej planuje zmienić Konstytucję, a nie z powodu przywiązania do przeżywającej coraz gorsze chwile UE. Z quizu wynika, że dla WKK to UE jest gwarancją bezpieczeństwa Polski. Chętnie bym go zapytała, czy precyzyjnie zagwarantuje w Konstytucji przestrzeganie traktatu lizbońskiego. Chciałabym to wiedzieć, bo odpowiedź na to pytanie zdecydowałaby o moim głosie.

Część kandydatów widać czuje się bezpieczna w objęciach UE i NATO, w ogóle nie zauważając, że ostatnio objęcia te przypominają chłodny uścisk skostniałego trupa. Sytuacja na świecie jest labilna i labilnie zachowują się wielcy tego świata, łożący na utrzymanie tych bytów. Nasze elity polityczne (MKB, PAD, WKK) najwyraźniej tego nie zauważyły. Paweł Tanajno i Szymon Hołownia mają chyba lepszy kontakt z rzeczywistością, mówiąc o wojnie hybrydowej, informacyjnej i biologicznej (Tanajno) oraz o cyberbezpieczeństwie, bezpieczeństwie epidemiologicznym i spoistości społecznej (Hołownia). Zastanawiające, że o cyberwojnie wspomina też Robert Biedroń. Niestety prócz Szymona Hołowni (i lakonicznie MKB) żaden kandydat nie rozważa możliwości konfliktu zbrojnego i konieczności przygotowania i wdrożenia stosownej strategii. Kuriozalne? Tak. Ale taka to już nasza tradycja.

O oświacie cóż pisać? „Mój kandydat" WKK za strategiczne rozwiązania uważa „e-tornister, ograniczenie liczebności klas, podniesienie płac nauczycieli". To ma być epokowa reforma na miarę XXI wieku (wchodzimy w jego trzecią dekadę!)? Mam ochotę siąść i płakać. Spośród wszystkich kandydatów jedynie Paweł Tanajno i Krzysztof Bosak mają odwagę zaproponować coś nowego -- odejście od sztywnego scentralizowanego systemu w stronę deregulacji oświaty i -- jak to ujął Tanajno -- konkurencji programowej na wzór angielski. Brakiem dalekowzrocznego i kreatywnego myślenia u reszty kandydatów nie jestem zaskoczona -- wykształcili się przecież w systemie, którego reformowania boją się jak ognia!


O reszcie zamilknę, aby nie przynudzać

Tak czy siak fajerwerków nie było -- nie licząc wpisania do kontytucji swobód gospodarczych (Bosak) i praw zwierząt (Biedroń), obydwa te punkty zresztą zaznaczyłam. Niestety nie ma wśród kandydatów na prezydenta nikogo na miarę Roberta Gwiazdowskiego, kto zaproponowałby własny projekt konstytucji. Ciekawe z proponowanych zmian to właśnie tylko tyle -- fajerwerki. Bez żadnych przełomowych propozycji, jeśli nie liczyć nieśmiałego wniosku WKK o powszechne wybory RPO i KRS (dobre i to na początek).

Swoją drogą znamienne, że tylko „moi kandydaci" -- WKK i Hołownia -- proponują  wzmocnienie niezależności Prokuratora Generalnego. Czyżby reszta kandydatów nie dostrzegała psucia państwa? A może raczej chcą zachować uwłaszczenie się rządu na prokuraturze na własne potrzeby, gdy już wreszcie dorwą się do koryta?



PaniDubito
O mnie PaniDubito

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka