Pierwsza myśl:
Plac przed Pałacem (czyt. Pałac Prezydencki) jest miejscem związanym z urzędowaniem urzędnika państwowego (czyt. prezydenta) w państwie świeckim (dlatego nie można go wiązać z obecnością symboli religinych, patrz: krzyża) = Sejm jest miejscemurzędowania polityków w państwie świeckim.
Dlatego śmieszy mnie argument, że nie wolno wiązać symbolu religijnego z miejscem przed Pałacem. Jako że państwo polskie jest świeckie. Przy zgodzie na ten argument, kolejnym krokiem będzie ich zdjecie z Sejmu i szkół. I nie dziwią mnie próby wykorzystania zaistniałej sytuacji przez lewicę (której to krzyż zawsze i wszędzie był i jest nie na rękę). Dlatego bardzo bym chciała, by ten krzyż mógł pozostać przed Pałacem.
Idąc dalej..
Najbardziej mnie bolą skutki wewnątrzKościelne tej sytuacji.. Jako członka Kościoła, bardzo trudne było dla mnie oglądanie tego, co działo się dziś na Krakowskim Przedmieściu. Moja opinia była jednoznaczna - uważam, że dobrze by było, by krzyż został aż do momentu zastąpienia go tablicą (itp.) upamiętniającą wszystkich, którzy zginęli pod Smoleńskiem. W końcu tak niewiele trzeba, by nie zdarzyło się to, co mieliśmy dziś przykrość obserwować. Wydaje się, że deklaracja, zobowiązanie do upamiętnienia miejsca, które stało się dla wielu - także i dla mnie - miejscem wyjątkowym, bolesnym, rozwiązało by problem. Ale wydaje mi się, że Prezydent elekt za wszelką cenę nie chce, by taki znak pamięci narodu o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem stanął W TYM WŁAŚNIE MIEJSCU. I tu rodzi się problem.. to Smoleńsk jest problemem.. Niestety przez to całe zamieszanie skupiamy się nie na rozwiązywaniu i dążeniu do prawdy, co znów wydaje się być na rękę mojej ulubionej partii rządzącej.
Zastanawiają mnie też tak radykalne reakcje "obrońców krzyża". Zamieszanie kurii warszawskiej w sprawę przeniesienia krzyża uważam za niefortunne, natomiast posłuszeństwo, które mnie jako katolika zobowiązuje do podporządkowania się, nie pozwoliło by mi na tak jawne sprzeciwienie się hierarchom, którzy jednak reprezentują wolę Boga (ufam).
I słuchając wypowiedzi tych, którzy w najzwyklejszy sposób w imię obrony krzyża obrażali innych, było mi wstyd. I chyba kiepską robotę zrobili tym PiSowi. Z drugiej strony jakie emocje w tych ludziach musiały zostać poruszone, by w taki sposób bronić tego miejsca. Jak mistycznym dla nich być ono musi.. Jak ważnym.
Boli mnie ta cała sytuacja bardzo.
Inne tematy w dziale Polityka