paweł solski paweł solski
640
BLOG

Upadły cherubin, czyli kto w Polsce jest Belzebubem

paweł solski paweł solski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

W kulturze Europejczyków wszystko, co idzie ze wschodu, czyli z Rosji oraz Azji ma znamiona filii diaboli. W Europie zło łączy się więc geograficznie ze wschodem, czyli każdy, kto w młodości dążył na wschód nie na zachód, musi być w jakiś sposób dopełniony złem.
Dla Europejczyków zło również występuje jednostkowo. Jak pisze Franz Kafka, wielki znawca zła i mistyczny Europejczyk, jest ono zawsze dążeniem do zniewolenia jednostki. Twórca „Przemiany” twierdzi, iż zło to sposób oddziaływania danej jednostki na otaczającą ją rzeczywistość. Teoria autora „Zamku” pokrywa się z sądami zeszłowiecznej psychiatrii, która upatrywała postrzeganie demonów, jako efekt stłumienia życia popędowego człowieka. Zatem osoby, które wiodą samotnicze lub skryte życie ze względów na możliwość odrzucenia przez daną grupę społeczną - gdyby fakty z tego ukrytego życia przeniknęły do świadomości owej grupy - mają problemy z właściwą realizacją życia instynktownego, co powoduje, że łatwo poddają się złu, które ich osacza i stają się tegoż zła emitentami do rzeczywistości, w której egzystują.
Dodatkowym aspektem w poddaniu się złu są relacje z ojcem. Jeżeli owe kontakty przebiegają w płaszczyźnie kompulsywnego odrzucenia i równie kompulsywnej akceptacji, osoba taka łatwo staje się naczyniem wiecznej ambiwalencji etycznej i moralnej, czyli można ją określić, jako rodzaj współczesnego demona. Przykładami tego rodzaju demonów są wszelkiego rodzaju tyrani. Stosunki z ojcem - Stalina, Hitlera, czy innych.
Oczywiście zło osobnicze, które rzutuje na ogół, nie jest sytuacją powstałą w XX, czy w XXI wieku. Zło jest tak stare jak człowiek i społeczeństwo. Stąd w starożytnych mitologiach zło jest upostaciowane w różnego rodzaju bogach i boginiach. Samo pojęcie demona, jest wymysłem propagandy mozaizmu. Starożytni Hebrajczycy składali ofiary z ludzi, głównie z pierworodnych synów, Jahwe ( stąd mit ofiary Izaaka) wielce agresywnemu bóstwu wulkanów i nocy. Aby ukryć ten fakt wymyślili bożka Molocha, któremu mieli zabijać na ofiarę własne dzieci i tegoż Molocha w odwrotności do Jahwe przechrzcili na demona, i odrzucili sprytnie dalej kultywując Jahwe, ale już oczyszczonego. Oczywiście ofiary składali Jahwe, a nie żadnemu Molochowi, ale wówczas legenda o dobrotliwym Jahwe ległaby w gruzach.
Podobnie postąpili, co do bogów plemion, które napadli i mordowali, co nakazywał im sam Bóg (Księga Powtórzonego Prawa rozdział - 7), aby dopełnić nakazów bożych, między innymi musieli rzucić klątwę na napadnięte ludy (oczernić je) poprzez stygmatyzowanie ich bogów, jako demony. W rzeczywistości owe demony to bogowie obcy dla społeczności Hebrajczyków. Stosunek do innych bogów, po starożytnych Hebrajczykach odziedziczyła herezja judaistyczna, czyli chrześcijaństwo. Można powiedzieć, że wyznawcy mozaizmu, a za nimi chrześcijanie, spłycili i skłamali teorię zła.
Tymczasem wcześniejsze pojmowanie zła było o wiele głębsze i wskazywało na konkretne jego korzenie, zarówno społeczne jak i jednostkowe. W starożytnej religii Persji, spisanej w „Gathach”, mamy opisanie dwóch bogów. Dobrego boga – Ahura Mazdy, zwanego też Ormuzda i złego boga – Angra Mainju, zwanego też Ahraman lub Aryman. W 34 rozdziale „Zatsparamy” czytamy – „Wszystkie stworzenia rozpoznają cuda Ormuzda, wyrzekną się wszelkiej złości i pożądania Ahramana i zdecydowanie staną po stronie Ormuzda. Każda z istot świetlistych rozprawi się ze swoim wrogiem, jak mówi o tym religia.(…) Niezgoda zostanie pokonana przez zgodę, skąpstwo – przez szczodrość, drudże ( warto na nie zwrócić uwagę) przez sprawiedliwość, państwo niegodziwe – przez państwo sprawiedliwe”.
Według mazdaizmu, w świecie występują „moce demoniczne” – drudże. Uderzają one w życie etyczne jednostki i społeczeństwa. Sieją spustoszenie, chaos, anarchizują życie społeczne. To owe drudże musi na każdym etapie rozwoju ludzkości zwalczyć zbawiciel, Mesjasz, wyzwoliciel. Nim się dopełni czas, owych Mesjaszy ludzkość otrzyma wielu, gdyż drudże mają stałą cechę odradzania się. Zatem starożytni słusznie upatrywali zło w procesach rozwojowych ludzkości, które muszą generować napięcia dewiacyjne (zło) w życiu społecznym i jednostkowym. Z czasem za owe napięcia społeczne (drudże) zaczęto winić siły enigmatyczne, które poczęły przybierać postacie bogów plemion wrogich. Tak właśnie jest z Belzebubem.
Początkowo był on bogiem filistyńskiego miasta Ekron i do tegoż boga o wstawiennictwo zwracał się żydowski władca Ochozjasz. Imię owego boga tłumaczy się, jako – bóg mucha lub bóg much. Bóg ten miał chronić swoich wyznawców przed plagą much, tak jak Zeus Apomnios, czy rzymski bóg Deus Myagrom z Solinu. W judaizmie Ba’al zebub przekształca się w Ba’al zewul, czyli pan siedziby, domu. Tak też jest zapisywany w greckiej wersji ewangelii. Z czasem Żydzi przekształcili go w Belzebuba posiłkując się rdzeniem semickim – z – w – l, czyli gnojowisko, arabskie – zibl też gnojowisko, syryjskie zebla – gnojowisko, i talmudyczne zabal – niekoszerny, nieczysty oddający ofiary obcym bogom.
Faryzeusze nazywali Jezusa „panem domu” i dlatego nazywali Mesjasza Belzebubem. Twierdzili, że właśnie przez moc daną Jezusowi przez Belzebuba ulecza on chorych psychicznie, czyli według ówczesnych wierzeń, opanowanych przez demony. Uczeni w piśmie mówili, że to przez Belzebuba wypędza demony z opętanych. Jezus przestrzegał swoich uczniów, że ich też będą nazywać Belzebubami, skoro tak mówią o Nim. Jednakowoż związki Jezusa z Belzebubem nie kończą się na pomówieniach faryzeuszy.
Otóż ewangelie, które nie wchodzą do kanonu, twierdzą, że Jezus, gdy przez trzy doby przebywał w piekle, to negocjował z Lucyferem, władcą piekła, uwolnienie z niego Adama, (nic się nie wspomina o uwolnieniu Ewy) oraz o uwolnienie z piekła świętych, proroków, którzy działali przed Mesjaszem. Lucyfer absolutnie odmawiał zgody na uwolnienie, więc w piekle doszło do rewolucji, w wyniku której Lucyfer stał się tylko nominalnym władcą, zaś Belzebub otrzymał władzę rzeczywistą i obdarowano go stanowiskiem kanclerza piekieł, w zamian uwolnił z piekła Adama i innych świętych, którzy zostali zabrani przez Zbawiciela do nieba.
Od tego momentu Belzebub stał się synonimem szatana, a jednocześnie, jako kanclerzowi piekła przypadły mu w udziale skomplikowane obowiązki naddrudża, czyli wzniecanie rewolucji, sianie chaosu społecznego, politycznego, kierowanie tyranami, a nawet wcielanie się w nich.
Belzebub ma mieć kolor skóry czarny, ale nie jako Murzyn, tylko skóra demona ma być skórą wielotygodniowego trupa zżartego przez robaki. Charakterystyczną cechą kanclerza piekieł, ma być bardzo, bardzo szeroki nos na ohydnym pysku i silnie skręcone rogi. Czoło ma mieć przesłonięte czerwoną opaską, jak pirat, gdyż pod tą zasłoną skrywa trzecie, cyklopie ślepie, które świadczy o jego wszechwiedzy. Porośnięty gęstą sierścią tułów podtrzymują krótkie kacze łapy z błonami pławnymi między palcami zakończonymi nożowatymi szponami oraz bardzo długi pokryty łuskami ogon. Kiedy kanclerz piekieł wchodzi w człowieka, ów zaczyna mieć problemy z lewym kolanem i zazwyczaj musi chodzić o lasce, gdyż kuleje silnie, na tę lewą nogę. Problemy z nogą zaczynają się z tej przyczyny, że Belzebub wchodzi w człowieka przez mały palec u lewej nogi, zresztą za pomocą odpowiednich egzorcyzmów można wygnać Belzebuba z danej osoby również przez mały palec u lewej nogi. Poza tym Belzebub wydziela, jako król gnoju, wokół siebie odór fekaliów, a zawsze ma mu asystować chmara much.
Ciekawostką jest, że osobnicy, którzy zapisali się w historii świata jako ludzie wyjątkowo pozbawieni etyki w działaniach politycznych, czy wręcz ludobójcy, również mieli problem z emitowanym przez ich ciało odorem. Przykładowo: sławny kardynał - Armand Jean du Plessis Richelieu cierpiał na rozszczep odbytu, prawdopodobnie na tle alergicznym. Wokół kardynała zawsze unosiła się chmura much. Wszelkie środki zapachowe jakie stosował faktyczny władca ówczesnej Francji, nie odnosiły skutku i tylko odór się nasilał. Kardynał nie uleczył się nigdy z tej choroby i ostatecznie na nią zmarł. Caryca Katarzyna pod koniec swego plugawego życia również rozsiewała w otoczeniu „aromaty” odchodów i została znaleziona w osobistym wychodku, w którym zadławiła się swoimi kałem. Trysnął on rwącą, o ogromnej sile strugą, zarówno z odbytu jak i z gardła babska. Odchody z carycy zalały ściany i sufit wychodka, a na podłodze sięgały służbie do kostek.  Lenin był otoczony dziwaczną smugą, jakby kurzych odchodów i cuchnął szczynami, gdyż  pod koniec życia nie trzymał moczu. Stalin, gdy się z nim spotykał kazał wywozić ludobójcę na powietrze, gdyż odór skisłego moczu Lenina przyprawiał go o zawrót głowy.   Hitler był chory na bębnicę, czyli permanentne wydalanie cuchnących gazów jelitowych. Hitler jak i jego otoczenie cuchnęło wręcz kloaką. Wszyscy oczywiście udawali, że smrodu nie czują, a sam Hitler żarł ogromne ilości specyfików, które miast powstrzymać chorobę  nasilały ją. Stalin z kolei wydzielał dziwaczny smrodek, w którym miała pobrzmiewać smuga siarkowodoru. Jak wiemy, skonał podobnie jak caryca Katarzyna II w potokach moczu i kału. Mao natomiast, bardzo intensywnie cuchnął zastarzałymi odchodami, a szczególnie porażał smrodem wydobywającym się z jego ust. Poza tym uwielbiał wypróżniać się w miejscach do tego nie przeznaczonych. Przykładowo: będąc z wizytą w Moskwie permanentnie wypróżniał się do basenu, który był w jego rezydencji, a następnie żądał od Chruszczowa, aby basen po każdej defekacji był gruntownie dezynfekowany. Basen był wielkości basenu olimpijskiego. Pokorni Rosjanie zgrzytali zębami, ale czyścili basen po każdym jego zbrukaniu i tak przez dwa tygodnie pobytu Mao w Moskwie.   
Zatem, jak widzimy, kanclerz piekieł, deprawator władców, a nawet ich dybuk, ma dość skomplikowany życiorys skrywający tajemnice i wielu by chciało, aby pozostały tajemnicami na wieczność. Dla jednych: jak Filistyni, czy Kananejczycy, czyli dzisiejsi Palestyńczycy jest dobroczynnym bóstwem opiekującym się podziemnymi  zasobami wód i kontrolującym muchy roznosicieli chorób,  dla innych zaś - jak wyznawcy mozaizmu - jest demonem zła.
Ciekawe, którego z dzisiejszych polskich polityków, historia nazwie Panem Zakonu Much, czyli władcą Loży Panów Ciemności, a więc Panem w Czerni; inaczej mówiąc, Astaroth, którego imię prawdziwe - Belzebub.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo