paweł solski paweł solski
331
BLOG

Ekonomiczna mitologia PiS

paweł solski paweł solski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

W wyzwolonej spod sowieckiej opresji Polsce, po 1990 roku została odrzucona socjalistyczna/komunistyczna wizja gospodarki. Polacy przyjęli kapitalizm, a co za nim idzie demokrację, jako pewną drogę rozwoju indywidualnego oraz zbiorowego. Za podstawę uznano zasadę – im niższe podatki, tym szybszy wzrost dobrobytu. Im mniej państwa, tym więcej dla obywatela. Jedyna twórcza własność, to własność prywatna. Największym złem w gospodarce są: wysokie koszty pracy, inflacja i fiskalizm. Podstawą stała się zasada zawsze gwarantująca dobrobyt – prymat kapitału nad pracą.
Owe filary ekonomii w oczywisty sposób stały się zasadniczą strukturą - jak się okazało nie dla wszystkich - w myśleniu Polaków o gospodarce i własnym dobrobycie. Wydawało się, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zakwestionuje prymarnych zasad ekonomii, zwłaszcza po pięćdziesięcioletniej dyktaturze absurdu ekonomicznego, skutkującego kompletną ruiną gospodarczą PRL i uwięzionych w nim Polaków. Jednocześnie, w miarę rozsądne rządy w zakresie ekonomii po 1990 roku oraz rozwój kraju pod ośmioletnimi rządami koalicji PO – PSL, czyli centroprawicy z lekką domieszką liberalizmu, pozwoliły Polakom spoglądać z optymizmem w przyszłość. Zwłaszcza, że kraj przeszedł suchą stopą przez tsunami zapaści gospodarczej, która nawiedziła większość uprzemysłowionych gospodarek. Pod koniec rządów koalicji PO – PSL Polska stawała się gospodarką bardzo dobrze rozwijającą się, ze świetnymi perspektywami na przyszłość.
Oczywiście, na bezchmurnym niebie nad III RP rysowało się kilka chmurek, takich jak brak odważniejszych posunięć w zakresie głębokiej liberalizacji gospodarki. Dostrzegano, że dotychczasowa formuła miękkiego wychodzenia z obłędu marksistowskiego wyczerpuje swoje możliwości, a uciążliwości chorej formuły, całkowicie wydumanej, zwanej społeczną gospodarką rynkową, absolutnie wyczerpały swoje możliwości i następnym etapem musi być przejście do gospodarki całkowicie liberalnej z bezwzględnym przestrzeganiem zasady prymatu kapitału przed pracą.
Tymczasem złogi socjalizmu/komunizmu w postaci warstwy urzędniczo – pasożytniczej, wsparte ortodoksją religii oraz zaścianka, były przerażone perspektywą utraty swojej uprzywilejowanej pozycji w zakresie wysysania obywateli z ich dóbr. Gwałtownie kurcząca się omnipotencja warstwy urzędniczo – terrorystycznej oraz fakt odrzucenia socjalistyczno/komunistycznego dogmatu przez koalicję PO – PSL, iż to wiek decyduje o prawie do aktywności gospodarczej jednostki oraz wygaszanie przez rynek terrorystycznych możliwości aparatu związków zawodowych, będących reliktem doktryny soc/kom wobec pracodawcy i tym samym potrzeba głębokiej reformy skamieliny socjalistycznej, czyli prawa pracy, przerażały szerokie rzesze sierot po socjalizmie/komunizmie. Zaniedbania w likwidacji obowiązku ubezpieczeń społecznych, które w rzeczywistości są rodzajem bandyckiego wymuszenia warstwy urzędniczej na pracownikach i pracodawcach oraz kultywowanie w sferze obyczajowości społecznej absurdalnego przeświadczenia, że praca to zło konieczne, skutkowało buntem społecznym 18% warstwy sierot po socjalizmie/komunizmie egzystujących w III RP.
Ludzie ci - ukształtowani przez naturalną pogardę dla pracy w socjalizmie/komunizmie - traktują swoje życie, jako swoisty antrakt, którego właściwym wymiarem jest emerytura/renta. Należy pamiętać, że przekaz medialny, jaki beztrosko serwowany był Polakom, to różnego rodzaju filmy, powieści, piosenki fałszujące obraz kraju i pokazujące go poprzez pryzmat różnego rodzaju patologii, nieudacznictwa, czy zaburzenia społecznego lub osobniczego. Nie budowano w społeczeństwie potrzeby posiadania, bogacenia się. Kreowania pieniądza, jako jedynego neutralnego wyznacznika wartości jednostki. Nie piętnowano biedy, jako wypaczenia, czy patologii. Nie uświadamiano, że bieda hańbi. Nie obudowano edukacyjnie świadomości Polaków, iż droga do dobrobytu wiedzie poprzez pracę, samoświadomość oraz niepoddawaniu się chwilowym porażkom. Nie stwarzano też mechanizmów z zakresu finansowego dla szerokich warstw społecznych, aby ich przedstawiciele mogli podjąć samodzielny byt, jako przedsiębiorcy. W ogóle etos przedsiębiorcy dalej był w sferze społecznej oparty na socjalistyczno/komunistycznym zabobonie propagandowym - prywaciarza, złodzieja, oszusta. Dalej w komendach policji funkcjonowały wydziały do spraw przestępstw gospodarczych, a nagrzani prokuratorzy - wobec których nie dokonano w istocie żadnych znaczących zmian w zakresie usunięcia mechanizmów socjalistyczno/komunistycznych, według których działali i działają - terroryzowali przedsiębiorców, gdyż walka z prawdziwymi bandytami nie była tak atrakcyjna, jak z winnymi Bogu ducha, przedsiębiorcami. Ostatecznie bandyta może się skutecznie odwinąć, a przedsiębiorca nie.
Całą tę sytuację dysonansu poznawczego, jaki wytworzył się z walki między zdrową gospodarką, a chorą jaźnią społeczną, wykorzystał sprytny manipulator, odsunięty na tor boczny w polityce, Jarosław Kaczyński. Skonstatował, że przywracając gospodarkę nakazowo – rozdzielczą, ubarwioną sloganami nacjonalistycznymi oraz ksenofobicznymi, które w rzeczywistości służyły, jako weksle gwarantujące powrót socjalizmu/komunizmu, może zdobyć znaczący wpływ na politykę Polski. Warstwa urzędniczo – terrorystyczna, oligarchia religijna, skamielina socjalistyczno/komunistyczna dogorywająca w swojej formule związków zawodowych oraz głęboki zaścianek stały się żyznym nawozem, na którym poczęły plenić się chwasty zwiastujące powrót do PRL. Nagle zakwestionowano, zgodnie z zabobonem socjalistyczno/komunistycznym, wszystkie zasady ekonomii. JK powrócił do formuły jednostka zerem, jednostka bzdurą, a państwo wszystkim. Po narzuceniu owej antydemokratycznej i antykapitalistycznej doktryny wściekle zwalczającej podstawę wszelkiego dobrobytu – indywidualizm, JK rozpoczął wyciąganie, ze zmurszałego panoptikum socjalistyczno/komunistycznego, różnych absurdów tak zwanej ekonomii socjalistycznej.
Zaczęto od podstawy socjalistycznej ekonomii, czyli: woluntaryzm gospodarczy. Owo narzędzie wszelkiego upadku gospodarczego, niczym stara kokota, zostało wygrzebane ze stosu trupów zalegających cmentarzysko debilizmu ekonomicznego i odmalowane oraz przyodziane w socjalistyczno/komunistycznej garderobie, w stare fatałachy gospodarki nakazowo – rozdzielczej; woluntaryzm gospodarczy zaczął być prezentowany, jako kwiat nowości. Typowym przykładem postawy woluntarystycznej jest oświadczenie Szydło Beaty, że to za jej sprawą mleko na skupie zdrożało z 0,90 groszy, do 1,20 złoty, a więc to nie rynek, tylko administracyjne decyzje owej specjalistki od folkloru spowodowały drastyczny wzrost cen nabiału. Następnym ruchem mega woluntaryzmu było wprowadzenie „zakazanych niedziel”, czyli zakazu handlu w siódmym dniu tygodnia. JK całkowicie zignorował oczywiste prawidła ekonomii, które mówią, że zainwestowany pieniądz musi zawsze pracować, zaś, jeśli nie pracuje, to w oczywisty sposób generuje straty i w końcu dewastuje całą gospodarkę. Jednak dla JK, który jest typowym socjalistą, gospodarka nie stanowi autonomicznego podmiotu społecznego, tylko jest polem wdrażania własnych obsesji i urojeń ideologicznych rodem z XIX wieku. Za sprawą opisanych działań, polska gospodarka z deflacji przeszła w stan inflacji, a w tej chwili zbliżamy się już do poziomu galopującej inflacji. Należy pamiętać, iż inflacja to zawsze sygnał, że dana gospodarka jest poddawana działaniom woluntarystycznym urzędników. Nie wolno też zapominać, że inflacja jest jawnym rabunkiem obywatela przez państwo. Jest to zwyczajne złodziejstwo, tylko na mega skalę.
Koszty życia pod władzą PiS wzrosły wielokrotnie! Tyle nas, Polaków kosztuje każdy rok rządów JK. Sytuacja ta w jaskrawy sposób odbija się na poziomie życia Polaków i JK bojąc się w związku z tym faktem utraty władzy, i tym samym poniesienia konsekwencji prawnych wynikających z jego próby powrotu do socjalizmu/komunizmu, ogłosił niczym sławetny Francisco Pancho Villa - który identycznym posunięciem doprowadził gospodarkę Meksyku do totalnego upadku - że rozda z budżetu naszego państwa 42 miliardy złotych, jeśli tylko zostanie u władzy. Jest więc oczywistym, iż mimo poniesienia klęski w gospodarce, JK dalej chce brnąć w poetykę woluntaryzmu. Równocześnie, z tego socjalistyczno/komunistycznego działania wyrasta najbardziej typowy instrument systemu antydemokratycznego i antyindywidualistycznego, czyli redystrybucja dochodu.
Cóż to jest owa redystrybucja? Jest to, wymyślony przez K. Marksa, eufemizm na określenie zwyczajnego rabunku najbardziej przedsiębiorczych i pracowitych obywateli, przeprowadzonego przez kastę urzędniczą w celu zdobycia środków finansowych na podtrzymanie terrorystycznych rządów owej kasty. Minimalna cząstka zagrabionego od obywateli majątku jest przeznaczana na utrzymanie warstwy wspierającej kastę, a lwia część jest dzielona między tę kastę.
Tak więc mitologia ekonomiczna PiS zbudowana jest na fundamencie woluntaryzmu, którego centralnym punktem jest redystrybucja, czyli rabunek pracowitych na rzecz nierobów. PiS wprost głosi, że bogaci - czyli bardziej kreatywni, pracowitsi - winni ponosić koszty utrzymania obiboków, leni, czy ubogich intelektualnie. Jest to czysty komunizm, który głosi, że im kto głupszy, tym większe ma mieć prawa. Jednocześnie, tak jak każdy rząd socjalistyczno/komunistyczny, PiS głosi, że droga do dobrobytu wiedzie poprzez … zwiększenie podatków. Podatków tych rządząca formacja wprowadziła już 36. Typowym przejawem owego woluntarystycznego działania jest zwiększenie podatku VAT na wino, czy owoce morza. Ponieważ pospólstwo posila się bardzo prymitywnymi przetworami oraz nie degustuje, tylko upija się ciężkim alkoholem (wódka), to te produkty uzyskują preferencje podatkowe od aktualnego reżimu. Choć oczywistym jest, że zarówno wino jak i owoce morza winny mieć preferencje z powodu ich prozdrowotnego oddziaływania na organizm konsumenta, a więc zmiana obyczajów żywieniowych społeczeństwa jest z oczywistych powodów pożądana.  Po wyżej opisanym ruchu z podatkiem VAT widać, że grupa sprawująca władzę ignoruje zasady ekonomii oraz troski o ogół Polaków i kieruje się wyborami woluntarystycznymi w swoim działaniu, konserwując tym samym nawyki żywieniowe Polaków wynikające z nędzy i zacofania kolonialnego naszego narodu. PiS swoim działaniem gospodarczym zmierza milowymi krokami do uczynienia z Polski skansenu gospodarki socjalistyczno/komunistycznej, w którym wola urzędnika, zastępuje neutralny mechanizm rynku, zaś jednostka, obywatel, jest tylko nawozem historii, historii pasożytniczej warstwy urzędniczej, która za sprawą terroru sprawuje swoją omnipotencję opresji. W nadchodzącej serii wyborów zadecydujemy: czy raz na zawsze odrzucimy socjalistyczno/komunistyczne zombie, czy też pogrążymy się w koszmarze socjalistyczno/komunistycznego horroru.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka