paweł solski paweł solski
837
BLOG

"Prawo i Sprawiedliwość", czyli powrót do socjalizmu

paweł solski paweł solski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Wielce Czcigodny Premier rządu PiS Mateusz Morawiecki, w Siemianowicach Śląskich, 21 lipca 2019 roku, na spotkaniu wyborczym z aktywem swojej partii przyznał, że protoplastą i podglebiem ideologicznym jego formacji jest Polska Partia Socjalistyczna, czyli tym, co motywuje działania aktualnego rządu jest socjalizm. Bardzo dobrze, że ta kwestia została wreszcie odważnie zdefiniowana przez wysokiego urzędnika i jednocześnie funkcjonariusza socjalistycznej formacji PiS. W ten sposób aktualna administracja odważnie porzuciła podszywanie się pod prawicę i w końcu otwarcie zdefiniowała się, jako polityczny przejaw śmiertelnej ideologicznej patologii, która jest odpowiedzialna za ponad 100 milionów ludzi zamordowanych dla osiągnięcia ideału każdego socjalisty - powszechnego, trwałego niewolnictwa wszystkich narodów świata.
Jak wiemy, my Polacy, dwa razy w historii świata przeciwstawiliśmy się tej patologii – socjalizmowi – dewastującej naszą planetę. Raz, w 1920 roku, kiedy sowiecka satrapia usiłowała podbić Polskę i całą Europę. Wówczas socjaliści, którzy pierwszy raz w historii Albionu objęli rządy w Wielkiej Brytanii, usiłowali na wszelkie sposoby pomóc Leninowi, Trockiemu i Stalinowi w zagrabieniu Polski. I po wygranej przez Polskę wojnie z sowietami, stali się gorącymi wrogami naszego kraju.  Drugi raz, gdy za sprawą socjalistów amerykańskich nasza część Europy została oddana socjalistom sowieckim we władanie. Po prawie 50 latach walki udało nam się wyzwolić nasz kraj i inne narody Europy od socjalistycznej satrapii, zaś samą strukturę administracyjno – militarną opartą na powszechnym niewolnictwie, czyli socjalizmie, odesłać w niebyt.
Poza tym deklaracja oligarchy partyjnego otwarcie ukazuje, że PiS jest totalnym kontynuatorem byłej agentury sowieckiej, czyli pzpr. Nasycenie PiS funkcjonariuszami pzpr oraz urzędnikami sowieckiego aparatu terroru wymierzonego w nas Polaków, logicznie domyka ciąg odbudowy PRL bis, jak określa się dzisiejszą Polskę. Pamiętajmy, że agentura sowiecka pzpr składała się z członków zbrodniczej PPR i członków przedwojennego PPS, jak J. Cyrankiewicz, J. Grzecznarowski, czy inni z PPS, zwabieni lukratywnym życiem zapewnionym im przez sowieckiego okupanta, na koszt nasz, okupowanych Polaków.
Niestety, nie wchodząc w szczegóły, należy stwierdzić, że establishment wolnościowy w Polsce nie stanął na wysokości zadania i społeczeństwo nie zostało w należyty sposób poinformowane, czym był i czym jest socjalizm. Wręcz przeciwnie, zarówno w mediach, jak i w przemyśle czasu wolnego szerzono i przywracano szereg elementów patologii socjalistycznej, które miały powtórnie infekować Polaków socjalistycznym rakiem. Byli funkcjonariusze pzpr, który ukazali swoje liberalne oblicze, nie mieli odwagi porzucić cuchnących pleśnią gaci socjalizmu i sformułować normalnej partii liberalnej. Za wszelką cenę starano się nie upowszechniać w Polsce nauki ekonomii oraz nie upowszechniać prac największych luminarzy światowej ekonomii. Największy zaś oręż do walki z socjalistycznym zabobonem - filozofia obiektywizmu, jak i prace twórcy obiektywizmu, Ayn Rand oraz filozofów jej pokrewnych, nie zostały w sposób masowy upowszechnione. W istocie zarówno ekonomia, nauka, jak i filozofia Ayn Rand stały się niszowym elementem polskiego krajobrazu intelektualnego.   
Należy podkreślić, że za przyczyną splotu okoliczności wrogich Polsce, w naszej ojczyźnie nigdy nie powstała formacja prawicowa, ani liberalna. Jak swego czasu stwierdził jeden z zapomnianych polityków przełomu lat 80 i 90 XX wieku. W Polsce zawsze mieliśmy do czynienia z socjalizmem, czyli lewicą bezbożną i lewicą pobożną, a nigdy nie powstały partie prawicowe, ani liberalne. Społeczeństwo polskie miało więc do wyboru, mówiąc metaforycznie, albo ziemniaki, albo kartofle. Nasz naród żył w sensie politycznym w całkowitym skansenie XVIII i XIX wiecznej aberracji politycznej i nie zdawał sobie sprawy, że jest przez cały XIX i XX wiek zanurzony w bagnie całkowitej patologii politycznej. Należy pamiętać, że agentura sowiecka, czyli Komunistyczna Partia Robotników Polskich przemianowana na rozkaz Stalina na Komunistyczną Partię Polski, zgodnie z postanowieniami II zjazdu KPRP wcielała w życie dążenie do destabilizacji i w efekcie rozpadu państwa polskiego razem z innymi partiami socjalistycznymi, jak PPS, czy Niezależna Partia Chłopska, zwanymi wówczas w slangu socjalistów - reformistycznymi, czyli cel był ten sam – powszechne niewolnictwo, tylko dojście do tego celu w wypadku PPS miało być inne. W efekcie, aby uderzyć w prawicowy rząd Wincentego Witosa, w 1923 roku partie te, wykonując polecenie Moskwy, zorganizowały w listopadzie (5 – 6) zamieszki w Krakowie, które miały być wstępem do socjalistycznego puczu. Agentury sowieckie podjęły wówczas podobne działania w październiku w Hamburgu, a następnie w Bułgarii, gdzie doprowadziły do upadku rządu A. Stambolijskiego. Szczególnie dobrze układała się współpraca PPS z I sekretarzem KPRP - A. Warskim. Na szczęście dla PPS, dopiero zdecydowany opór Stalina położył kres tej symbiozie obu partii socjalistycznych. Na szczęście dla PPS, bo gdyby nie interwencja satrapy, dziś pogrobowcy socjalistycznej patologii nie mogliby stroić się w piórka formacji walczącej o niepodległość Polski. Należy pamiętać, że nie bez przyczyny J. Piłsudski mówił, że z PPS wysiadł na przystanku niepodległość. Dlatego dziś, gdy reżim prowadzi poufne działania z Kremlem (przywrócenie Rosji w RE, czy wypuszczanie agentów wpływu Moskwy na wolność) musimy pamiętać słowa byłego socjalisty – „Wojnę wygraliśmy, ale agentury nie pozbyliśmy się. Strzeżcie się agentów!”.
Aby zrozumieć patologiczny charakter serwowanego Polakom socjalistycznego systemu przez PiS, musimy zrozumieć, czym w ogóle jest owa głęboka patologia, czyli socjalizm. Otóż ludzkość przenikają dwa prądy. Jeden jest europejski, w którym w dominancie wyrazowej jest zawsze wolność jednostki, z której to wolności rodzi się dobro, czyli prawda. W nurcie tym dominuje filozofia, zaś religia jest rozumiana, jako przed rozumowy, czyli prymitywny ogląd rzeczywistości. Filozofia, jako rozumowe poznawanie uniwersum, prowadzi do rozwoju poszczególnych nauk i opanowania coraz bieglejszego w sensie technologicznym i każdym innym, naszego świata.  Drugi nurt jest afrykański i wypełzł z bajor zlewisk Nilu oraz pustynnych wydm Egiptu; jego dominującą cechą jest nienawiść do jednostki. Postrzeganie uniwersum, jako metafizycznej krainy Boga, w której jednostka jest rzeczą Boga. Jest przedmiotem jego widzimisię, nigdy podmiotem, czyli bytem samoistnym. Owa nienawiść do jednostki eksploduje w pragnieniu całkowitego unicestwienia jednostki: a to w sposób metafizyczny, a to w sposób dosłowny. We wszystkich religiach ostateczne zakończenie bytu jednostki, to anihilacja metafizyczna i fizyczna w Bogu.    
Tu musimy na chwilę się zatrzymać.
Otóż Egipt, przyjmując standardy nam współczesne, był rodzajem państwa socjalistycznego, w którym o wszystkim decydował faraon, który w zamian za władzę zdejmował z poddanych walkę o przeżycie oraz dobra doczesne. Stan tej presocjalistycznej patologii doprowadził do tego, że Egipcjanie, mimo, iż stanowili potężne państwo, byli całkowicie zapóźnieni intelektualnie, technicznie, a co z tego wynika - również militarnie. Nie znali koni. Nie umieli budować rydwanów. Nie znali strategii i taktyki pola walki. Ich sukcesy militarne wynikały z faktu, iż walczyli tylko z plemionami stojącymi niżej w rozwoju cywilizacyjnym. Tymczasem do Egiptu zaczęli z Azji Zachodniej (1800 rok p.n.e.) przenikać agenci Hyksosów. Hyksosi byli specyficzną zbieraniną społeczną. W 40 % składającą się z semitów, a w 60% z aryjczyków. Ponieważ byli wypierani - jako wyjątkowo odrażająca dzicz - w Azji, usiłowali opanować Egipt. Przystąpili do tego bardzo przebiegle. Otóż plemiona semickie, z tej azjatyckiej zbieraniny, pod pozorem prowadzenia różnego rodzaju prac użytecznych osiedlały się na terenie Egiptu penetrując struktury władzy nomów (rodzaj województwa w Egipcie) oraz władzy centralnej. Gdy już uznali, że mogą uderzyć, w latach 1650 – 1540 p.n.e. opanowali znaczną część Egiptu, bez Teb i zaprowadzili totalitarne rządy. Ich państwo było całkowicie socjalistyczne, jeżeli przyjmiemy standardy nam współczesne. W XX wieku naukowcy żydowscy bardzo się identyfikowali z Hyksosami do czasu, gdy okazało się, że ci osobnicy są najbardziej odrażającym ludem czasów starożytnych. W trakcie swoich rządów w Egipcie dążyli do celowej i zaplanowanej eksterminacji Egipcjan. Pierwsi w historii świata założyli obozy śmierci, które w zasadzie różniły się do socjalistycznych niemieckich, czy sowieckich tylko rozwojem technologii śmierci. Do ich ulubionych zajęć należało gwałcenie Egipcjanek, a następnie, po akcie, mordowanie ich w różny sadystyczny sposób. Grecki labirynt przekształcili w narzędzie mordu. Labirynty budowali w rozległych „amfiteatrach”. Siedząc na ich widowni, z góry obserwowali, jak ludzie wrzuceni do labiryntu walczą, a to z „nagle” pojawiającymi się dzikimi zwierzętami, uzbrojonymi oprawcami, czy niespodziewanie ogarniającymi ich płomieniami. Im więcej cierpiała ofiara, tym większa była radość. Hyksosi zostali rozbici i przepędzeni z Egiptu po 1540 roku p. n. e. dzięki temu, że faraoni panujący w Tebach nauczyli się budować rydwany lepsze i większe od tych, których używali ich najeźdźcy oraz opanowali zasady strategii i taktyki. Jednak część Hyksosów, jako element lumpenproletariacki i kryminalny zagnieździła się w Egipcie, zwłaszcza w delcie Nilu. Osobnicy ci wyznawali monoteizm, który płynnie połączyli z presocjalistycznym zabobonem egipskim. W ich wierzeniach jednostka została, odwrotnie niż u Egipcjan, podporządkowana Bogu. Należy pamiętać, że w Egipcie faraon był Bogiem. Nie występowała różnica między faraonem a Bogiem. Dopiero pod wpływem Hyksosów faraon stał się młodszym bratem Boga. U Egipcjan nie było w uniwersum celowości. Tymczasem u Hyksosów świat był tworem teleologicznym, który z punktu zero zmierza do punktu ostatecznej kulminacji. W ten sposób u semitów narodziła się obłąkańcza idea wybrańców bożych, którzy zbawią świat. Dalszą konsekwencją owych zbawiaczy świata, było wykształcenie się chrześcijaństwa i islamu, które stały się ruchami millenarystycznymi, czyli takimi, które przed końcem świata, chcą ów świat zbawić. Millenaryści widzą świat, jako przyczynowy. W momencie, gdy odrzucają Boga, przeistaczają się w socjalistów, dla których istnienie świata jest dążeniem do stworzenia na ziemi Edenu (raju), w którym jednostka roztopi się w zbiorowości, jako nie jej podmiot tylko element - przedmiot. Socjalizm, jako taki narodził się na zasadzie symbiozy haskali (ruchu oświeceniowego wśród diaspory na przełomie XVIII i XIX wieku) z chrześcijaństwem, które odrzuciło metafizyczny pierwiastek na rzecz poprawy „doli mas”. Ta symbioza możliwa była tylko dlatego, że socjalizm jest rodzajem specyficznego powrotu „świeckiego” chrześcijaństwa do jego źródeł, do istoty własnej tożsamości, czyli judaizmu. Ludzie moszczący socjalizmowi drogę, byli filozofami haskali, którzy teologię judaizmu łączyli z filozofią europejskiego oświecenia i usiłowali w ten sposób znaleźć alibi naukowe dla swojej religii, i jej dalszego w świecie rozumu, usprawiedliwionego kultywowania. W Europie powracał Europejczykom rozum, czyli duch Europy, a wyznawcy prawa mojżeszowego usiłowali stworzyć konglomerat rozumu i religii. Z takiego połączenia, oczywiście, zawsze wynika tylko patologia.
Według Mojżesza Mendelssohna, pierwszego filozofa haskali, głównym zadaniem wybrańców Boga, jest nauczanie swojego i innych narodów, przed przyjściem Mesjasza. Diaspora jest szczególnie predestynowana, jako obdarzona „misją” Boga, do nauczania innych Narodów. Drugim filozofem diaspory, który budował złote mosty dla socjalizmu, był urodzony w Polsce Salomon Maimon. Ten filozof i matematyk tworzył pod wpływem I. Kanta. Sformułował on tezę, że Bóg jest „myśleniem myślenia matematycznego”. Oznacza to, że człowiek, jako przedmiot Boga, posługuje się w swoim rozumie rachunkiem nieskończoności, a Bóg jest rachunkiem nieskończoności. Kolejnym filozofem, który usiłował judaizm unaukowić był berlińczyk - Lazarus Bendavid, słynący ze sformułowania, iż sednem judaizmu jest tak zwana, „czysta nauka Mojżesza” i o tej nauce skonstruował trzy tezy, które miały uczynić judaizm naukowym. Jednocześnie to ten filozof dał podglebie K. Marksowi przekształcając słynne sformułowanie Kanta – „Uważaj na prawo”, na - „Uważaj na osobę, która narzuca ci prawo i na osobę, która wypełnia to prawo.” Było jeszcze kilku filozofów idących tropem haskali, ale ze względu na temat artykułu nie ma powodu ich tu omawiać.
Podsumowując: haskala ugruntowała intelektualnie twierdzenie, że judaizm jest najwznioślejszą religią i to religią ludzkości. W ten sposób duch ”misji”, „zbawienia ludzkości”, prometeizmu, powrócił ze zdwojoną siłą, gdyż uzyskał podbudowę „pseudo naukową”, co swój świecki odpowiednik znalazło w potrzebie inżynierii społecznej, przekształceniu otaczających społeczności, czyli uformowana została, jak praski Golem, istota zwana dziś socjalizmem.
Istota, która pożera ciągle miliony ludzi. Zdaniem socjalistów, Biblia - jako sui generis judaizmu - jest przepowiednią, że idee socjalizmu spełnią się w czasach przyjścia Mesjasza. Zatem Naród Wybrany jest forpocztą wieszczącą ludzkości nadejście socjalizmu. Wizja socjalizmu zawiera się w nauczaniu proroków. Jezus - pierwszym rewolucjonistą. Socjaliści uznali, że judaistyczna soteriologia jest spójna z utopijnym socjalizmem. Powstała cała nowa gałąź hermeneutyki Tory, jako wieszczby socjalizmu. Historia Narodu Żydowskiego została uznana za historię nacji przechowującej praducha socjalizmu. Sami Żydzi zostali uznani za awangardę socjalizmu i zgodnie z „misją” naród mający poprowadzić inne narody do Edenu socjalizmu. Wykształcono cztery rodzaje socjalizmu: socjalizm syjonistyczny, socjalizm rasistowski, socjalizm naukowy i tak zwany socjalizm praktyczny lub prawdziwy. Praktykami socjalizmu zostali tacy filozofowie żydowscy jak: K. Marx, G. Riesser, F Lassalle, E. Bernstein, M. Adler, O. Bauer, G. Lanndauer, E. Bloch, H. Marcuse, K. Lowith, R. Luksemburg, M. Hess, H. Cohen, L. Trocki oraz wielu innych.
Socjalistyczny duch chrześcijański, jak przystało na chrześcijaństwo - młodsze dziecię judaizmu, głownie narodził się w XIX wiecznej Anglii na podłożu walki o „dobro mas”. Powstało wówczas szereg organizacji socjalistyczno – chrześcijańskich, które zwalczały alkoholizm, pracę dzieci, dbały o „moralne” prowadzenie się panien, etc. W 1822 roku doszło do pierwszego zwycięstwa patologii socjalistycznej, parlament brytyjski uchwalił zakaz pracy dzieci. W ten sposób zapoczątkowano powstanie owego potworka socjalistycznego, czyli „prawa pracy”. W efekcie wspomnianej ustawy, rodziny, które zostały pozbawione przychodów z pracy swych dzieci, zaczęły posiłkować się prostytucją dzieci. Londyn stał się, jak dzisiejsze Indie, Mekką dla wszelkich pedofili, czy dotkniętych inną parafilią. Tymczasem jad socjalistyczny wsączał się w umysły zarówno od strony religijnej, jak i świeckiej. Osobnicy tacy jak J. Noyes, R. Owen, Ch. Fourier mącili ludziom w głowach. Fourier głosił, że ocean w miarę postępów socjalizmu nabierze smaku lemoniady oraz narodzą się nowe gatunki zwierząt dla służby ludziom – antylwy i antywieloryby. Oczywiście ruchy te bazowały na wcześniejszych prądach utopijnych w Anglii, jak przykładowo Piątomonarchiści wieszczący koniec świata na 1666 rok. Istotą tych wszystkich ruchów jest millenaryzm i utopizm, który przekuwa się w działaniu dnia codziennego na patologię socjalistyczną.
Dziś socjalizm, zgodnie z zasadami millenaryzmu i utopizmu, ma oblicze populizmu i na nic zdadzą się zawodzenia „starców” socjalistycznych, którzy spóźnili się na lux torpedę populizmu. Socjalizm, jak każda patologia, ma swoją dynamikę rozwoju i kolejną fazą owego społecznego nowotworu jest populizm. Populizm, to socjalizm, który „obraził się” na ekonomię, gdyż ta zdradziła socjalizm na rzecz racjonalizmu. Populizm, to powrót do utopijnych i millenarystycznych korzeni socjalizmu, zanurzonych w bajorach rozlewisk starożytnego Nilu i pustyni przemierzanej przez urzędnika faraona, Egipcjanina Mojżesza otoczonego kompletnie obcymi mu rasowo i narodowo, wyrzuconymi z Egiptu lumpenproletariuszami, którzy jeszcze w czasach Amenhotepa IV żerowali na Egipcjanach zamieszkujących deltę Nilu. Populizm zagarnia, tak jak w czasach faraonów, w swoje szpony narody bytujące na obrzeżach - niczym owi proletariusze Egiptu - świata. Wenezuela, Polska, Węgry, aby wymienić pierwsze z brzegu państwa.
W Polsce, nieprzygotowane społeczeństwo wpadło w szpony nowej – starej wersji socjalizmu, populizmu. Socjalizmu, który nienawidzi jednostki, wielbi terror i wszelką przemoc. Socjalizmu – populizmu, który krzyczy: precz z kapitalizmem zmieniającym nas i nasze otoczenie; kapitalizmem, który niesie demokrację i wolność dla każdego. Socjaliści szczególnie tej wolności dla każdego nienawidzą. Dlatego społeczność LGBT została wyznaczona na kozła ofiarnego, gdyż wolność seksualna jest probierzem rozwoju danego społeczeństwa w kierunku pełnego indywidualizmu. Histeryczna obrona patriarchatu, maskowana obroną rodziny i dzieciątek, jest próbą zahamowania rozwoju demokracji, czyli kapitalizmu. W rzeczywistości, socjalistyczny PiS skrzykuje pod swoje sztandary wszystko, co wsteczne i wrogie jednostce. Kopanie po głowach uczestników Marszu Równości jest tego arcy wymownym przykładem. Jednocześnie socjalizm PiS, jak każdy socjalizm, niesie ze sobą nędzę, galopująco wzrastające koszty utrzymania, całkowicie jawne rabowanie funduszy publicznych przez oligarchów i funkcjonariuszy partyjnych oraz zgodnie z zasadami głoszonymi przez Lazarusa Bendavida ustanawianie i wykonywanie prawa wedle zachcianek sitwy. Maksymalny nepotyzm, korupcja i spychanie obywatela na pozycję niewolnika systemu, to przykład socjalizmu – populizmu. Oligarchowie partyjni, w sposób nieskrępowany, aparat terroru państwowego podporządkowali sobie (przykładowo: afera „dwóch wież”) i wyznaczają temuż aparatowi cele. Dziś Polska jest państwem absolutnie zdegenerowanym, w którym każe się sędziów za orzekanie niezgodne z rządzą tłuszczy. Państwem, w którym oligarcha partyjny jawnie zawłaszcza środki publiczne i jeszcze wrzeszczy na swoich krytyków.
Jeżeli nie chcemy, aby nasza ojczyzna stała się drugą Wenezuelą, musimy zakopać wszelkie spory ideologiczne i jak jeden mąż przeciwstawić się nowotworowi socjalizmu – populizmu. Dziś tylko stanowcze – nie, przy urnie wyborczej, przywróci należne nam miejsce we współczesnym świecie. Jutro, jeżeli nie przeciwstawimy się dziś odbudowie socjalizmu w Polsce przez PiS, będziemy musieli płacić najwyższą cenę za powrót do wolności, demokracji, kapitalizmu. Cenę, której możemy uniknąć mówiąc przy urnie wyborczej – nie, socjalistycznemu populizmowi PiS.                      

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka