Gazeta.pl donosi, że przez ostatnie dni był sobie w Polsce wicepremier Siergiej Iwanow. Polityk nr 3 w Rosji (po Putinie i Miedwiediwie) oglądał sobie mecze koszykówki i mieszkał w Bydgoszczy. Co ciekawe: był w Polsce "incognito, strzeżony przez kilkunastu ochroniarzy (...) jeździł po mieście opancerzonym autem (...) dla jego bezpieczeństwa, w hali Łuczniczka, w której odbywały się mecze, trzeba było zamknąć klub fitness". Wszystko: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7043219,Tajna_wizyta_wicepremiera_Rosji_w_Polsce.html
Rzecznik MSZ był zaskoczony. Według niego Iwanow nie rozmawiał z nikim z rządu.
Albo pan rzecznik - mówiąc kolokwialnie - rżnie głupa, udaje, że nic nie wie i toczyły się jakieś zakulisowe negocjacje. Może nawet w nieodległym od Bydgoszczy prywatnym dworku ministra Sikorskiego (tam przecież bawił swego czasu minister spraw zagranicznych Niemiec).
Albo... rosyjski wicepremier wjechał do Polski limuzyną z obstawą i polskie władze tyle go widziały. Z drugiej strony wjechać do Strefy Schoengen, ot tak, bez kontroli, z gromadą ochroniarzy??? Rozbijać się pancerną limuzyną i zamykać kluby fitness w mieście wojewódzkim w Unii Europejskiej??? Jakże to?
No chyba, że to symboliczne otwarcie na naszych wschodnich przyjaciół. Jeśli to prawda, na mój gust, rozwarcie stanowczo zbyt szerokie.
Inne tematy w dziale Polityka