Wojny i wojenki koncentrują naszą uwagę - a tymczasem złe procesy rozwijają się bez przeszkód. Okazuje się, że mamy jakiś kolejny tragiczny rekord: znów zwiększyła się w Polsce liczba rozwodów. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to nie tylko słynne “procesy modernizacyjne” to powodują - lecz i nasze durne prawo, to prawo, które obiecano zmienić w ramach “rewolucji moralnej”. O co chodziło? Objaśnia to senator Szymański:
Senator Antoni Szymański (PiS), szef komisji rodziny i polityki społecznej, za rozwody wini też przepisy prawne. Po pierwsze - wylicza - państwo wypłaca zaliczkę alimentacyjną osobie rozwiedzionej wychowującej syna bądź córkę. To nawet 187 zł miesięcznie na dziecko. Bez rozwodu nie ma na nią szans. Po drugie - podatki. Osoba, której sąd przyzna opiekę nad dzieckiem, płaci niższe podatki, bo może rozliczać się wspólnie z dzieckiem.
O tym wszystkim słyszę od dawna - i powoli wygląda na to, że nasz stalowy bonapartyzm z tą kwestią sobie jednak nie poradzi. Nie uda mu się rozbić tego “układu rozwodowego”. A czemuż to?
Dlaczego PiS nie zrobił tak, by rozwód przestał się opłacać? - Nie zdążyliśmy - mówi “Gazecie Wyborczej” Szymański.
Jasne, trzeba by jeszcze kilka lat wytężonej pracy setki atletów, żeby to zmienić… Ale można też zrobić z tego obietnicę w kampanii wyborczej. O, na przykład: “Poprzez zmianę wadliwych przepisów pomożemy rodzinie! Nie może być tak, żeby bardziej opłacało się rozwieść niż żyć razem”. Itp.
A propos - o zaniedbaniach PiSu na polu obiecywanej rozsądnej i skutecznej finansowej polityki prorodzinnej pisze dziś w “Naszym Dzienniku” ekonomista Cezary Mech, człowiek doskonale zorientowany w tym, co obiecano, a co teraz się robi. Polecam lekturę. Mech pisze, że mamy jeszcze szansę, aby to naprawić, choćby trochę.