Paweł Wieciech Paweł Wieciech
78
BLOG

Splajtowała polska klasa polityczna

Paweł Wieciech Paweł Wieciech Polityka Obserwuj notkę 0

Rząd premiera Tuska, prezydent Lech Kaczyński oraz 384 parlamentarzystów dało wyraźnie do zrozumienia, przegłosowując zgodę na ratyfikację Traktu Lizbońskiego, że nie są już zainteresowani by rządzić polskim państwem. Poddanie bowiem naszego kraju władzy Unii Europejskiej oznacza, że miejscem uchwalania prawa i wdrażania go w życie jest Komisja Europejska, która ma swą siedzibę w Brukseli. Polski rząd i parlament nie mają tam jednak prawie nic do powiedzenia.

W toku toczących się sporów rządowych na temat przyjęcia tzw. Traktatu Lizbońskiego tryeba przedstawić jakie ma on dla nas wszystkich znaczenie. Zaczynając od początku, najśmieszniejsze w całej sprawie i co daje wyobrażenie o skali absurdalności jest to, że w Polsce prawie nikt tego dokumentu nie przeczytał. Cóż mówić o obywatelach skoro nie miał o nim większego pojęcia sam premier, który przecież powiedział z rozbrajająca szczerością, że czytał tylko ekspertyzę prawną. Chcielibyśmy przedstawić raz jeszcze jakie zmiany w państwie zajdą gdy wejdzie ten traktat w życie. Po pierwsze jest chyba niezaprzeczalnym faktem, że ratyfikacja odbyła się niedemokratycznie. Czyli POPiSLiDPSL mające na co dzień usta pełne demokracji nie pozwoliły obywatelom na zabranie głosu w tej bardzo istotnej dla nich sprawie. Bo tu nie chodzi o referendum takie jak w 2004, kiedy przystępowaliśmy do wspólnoty państw. Traktat Lizboński oznacza poddanie suwerenności Polski na rzecz władz w Brukseli. Kawały PiS o jakiś uchwałach są z punktu widzenia prawnego nic nie warte. Mimo kolosalnie groteskowych rozmiarów konstytucji Unii Europejskiej, najbardziej kluczowy jest tam jeden tylko krótki zapis: „Unia ma osobowość prawną”. Każdy może poszukać tego tekstu w Internecie i sprawdzić - art. 46a. To powoduje, że Unia przekształca się ze wspólnoty w osobne państwo. A, że w żadnym państwie województwa nie są suwerenne i nie ma podwójnej suwerenności, rzeczą jasną jest, że wszystkie państwa tracą suwerenność. Demokracja okazała się więc w Polsce blefem mającym robic tylko dobre wrażenie. Punkt 4 Polskiej Konstytucji mówi, że suwerenem w kraju jest naród „Władza zwierzchnia RP należy do narodu”, co oznacza, że tylko on może zdecydować czy się swej suwerenności pozbyć czy nie. Jasno więc z tego wynika, że koniecznym jest referendum by o traktacie zdecydować. Można więc wysnuć wniosek, że politycy POPiSLiDPSL zlekceważyli obywateli w ogóle nie pytając ich o zdanie i złamali Polską Konstytucję. Inny punkt polskiej Konstytucji który czyni ten traktat bezprawnym to artykuł 90. Mówi on, że „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej”. Rzecz w tym, że Unia po ratyfikowaniu tego dokumentu nie jest już żadną organizacją międzynarodową lecz oddzielnym i samodzielnym państwem. Konstytucja jednak nic nie mówi o oddaniu suwerenności innemu państwu. Nie ma tam o tym ani jednego słowa. Jest wiec to najwyraźniej drugie złamanie konstytucji. Można więc chyba bez zbędnego zastanawiania się wyrzucić całą tą ratyfikacje do kosza. A posłów którzy serwują nam ten cały cyrk, przypominający sejm rozbiorowy, zwolnić z pracy w kolejnych wyborach. Ratyfikacja nabiera jeszcze bardziej groteskowych wymiarów gdy przeczyta się punkt pierwszy pierwotnej konstytucji Unii – „zainspirowani wolą obywateli” Bez komentarza.

Nie piśniemy ani słowem

Przedstawmy teraz jaką siłę głosu będziemy mieli w nowym państwie jeśli na nieszczęście ono powstanie. Jedni mówią, że mamy swojego komisarza. Czy swojego to nie jest takie pewne gdyż komisarze przysięgają, że będą reprezentować interesy całej Unii, a nie swoich państw, więc możemy panią Hubner nazwać, że jest takim unijnym komisarzem, który mówi po polsku i raczej nic więcej nie należy się po niej spodziewać. Komisja stanowi więc taki wyzuty z narodowości brukselski internacjonał, który wierzy w nową flagę z gwiazdkami, hymn i wywyższanie homoseksualizmu. Nawet przy najlepszych intencjach jeden komisarz w śród 27 nic prawie nie znaczy. Ale zostaje jeszcze głosowanie w Radzie Unii Europejskiej. Tu miało być pięknie i strategicznie. Ale tylko do czasu kiedy mający niesłusznie europejskie kompleksy Polacy naiwnie przegłosowali referendum w 2004 i już było po Nicei. Jeden z posłów nawet coś krzyczał, że „Nicea albo śmierć” ale takie stawianie się doprowadziło go na manowce polityki. Najwyraźniej pokazano mu kto rządzi i co czeka podskakujących. A teraz porównajmy co nam przedsatwiano przed referendum, a co obowiązuje teraz.
Poniżej przedstawiamy nasza bezradność w jakimkolwiek głosowaniu w Radzie Unii, która podejmuje najbardziej strategiczne decyzje. Tzw. System Nicejski dawał nam bardzo mocną pozycję gdyż od największych krajów dzieliła nas różnica zaledwie dwóch punktów w sile głosu. Mieliśmy więc też bardzo duże możliwości koalicyjne w przypadku konieczności zablokowania niekorzystnych dla nas decyzji. Poniżej widać, że Polsce przyznano mocną pozycję dając 27 punktów. O dwa mniej niż Niemc


Państwo - populacja w mln.  - udział w głosowniu
 
Niemcy 82,038      29
Francja 59,247 29
Włochy 58,966 29
W. Brytania 57,612 29
Hiszpania 39,394 27
Polska 38,667      27
Rumunia 22,489 14
Holandia 15,760 13
Grecja 10,533 12
Czechy 10,290 12
Belgia 10,213 12
Węgry 10,092 12
Portugalia 9,980 12
Szwecja 8,854 10
Bułgaria 8,230 10
Austria 8,082 10
Słowacja 5,393 7
Dania 5,313 7
Finlandia 5,160 7
Litwa 3,744 7
Irlandia 3,701 7
Łotwa 2,439 4
Słowenia 1,978 4
Estonia 1,446 4
Cypr 752 4
Luksemburg 429 4
Malta 379 3


A tak rozkłada się siła głosów w traktacie, który przegłosowano w sejmie. Głosowanie oparte ściśle na populacji stwarza już dla nas role państwa całkowicie podrzędnego, gdzie siła głosu 8% to ponad 50% mniej niż Niemcy. W takim Układzie Angela Merkel i Erika Steinbach, dobierając sobie jakieś większe kraje do współpracy mogą przepchnąć wszystko i nawet duża koalicja małych państw im nie zagrozi. Tworzenie koalicji blokującej w takim wariancie jest niezmiernie trudne czy wręcz niemożliwe .


Państwo - populacja w mln.  - udział w głosowniu
 
 
Niemcy 81,590     17,1%
Francja 58,260 12,2%
Włochy 57,980 12,1%
W. Brytania 57,190 12,0%
Hiszpania 39,620 8,3%
Polska 38,390      8,0%
Rumunia 22,840 4,8%
Holandia 15,500 3,2%
Grecja 10,450 2,2%
Czechy 10,300 2,2%
Belgia 10,110 2,1%
Węgry 10,110 2,1%
Portugalia 9,820 2,1%
Szwecja 8,780 1,8%
Bułgaria 8,770 1,8%
Austria 7,970 1,7%
Słowacja 5,350 1,1%
Dania 5,180 1,1%
Finlandia 5,110 1,1%
Litwa 3,700 0,8%
Irlandia 3,550 0,7%
Łotwa 2,560 0,5%
Słowenia 1,950 0,4%
Estonia 1,530 0,3%
Cypr 0,742 0,2%
Luksem. 0,406 0,1%
Malta 0,350 0,1%
Suma UE 477,758 100%
 

Widać więc wyraźnie, że obecna klasa polityczna chce się poddać, a raczej poddać nas pod rządy dużych państw – głównie Niemiec. Mając na uwadze jaki stosunek mają do nas niemieckie władze, przyszłość rysuje się nadzwyczaj „obiecująco”. Istnieje poważne ryzyko, że przepchnięcie obecnego traktatu jest głównym celem Niemiec, które chcą wykorzystać dogodną sytuację do zmiany stosunków własnościowych na naszych ziemiach zachodnich. Ale może nie będzie tak źle. W końcu premier zapewniał, że nie będziemy tylko województwem w Unii. Najwyraźniej wie to od swych bliskich przyjaciół w Niemczech. Bo chyba skądś musi mieć taką wiedzę. O parlamencie europejskim nie ma co pisać, bo choć może już on blokować budżet to nie ma większego wpływu na to co w zasadniczych kwestach gospodarki czy rolnictwa robi Komisja Europejska czy Rada Europejska.

Unia zaściankiem świata?

Obecnie zarządzanie Europą poprzez instytucje Unii Europejskiej przejęli jak widać wojujący ateiści, socjaliści i ekonomiczni analfabeci, Keynesiści, masoni czy biurokracji, ludzie wyznający bezideowy kosmopolityzm w dodatku nie mający większego pojęcia jak urządzić Europę by mogła skutecznie konkurować z innymi dynamicznie rozwijającymi się regionami świata. Zresztą efekty tego destrukcyjnego i bezmyślnego zarządzania są już jaskrawo widoczne. Tzw. strefa euro w opinii wielu ekspertów jest strefą ekonomicznie martwą. Wzrost gospodarczy waha się tu od 1 do 2 % rozwoju PKB rocznie. Klęska zakończyła się tzw. Strategia Lizbońska według której Unia miała prześcignąć w rozwoju USA. Unia może się porównywać z USA najwyraźniej tylko wówczas gdy tam trwa chwilowa recesja, a rząd USA wydaje na wojnę w Iraku ok. 200 mln dolarów dziennie. Wyższy PKB ma Rosja nie wspominając już o Chinach i całej masie państw z Polską włącznie. To tu, w strefie Euro, od lat nie zbudowano ani jednego wieżowca. Coraz więcej do powiedzenia mają imigranci głównie muzułmanie, których liczba rośnie, a coraz mniej Europejczycy. Przyrost naturalny równa się zero lub waha się w granicach 1-2%. Na dodatek funduje się w wielu państwach aborcje czy eutanazje swych własnych obywateli i jeszcze promuję się pederastię. Tak jak by komuś zależało by obszar kultury europejskiej unicestwić. Przeważająca część polskiego sejmu dała nam do zrozumienia, że z radością chce przystąpić do klubu ekonomicznych i społecznych ciemnogrodzian, który najwyraźniej manewruje naszym kontynentem w przepaść i sama się chce wykończyć. Może się okazać, że zamiast doprowadzić do pokoju, polityka unijnego internacjonału wymanewruje nas na minę. Najważniejszym pytaniem jest jednak to, dlaczego Polska się na to wszystko godzi, szczególnie w chwili, kiedy nie ma załatwionych z Niemcami żadnych kwestii spornych, a nasza pozycja została poważnie zdegradowana? Czyżby istniał jeszcze jakiś podskórny obieg informacji, o którym nie wiemy? 
 

Odporny na socjalistyczną blagę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka