W najnowszym numerze tygodnika „Newsweek” (pod światłym kierownictwem pana Tomasza Lisa) możemy przeczytać absolutnie wstrząsający artykuł opowiadający o tym, że przed objęciem funkcji głowy państwa Andrzejowi Dudzie zdarzało się latać do Poznania i „w kilkunastu przypadkach za jego loty (…) i za hotele płaciła Kancelaria Sejmu” (w sumie 11 tys. zł przez 3 lata). No i co z tego? – zapyta ktoś. Ano to, że Duda był wówczas wykładowcą na … uczelni w Nowym Tomyślu (wydział zamiejscowy poznańskiej Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I-go). Wprawdzie te dwa miasta dzieli ok. 70 km, ale co tam. Dla dziennikarzy Lisa to żaden problem. Mógł obecny prezydent, a ówczesny poseł PiS, latać do Poznania nie po to, żeby wykonywać obowiązki poselskie (jak pisał na fakturach), lecz po to, żeby stamtąd pojechać do Nowego Tomyśla, do pracy? Mógł. A jak mógł, to pewnie tak właśnie robił; a jak tak robił, to złamał prawo („wyłudzał pieniądze i poświadczył nieprawdę”); a jak złamał prawo, to się nie nadaje na prezydenta; a jak się nie nadaje, to powinien czym prędzej odejść. Jak wreszcie odejdzie, to prezydentem – najlepiej dożywotnim, z opcją koronacji na króla – powinien oczywiście zostać pan hrabia Bronisław Komorowski (wszak w wyborach zajął doskonałe drugie miejsce, a nawet pierwsze – licząc od końca). To wszystko jest tak jasne i oczywiste, że aż wstyd o tym pisać, a pan prezydent Duda już powinien się pakować i wyprowadzać z pałacu, do którego się jeszcze zresztą nie wprowadził, bo na odchodne Bronek mu go rozgrzebał (pod koniec kadencji ustępującemu prezydentowi zachciało się remontu). Tak mniej więcej wygląda świat wg Lisa i jego dziennikarzy.
Ach co ja znowu wypisuję! Wszak Tomasz Lis nie rzuca oskarżeń, ani bynajmniej niczego „nie twierdzi”. Skądże, skądże! On po prostu – tak, od niechcenia – stuka sobie w klawiaturę i jakoś, najzupełniej przypadkiem, wyszło mu, że przyszły prezydent (a wówczas poseł) najprawdopodobniej złamał prawo. „Newsweek” nie twierdzi, że Andrzej Duda wyłudzał pieniądze z Kancelarii Sejmu, (…). Nie twierdzi też, że Andrzej Duda wielokrotnie własnym podpisem poświadczał nieprawdę.” –napisał naczelny „Newsweeka” na portalu natemat.pl. Nawiasem mówiąc, pan Tomasz Lis, co do którego wiedzy i inteligencji mam poważne zastrzeżenia, zapomniał widać o formule ks. Gorczakowa, który nie wierzył nie zdementowanym wiadomościom. Jakby o niej pamiętał, to może by się tak gorliwie nie zarzekał, że nie i że wcale. Brak odpowiedzi na pytania dziennikarzy „Newsweeka” jest tu wysoce niepokojący – wielce zaniepokoił się redaktor Lis. Na szczęście Tomasz Lis to ludzki człowiek i on łaskawie daje prezydentowi Dudzie ostatnią szansę, żeby się wytłumaczył i przedstawił dowody, bo : „Jeśli (...) prezydent Andrzej Duda nie przedstawi jednoznacznych dowodów, że w każdym wypadku jego wyjazdów do Poznania wykonywał tam zadania parlamentarzysty (a potrzebne tu będą nie stwierdzenia, ale dowody), domniemanie wyłudzenia pieniędzy podatników i poświadczenia nieprawdy, i to wielokrotnego, uprawdopodobnią się jeszcze bardziej. Pytanie, jakie to mają być te „jednoznaczne dowody”, które udelektują Tomasza Lisa. Czy potrzebne będzie zaświadczenie od prezydenta Poznania z kontrasygnatą przełożonego klasztoru Shaolin? A może to już trzeba specjalnej uchwały połączonych Izb Kongresu Stanów Zjednoczonych, opatrzonej okrągłą pieczęcią Pentagonu? Pewnie najlepiej by było, jakby prezydentowi certyfikat przyzwoitości wystawił sam pan redaktor Adam Michnik, ale – „próżno marzyć o tem”.
Póki co, z barku tych całych „jednoznacznych dowodów” redaktor Lis pyta prezydenta Dudę, czy tamten „wyłudzał publiczne pieniądze” i „świadomie poświadczał nieprawdę”. A ja pomyślałem sobie, że skoro Lis tak ochoczo wyciąga innym faktury na całe 11 tys. zł i na tej podstawie pyta o wyłudzanie pieniędzy oraz poświadczenie nieprawdy, to ja też wyciągnę parę rachunków i zadam parę pytań, bo cóż to komu szkodzi. Otóż, żeby nie być gorszym od wybitnych dziennikarzy Lisa, zakasałem rękawy i – jak to się mówi, żeby przydać sobie powagi – „dotarłem” (przy pomocy wyszukiwarki internetowej) do takiej informacji: „Dokładnie 92 462,58 zł brutto! Taką fortunę Telewizja Polska płaciła firmie Tomasza Lisa za wyprodukowanie tylko jednego odcinka programu "Tomasz Lis na żywo”! Prowadzący, czyli Tomasz Lis, dostawał z tego za swój godzinny show 20 tys. zł. Pozostałe 72 tys. firma Lisa otrzymywała na pokrycie kosztów produkcji i honoraria pracowników”. Jak dotąd wyprodukowano co najmniej 268 odcinków (dane ze stycznia 2015 r.), co po pomnożeniu daje nam sumę prawie 5,5 mln zł, które w formie honorarium powędrowały z kieszeni podatnika (abonament) wprost do kabzy Lisa. Za co ta gigantyczna fortuna z naszych pieniędzy? Jakiż to produkt otrzymujemy w zamian? Taki : „(…) program Lisa jest popkulturowy, upartyjniony i polityczny, schlebiając masowemu odbiorcy o poglądach bliskich Platformie Obywatelskiej. Niektóre programy Lisa również poruszały tematy o głębszym znaczeniu ale było ich dużo mniej.” (z analizy porównawczej programów Lisa i Pospieszalskiego). Nie od rzeczy będzie przypomnieć w tym miejscu popis dziennikarskiego profesjonalizmu w wykonaniu T. Lisa, jakim było cytowanie wpisu z fałszywego konta na Twitterze, rzekomo należącego do córki ówczesnego kandydata w wyborach prezydenckich A. Dudy. Z kolei najlepszym dowodem obiektywizmu naczelnego „Newsweeka” są rady, jak Platforma powinna się zachować ws. propozycji prezydenta odnośnie referendum (Lis zalecał bojkot, bo „Unikamy wtedy zarzutu, że ignorujemy wolę milionów Polaków, (…). Wybijamy PiS-owi argument, że zła Platforma ma gdzieś zwykłych obywateli”). Już same te dwa przykłady świadczą, jaki poziom reprezentuje pan Lis.
No, a skoro tak, to ja mam następujące pytania do Tomasza Lisa:
1. Panie Redaktorze, ile dokładnie pieniędzy z kieszeni podatników (abonament radiowo-telewizyjny) powędrowało na Pańskie konto? Proszę nie o oświadczenia, ale o jednoznaczne dowody (np. faktury)
2. Czy nie uważa Pan, że – biorąc pod uwagę niski poziom, jaki reprezentuje Pańska audycja „Tomasz Lis Na Żywo” – powinien Pan odejść z TVP i przestać zabierać czas antenowy innym, bardziej wartościowym propozycjom programowym?
3. Czy naprawdę sądzi Pan, że Pańskie dotychczasowe „dokonania” dziennikarskie dają Panu jakikolwiek prawo, by pouczać innych i stroić się w szaty moralisty?
To jest są kluczowe pytania – dużo istotniejsze, moim zdaniem, niż te, które red. Lis zadaje prezydentowi Dudzie.
Inne tematy w dziale Polityka