Rok 2005 wybory prezydenckie. Inspirowane przez posła PO Konstantego Miodowicza kłamstwa byłej asystentki Włodzimierza Cimoszewicza (który nota bene w 2019 roku był "jedynką" Koalicji Europejskiej w Warszawie... jak łatwo z ofiary przeobrazić się w kolaboranta, jeśli tylko idą za tym frukty) na temat rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, które w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz - by usunąć z jego pierwotnego oświadczenia informację o posiadanych akcjach Orlenu doprowadziły do wycofania się Cimoszewicza z walki o fotel Prezydenta RP wskutek czego Donald Tusk po przejęciu jego elektoratu awansował w sondażach z trzeciego miejsca na pierwsze (by ostatecznie przegrać z Lechem Kaczyńskim). I to był pierwszy "gamechanger" Tuska i Platformy. Od tej pory do chwili obecnej ta formacja nawet nie próbowała uczciwie wygrać ani jednych wyborów! Także w sprawie Karola Nawrockiego ile już było kłamstw?
Czy pamiętają Państwo aferę z rzekomym "tuszowaniem pedofilii przez biskupa Karola Wojtyłę"? Fakt, że TVN uderzył w największą polską świętość, najbardziej rozpoznawalnego i pozytywnie ocenionego Polaka naszych czasów, jedyną osobę którą zdecydowana większość Polaków (bez względu na podziały polityczne - z wyjątkiem najgorszych lewicowo-liberalnych radykałów) kochała, szanowała i ceni do tej pory WYDAWAŁ SIĘ CZYMŚ NIEPOJĘTYM, BEZPRECEDENSOWYM, WSTRZĄSAJĄCYM. Dla mnie - wieloletniego obserwatora polskiej sceny politycznej - motywy tego ataku były oczywiste: chodziło o przykrycie blamażu, jaki stał się udziałem polityków PO i zblatowanych z nimi dziennikarzy podczas drugiej wizyty Prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Polsce. Otóż owi politycy i dziennikarze intensywnie kłamali najpierw twierdząc, że "politycy PiS trzęsą się ze strachu przed tym co powie Joe Biden" (Kinga Rusin), choć przemówienie Bidena było w Telewizji Kurskiej jeszcze duuuuużo bardziej rozpropagowane niż "Für Deutschland" Tuska. Potem jeszcze intensywniej kłamali twierdząc, że jest zaplanowane spotkanie Bidena z Rafałem Trzaskowskim (który przy pierwszej wizycie biegał obok Bidena i Dudy jak piesek... lub jak Adaś Miauczyński obok producenta, próbując zwrócić na siebie uwagę tak bardzo, że doprowadził do wysadzenia mostu), a nawet z Donaldem Tuskiem... że ma być to spotkanie w cztery oczy... że zaczęło się... że trwa (Tomasz Lis)... a okazało się, że nie było żadnego "spotkania w cztery oczy" tylko protokólarny uścisk dłoni. No to na koniec pozostało im kłamstwo Barta Staszewskiego, że Kaczyński o przemówieniu Bidena powiedział "Nic nie powiedział", choć na filmie wyraźnie słychać słowa "Nic nie powiedziałem" (ale zawodowy oszust Staszewski doskonale wie, że wystarczy dodać napisy, aby większość ludzi uwierzyła w to, co przeczytała, a nie w to co słyszy na własne uszy). Ale i tak te wszystkie kłamstwa psu na budę się zdały, bo po wizycie notowania PO zaczęły lecieć na łeb, na szyję, a notowania PiS gwałtownie zwyżkować. Więc po miesiącu stwierdzono, że trzeba to przerwać za wszelką cenę czymś, co wzbudzi silniejsze emocje wśród wszystkich Polaków. Dlatego zmajstrowano i puszczono paszkwil, w którym oskarżono św. Jana Pawła II o to, że kiedy był jeszcze biskupem rzekomo tuszował przestępstwa pedofilskie księży, a nawet zasugerowano jego wcześniejszą homoseksualną relację z kardynałem Sapiehą. "Co u licha? Przecież to w niczym nie pomogło odbudować wizerunek PO tylko nadszarpnęło reputację TVN-u!" - mógłby się oburzać zwolennik "uśmiechniętej koalicji". Ależ pomogło! Odwróciło uwagę od blamażu silnymi emocjami! A to, że to były negatywne i skrajnie polaryzujące emocje? Co z tego? Emocje to emocje. Negatywne jeszcze silniej odwracają uwagę od pozytywnych. A że Tusk i jego banda to specjaliści od wywoływania negatywnych emocji, więc zrobili to, na czym się znają najlepiej. Ludzie zapomnieli o wizycie Bidena, o wszystkich kłamstwach oraz o "spotkaniach" których wcale nie było. Można było krzywe w sondażach sztucznie "odgiąć" w drugą stronę i wszyscy uwierzyli, że nic się nie stało, wszystko wraca do normy po jakimś dziwnym wahnięciu spowodowanym nie wiadomo czym. Później o ataku TVN-u na Ojca Świętego też zapomnieli. Wszystko wróciło do sytuacji sprzed wizyty Bidena. I o to chodziło. No... nie wszystko wróciło... do wielu osi podziału rozdzierającego Polaków dołączyła jeszcze jedna - ocena Jana Pawła II. Więc dziś łączy nas jeszcze mniej. A nawet wśród tych, co niby wierzą w Boga i z szacunkiem wspominają Ojca Świętego wielu jest takich, co na niedzielną mszę biegnie prosto z "Czarnego marszu" lub manifestacji "Silnych razem", na których z jakże prawdziwie ewangeliczną miłością skandują "***** PiS!".
Teraz sytuacja była odwrotna. Najpierw politycy PO twierdzili, że żadnych spotkań Karola Nawrockiego z czołowymi politykami USA, a zwłaszcza z Prezydentem Donaldem Trumpem "nie było". Później twierdzili, że "były, ale kilkusekundowe i nic nieznaczące". Gdy się okazało, że kandydat na Prezydenta RP spotkał się nie tylko z Prezydentem USA, ale w ciągu jednego dnia odbył więcej spotkań z najważniejszymi politykami Stanów Zjednoczonych niż cała ekipa Tuska od momentu zaprzysiężenia Trumpa do tej pory (nie mówiąc o samym Tusku, którego ludzie Trumpa ostentacyjnie pomijają... a trzeba było nie chwalić się w książce zdjęciem z "celowaniem z palców w plecy"), no to stwierdzili, że owszem, Nawrocki spotkał się z Trumpem, ale ten Trump to jest świnia, szydzi z konklawe i papieża, obraża katolików itp... (jak myślicie, skąd wiem o niby wierzących i praktykujących dewotkach z profilami pooklejanymi proaborcyjnymi błyskawicami i wulgarnymi gwiazdkami? te kur.. tak się produkowały na Facebooku, że popsuły mi skutecznie humor w długi weekend). No ale tego było za mało. Trzeba było odpalić przygotowaną na drugą turę "aferę mieszkaniową". Dla każdego myślącego trzeźwo i na chłodno sprawa jest jasna. Złodziej i pijak, który ponad 30 lat przed spisaniem testamentu zerwał kontakt z żoną i dziećmi, a przez ponad 70 lat życia nie zapracował na godną emeryturę znalazł się w sytuacji podbramkowej, bo groziła mu eksmisja na bruk. Nawrocki wypatrzył okazję, aby z jednej strony pomóc człowiekowi (łajza, pijak - ale człowiek) a z drugiej kupić dla dorastającego syna na przyszłość kawalerkę na nieoprocentowane raty. Dogadali się, spisali wszystko zgodnie z prawem. Czy był to układ chwalebny, haniebny czy moralnie neutralny - tego nie wiem, bo nie znam szczegółów. Ale pewne jest to, że w sprawie zostało zaangażowane ABW... bo głupi Brejza tak się wyrwał przed szereg, że pokazał skan potwierdzenia wpłaty dla wpłacającego... właśnie znajdujący się w teczce Karola Nawrockiego w ABW. Głupi Brejza? Ależ nie! Cwany! On przecież wie, że w realiach totalitarnego reżimu Tuska (zwanego "demokracją walczącą"... kłamliwie, bo idea "demokracji walczącej" miała pierwotnie chronić świat przed przypadkami, kiedy zwycięzca wyborów żąda dla siebie nadzwyczajnych, totalitarnych praw, jak to miało miejsce w przypadku Hitlera i ma miejsce w przypadku Tuska) może powiedzieć i pokazać wszystko. Jak tylko internauci zauważyli na skanie z tweeta Brejzy napis "Egzemplarz dla Klienta", to wszelkie wzmianki o tymże tweecie i zamieszczonym w nim DOWODZIE (z jednej strony na to, że Nawrocki wpłacił pieniądze za wykup mieszkania, a z drugiej na to, że Brejza albo dostał ten skan z ABW, albo cichaczem przeszukał mieszkanie Nawrockich) synchronicznie zniknęły ze wszystkich telewizji, stacji radiowych, gazet i portali internetowych... oczywiście z wyjątkiem tych "pisowskich" jak Republika i wPolsce. Ale to, co się pojawia w (jeszcze) istniejących mediach sprzyjających opozycji nie ma szans przebić się do "bańki medialnej" wyborców niezdecydowanych. I o to przecież chodziło. Nawiasem mówiąc: Karol Nawrocki ma imię nadane na cześć Karola Wojtyły.
W 2007 roku jedna usmarkana i zapłakana Beata Sawicka (która nota bene nie tylko przyjęła łapówkę, ale wcześniej w niecenzuralnych słowach się jej domagała, a później polecała się na przyszłość z kolejnymi "wałkami" do zrobienia np.: na służbie zdrowia za łapówki) oraz kłamstewko Tuska o grożeniu pistolecikiem w windzie przechyliły szalę wyborów na korzyść PO. Ale od tego czasu Tusk zrobił z ogromnej części Polaków najprawdziwszych nazistów, którzy już nie reagują dezaprobatą na to, że kogoś państwo skrzywdziło, komuś bezprawnie mieszkanie przeszukało, kogoś bezprawnie aresztowało, poniżało... Nawet doprowadzenie chorego dziecka do próby samobójczej lub doprowadzenie niewinnej kobiety do śmierci z powodu zawału serca, prowokowanie tłumu przez sprawczynię tej śmierci i szereg innych zbrodni wołających o pomstę do nieba nie robi wrażenia na tej nazistowskiej dziczy. I proszę się tu nie pomylić: nie "niemieckiej" nie "neonazistowskiej" bo neonaziści to tylko grupka idiotów czczących dawnych zbrodniarzy i ich zbrodniczą ideologię. A tutaj ogromna część Polaków aktywnie lub biernie, świadomie lub nieświadomie popiera redukcję przeciwników politycznych do "podludzi" którym nie należy się współczucie, ani nawet jakiekolwiek ludzkie prawa.
Rok 2005 wybory prezydenckie. Inspirowane przez posła PO Konstantego Miodowicza kłamstwa byłej asystentki Włodzimierza Cimoszewicza (który nota bene w 2019 roku był "jedynką" Koalicji Europejskiej w Warszawie... jak łatwo z ofiary przeobrazić się w kolaboranta, jeśli tylko idą za tym frukty) na temat rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, które w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz - by usunąć z jego pierwotnego oświadczenia informację o posiadanych akcjach Orlenu doprowadziły do wycofania się Cimoszewicza z walki o fotel Prezydenta RP wskutek czego Donald Tusk po przejęciu jego elektoratu awansował w sondażach z trzeciego miejsca na pierwsze (by ostatecznie przegrać z Lechem Kaczyńskim). I to był pierwszy "gamechanger" Tuska i Platformy. Od tej pory do chwili obecnej ta formacja nawet nie próbowała uczciwie wygrać ani jednych wyborów! Krótkie zestawienie tych "gamechangerów" znajdą Państwo w moim artykule "Historia wyborów w wykonaniu PO" https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1325204,historia-wyborow-w-wykonaniu-po Także w sprawie Karola Nawrockiego ile już było kłamstw? Najpierw miał "zrobić dziecko szesnastolatce" - okazało się, że poślubił matkę dziecka innego faceta i wychował to dziecko jako własnego syna. Potem miał mieć "niebezpieczne związki z gangsterami" - okazało się, że ci "gangsterzy" to jeden bokser niegdyś rzeczywiście wynajmowany przez gang, ale po wyroku facet wyszedł na prostą i jest bardziej niż przykładnym obywatelem. A teraz to już jest totalnie bezczelna zagrywka. Ekipa wystawiająca do wyborów Rafała Trzaskowskiego - Prezydenta Warszawy za którego i za którego poprzedniczki Hanny Gronkiewicz-Waltz mafie, gangi i inne grupy przestępcze rzekomo reprezentując stupięćdziesięcioletnich staruszków nie tylko pozbawiły mieszkań tysiące lokatorów i zagrabiły setki lokali i całych kamienic, ale brutalnie zamordowały i spaliły (nie pamiętam czy po zamordowaniu, czy żywcem) Jolantę Brzeską wyciąga z ABW kwity na to, że ktoś się dogadał z mieszkającym po sąsiedzku pijakiem i okazyjnie odkupił od niego mieszkanie jednocześnie ratując tego pijaka od bezdomności. Zastanówcie się dwa lub więcej razy czy aby na pewno chcecie mieć państwo, w którym o tym kto rządzi decydują takie "gamechangery": https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1325204,historia-wyborow-w-wykonaniu-po
Inne tematy w dziale Polityka