Tymczasowe konto Peacemakera Tymczasowe konto Peacemakera
205
BLOG

Zwycięstwo Karola Nawrockiego: BOGU dziękujmy, DUCHA nie gaśmy, CZUJNOŚCI nie usypiajmy

Tymczasowe konto Peacemakera Tymczasowe konto Peacemakera Polityka Obserwuj notkę 10

Czy kojarzą Państwo ten cytat?

Gdy zamknę niebiosa i nie będzie deszczu, i gdy nakażę szarańczy, by zniszczyła pola, lub gdy ześlę na mój lud zarazę, jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje Imię, i będą błagać, i będą szukać mego oblicza, a odwrócą się od swoich złych dróg, Ja z nieba wysłucham i przebaczę im grzechy, a kraj ich ocalę. (...) Ale jeżeli odwrócicie się ode Mnie i porzucicie moje prawa i nakazy, które wam dałem, oraz zechcecie pójść i służyć obcym bogom i oddawać im pokłon - to wykorzenię was z mojej ziemi, którą wam dałem, a dom, który poświęciłem memu Imieniu, odtrącę od mego oblicza i uczynię z niego przedmiot przypowieści i pośmiewiska u wszystkich narodów.

To fragment siódmego rozdziału Drugiej Księgi Kronik ze Starego Testamentu. Pogrubiony i zaznaczony kolorem fragment przytoczył w trakcie wieczoru wyborczego 1 czerwca 2025 roku Karol Nawrocki - jak się okazało zwycięzca tych wyborów. Dlaczego od tego cytatu zacząłem niniejszy artykuł? Fragment ten był chyba najlepszym z możliwych cytatów na obecne czasy. Pokazuje, że o ile Boża Miłość jest bezwarunkowa, to samo postępowanie Boga wobec nas już bezwarunkowe nie jest. Słowa te padają po poświęceniu Bogu świątyni wybudowanej przez Salomona. Są one jednocześnie słowami otuchy i przestrogi. Jeśli się upokorzymy przed Bogiem, porzucimy złe drogi i będziemy szukać Jego oblicza, to nawet w sytuacji wojen, epidemii, kataklizmów i katastrof możemy liczyć na ocalenie pochodzące od Boga. Ale jeśli odwrócimy się od Boga, to nic nam nie pomoże, tak jak Izraelitom nie pomogła świątynia jerozolimska ani umieszczona w niej Arka Przymierza: świątynia została zburzona, Arka zaginęła, a naród izraelski został wzięty w niewolę. A przecież Izrael był narodem wybranym. Więc i my Polacy, jeśli odwrócimy się od Boga, jego praw, przykazań, a zwłaszcza przykazania miłości, a zwrócimy się ku temu co złe (zaraz wyjaśnię dlaczego nie napisałem "ku złu", bo to bardzo ważne), to ani Matka Boska Częstochowska, ani wołanie "Święty Boże" nam nie pomoże. 

Już w powyborczy wtorek 2 czerwca w trakcie wieczornego spaceru uświadomiłem sobie jak ważne jest to, co się stało. Bo w zasadzie co się stało? W normalnym, wolnym i demokratycznym państwie odpowiedź powinna być banalna: "nic niezwykłego - kandydat opozycji wygrał wybory". Bo jak lata (a wydaje się że wieki) temu napisałem w artykule "Gdyby wszyscy podchodzili do polityki tak, jak Ty" (który był pierwotnie zainspirowany naszą rozmową listem do Przyjaciółki, a stał się listem otwartym) przegrana w wyborach nie powinna dla strony przegrywającej oznaczać tragedii. Polityki nie powinno się traktować jak manichejskiej walki "dobra" ze "złem", przy czym oczywiście "dobro" to "my", a "zło" to "oni". Niestety Donald Tusk od swojego powrotu do krajowej polityki wprowadził odwrotność tej zasady. 

"Dzisiaj ZŁO rządzi w Polsce. Wychodzimy na pole, żeby SIĘ BIĆ z tym złem (...)Otóż trzeba zacząć od tego PIERWSZEGO, NAJWAŻNIEJSZEGO ZADANIA: jak widzisz ZŁO, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody!"

Dlatego w warunkach wolny totalnej taki drobiazg, jak wygrana / przegrana wyborów prezydenckich o około jeden punkt procentowy wywołał eksplozję radości i optymizmu po jednej, a wybuch paniki, furii, agresji i obłędu po drugiej stronie. Bo strona przegrana nie miała "planu B" - działała w taki sposób, jakby zupełnie nie dopuszczała do siebie myśli nie tylko o przegranej w tych wyborach, ale nawet zakładała, że raz zdobytej władzy nie odda nigdy. Nagminne łamanie prawa i otwarte przyznawanie się do tego w ramach "przywracania praworządności", "demokracji walczącej" (Donald Tusk) i "czasów powojennych, gdy po lasach grasują bandy" (Ewa Wrzosek), łamanie praw człowieka, tortury, próby wymuszania zeznań na osadzonych np.: przez niszczenie psychiki chorego dziecka aresztowanej urzędniczki, wyłączanie wszelkich "systemowych bezpieczników" (przesłuchanie bez adwokata, bez protokolantra, bez rejestracji i zupełnie bez świadków) zakończone spowodowaniem śmierci Kobiety, która nie tylko nie była o nic oskarżona, ale nawet nie było planów postawienia jej zarzutów, a przy tym wszystkim ZERO SKRUCHY - Ewa Wrzosek śmieje się z protestujących Przyjaciół swojej Ofiary i próbuje ich sprowokować, Jacek Dubois rusza na "tourne" po mediach, jakby nie był osobą bezpośrednio zamieszaną w to tragiczne zdarzenie, Roman Giertych z Wojciechem Czuchnowskim rozpuszczają kłamstwo, że Barbara Skrzypek rzekomo obciążyła Jarosława Kaczyńskiego (czemu przeczy protokół przesłuchania) i że to on spowodował Jej śmierć, bo Jej to "uświadomił"... a na dodatek Krzysztof Kwiatkowski w mediach bezczelnie twierdzi, że "śledztwo i przesłuchanie były prowadzone wzorowo". Przepraszam, ale nawet quasi-okupacyjne rządy komunistów nie były tak bezczelne: za czasów Stalina rzeczywiście torturowano, za czasów mojego życia zdarzały się morderstwa polityczne (Grzegorz Przemyk, Stanisław Pyjas, ks. Jerzy Popiełuszko), ale jak już mleko się rozlało, to przynajmniej czwórka wykonawców zbrodni (bo przecież nie jej zleceniodawcy) nie śmiała się ludziom w twarz, tylko siedziała najpierw na ławie oskarżonych, a później w Zakładzie Karnym w Goleszach (wprawdzie ten zakład bardziej przypomina luksusowy ośrodek wypoczynkowy niż więzienie, ale wyrok usłyszeli i go "odsiedzieli"). 

W tej sytuacji stało się to, co zapowiedziałem w swoim artykule "Przed pierwszą turą - albo cicha mobilizacja albo upadek z wielkim hukiem" - może nie tyle sami zwolennicy obozu PiS, co ludzie sprzeciwiający się reżimowi Tuska wbrew wszystkiemu po cichu zmobilizowali się w drugiej turze i przesądzili o zwycięstwie wyborczym Karola Nawrockiego. 

https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1443300,przed-pierwsza-tura-albo-cicha-mobilizacja-albo-upadek-z-wielkim-hukiem 

Zrobili to wbrew zabranym funduszom, wbrew kolejnym medialnym nagonkom, wbrew ABW wyciągającej z archiwów kompromaty na Nawrockiego, a nawet wbrew Mentzenowi przeczołgującemu Nawrockiego i idącemu na piwo z Trzaskowskim. Zrobili to na tyle cicho, że pracownia prowadząca badania exit poll zwiększyła margines błędu pierwszego wyniku do dwóch punktów procentowych, bo jedna czwarta pytanych odmawiała udziału w ankiecie (po tej informacji już domyśliłem się, że prawdopodobnie Nawrocki wygrał, choć pierwszy wynik niby wskazywał na minimalne zwycięstwo Trzaskowskiego). 

To co się stało trzeba rozumieć w kategoriach cudu. I to nie tylko ze względu na to jak wiele było przeciwności (o czym napisałem w poprzednich dwóch zdaniach) ale także w tym sensie, że jak to trafnie ujął Piotr Semka "Uciekliśmy spod noża":


Zarówno działania Romana Giertycha i Donalda Tuska w tych kilku tygodniach po wyborach, jak i wypowiedzi Szymona Hołowni o naciskach i sugestiach na przeprowadzenie zamachu stanu, furia tamtej stron próbującej za wszelką cenę unieważnić wybory lub w jakiś inny sposób nie dopuścić do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego, hejt i pogarda zarówno dla wyborców Nawrockiego, jak i dla Jego małej Córeczki Kasi, a także najnowszy akcent, czyli pierwsze decyzje nowego Ministra Sprawiedliwości Waldemara Żurka i entuzjazm jaki wywołały one u "silnych razem" pokazują dobitnie CO BY SIĘ DZIAŁO, GDYBY NIE DAJ BÓG WYGRAŁ TRZASKOWSKI I REŻIM TUSKA ZDOBYŁ WŁADZĘ ABSOLUTNĄ. TO BYŁBY PRAWDZIWY TERROR, JAKIEGO NASZE POKOLENIE (pamiętającego piąte przez dziesiąte atmosferę Stanu Wojennego) NIE PAMIĘTA... A MOŻE NAWET JAKIEGO NIE PAMIĘTAJĄ STARSZE POKOLENIA. 

Ale musimy mieć świadomość tego, że naprawdę niewiele brakowało, aby doszło do tragedii. I nie piszę o "tragedii" w sensie przenośnym, retorycznym lub hiperbolicznym, ale o rzeczywistej tragedii milionów Polaków. Jeszcze raz to powtórzę: przegrana w wyborach nie powinna dla strony przegrywającej oznaczać tragedii, a polityki nie powinno się traktować jak manichejskiej walki "dobra" ze "złem", przy czym oczywiście "dobro" to "my", a "zło" to "oni". Natomiast Donald Tusk doprowadził Polskę do właśnie takiego stanu. Oczywiście są w tym także "zasługi" innych polityków: Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobro, Grzegorza Schetyny itp... ale to Tusk jako pierwszy szaleniec z polskim paszportem (i drugi szaleniec na ziemiach polskich - pierwszy był Adolf Hitler) próbował doprowadzić do CAŁKOWITEGO UNICESTWIENIA SWOICH PRZECIWNIKÓW. I prawie mu się to udało - o przegranej koncepcji zamieniania Polaków w nazistowską dzicz gotową poświęcić wszystko dla rozkoszy oglądania igrzysk "rozliczania pisiorów" i gnębienia ich rodzin zadecydował dosłownie JEDEN PROCENT WYBORCÓW - gdyby ten jeden procent nie poszedł do urn lub gdyby połowa tego procenta zagłosowała na Trzaskowskiego, to właśnie staczalibyśmy się po równi pochyłej w kierunku nazistowskiej tyranii. 

Dlatego Bogu dziękujmy!

Dziękujmy Bogu za to, że wysłuchał wszystkich naszych modlitw, Różańców, Koronek, Litanii, Pieśni Uwielbienia. Nie wypuszczajmy Różańca z dłoni i trwajmy w Uwielbieniu Boga. Upokórzmy się przed Bogiem, bądźmy Jego lud, nad którym zostało wezwane Jego Imię, błagajmy, i szukajmy Jego oblicza, a odwróćmy się od swoich złych dróg, Bóg z nieba nas wysłucha i przebaczę nam grzechy, a kraj nasz ocali. Nie popadajmy w pychę i triumfalizm. Nie podchodźmy do tej wygranej tak, jakbyśmy to tylko "my" przyczynili się do tego zwycięstwa. Zwycięstwo było możliwe dzięki ogromnej mobilizacji zarówno wyborców PiS jak i wyborców Konfederacji, części elektoratu ex "Trzeciej Drogi" który rozczarował się tym, że politycy obiecujący spokój, współpracę, koniec "wojny polsko-polskiej" włączyli się w tę wojnę po stronie bandyty Tuska, a nawet niezdeklarowanego politycznie "elektoratu pływającego" której działania reżimu Tuska się nie podobają. Ale przede wszystkim był to cud wymodlony przez miliony osób świadomych skali zagrożenia. Dlatego Bogu dziękujmy. 

Ducha nie gaśmy!

Wydarzenia ostatnich dni pokazują jednoznacznie, że Sławomir Mentzen jest człowiekiem Donalda Tuska. Po jego "przeczołgiwaniu" Nawrockiego w sztabie PO strzelay korki od szampanów! Przypomnę: KAŻDY z ośmiu punktów, jakie Mentzen dał do podpisania Nawrockiemu był sformułowany tak, aby uderzać w rząd PiS i akcentowć różnice pomiędzy PiS a Konfederacją, zaś jeden z nich ("Nie dla Ukrainy w UE i w NATO") miał postawić Nawrockiego w trudnej sytuacji wobec elektoratu umiarkowanego i wystawić na ataki ze strony PO i Lewicy. Jeszcze większym szokiem dla wielu (choć nie dla mnie - przewidziałem to) była nagła metamorfoza Mentzena, który "grillując" Nawrockiego był ostry jak brzytwa i wyciągał temat "kibolskiej ustawki", a w rozmowie z Trzaskowskim był łagodny jak gołąbek - panowie najpierw przed kamerą spijali sobie z dziubków, aby później iść razem na piwo i wrzucić z tego selfie do Internetu. Na szczęście zszokowana część elektoratu Konfederacji wbrew działaniom swojego lidera zachowała się tak, jak trzeba. Ale o ile przed wyborami Mentzen starał się zachowywać jakieś pozory, to teraz pokazał swoje paskudne oblicze nazywając Kaczyńskiego "politycznym gangsterem". Dlaczego? Bo Kaczyński w odpowiedzi na owe osiem punktów podstawionych przez Mentzena Nawrockiemu zaproponował mu podpisanie "Deklaracji Polskiej" której pierwszy punkt był stanowczym brakiem przyzwolenia na formalne lub nieformalne koalicje z Tuskiem, jego reżimem, partią i ludźmi. Bezczelność? Gangsterka? Biorąc pod uwagę jak Mentzen w roku 2023 brylował na konferencjach prasowych ze starym Banasiem (walącym w PiS jak w bęben) a na listy wyborcze wciągnął młodego Banasia (co do którego stary Banaś przez pośrednika Marka Chmaja zapewniał Tuska, że będzie gwarantem tego, że nie powstanie żadna koalicja PiS-u z Konfederacją) trzeba jednoznacznie powiedzieć, że to nie "gangsterka" Kaczyńskiego, tylko próba zapobieżenia kreciej robocie (bo nawet nie zdradzie - nie może nas zdradzić ktoś, kto już od dawna jest po drugiej stroni) Mentzena. Więc ducha nie gaśmy. Musimy zrobić wszystko, aby utrzymać elektorat Konfederacji w kręgu buntu przeciwko tyranii Tuska. Musimy to zrobić na przekór wszelkim Mentzenom, Banasiom, Sośnierzom i innym ludziom Tuska w Konfederacji. Musimy to zrobić na tyle skutecznie, aby ci kryptotuskiści wiedzieli, że jeśli zawrą jakąkolwiek formalną lub nieformalną koalicję z Tuskiem lub jego następcą, albo jeśli storpedują próbę stworzenia koalicji PiS - Konfederacja, to ich elektorat im tego nie wybaczy - skończą nie tyle na politycznym aucie, co na szubienicach... powieszeni przez własnych byłych wyborców. 

Czujności nie usypiajmy!

Powołanie Waldemara Żurka i jego pierwsze decyzje pokazują jednoznacznie, że Tusk nie zrezygnował z planów wprowadzenia w Polsce zbrodniczego reżimu delegalizującego, kryminalizującego, pozbawiającego praw i wtrącającego do więzień opozycję oraz przekształcenia większości społeczeństwa polskiego w nazistowski motłoch gotowy poświęcić wszystko (nawet przyszłość i życie swoich dzieci i wnuczków) dla rozkoszy zobaczenia zemsty (za enigmatyczne "łamanie konstytucji i praworządności") na politykach i zwolennikach PiS. Zakłada, że skoro teraz do realizacji tego planu zabrakło mu jednego procentu społeczeństwa, to jeśli wprowadzi działania jeszcze bardziej bezczelne, jeszcze bardziej łamiące prawo, jeszcze bardziej masowe i okrutne, to tym razem mu się uda. I ja i większość publicystów po prawej stronie sceny politycznej mamy nadzieję, że mu się to nie uda i działania Tuska przyniosą efekt odwrotny od założonego przez niego. Ale tak naprawdę nie wiemy do czego jeszcze Tusk jest zdolny. Nie wiemy do jak podłych rzeczy się posunie i jak szkodliwe dla Polski jako państwa i Polaków jako wspólnoty ruchy wykona. Już teraz pojawiają się spekulacje, że może chcieć na różne sposoby oszukać wyborców - a to otwierając po latach terroru "nowy rozdział" pod przewodnictwem Radosława Sikorskiego (lub kogokolwiek innego) aby Polacy zachłysnęli się tym, że zwiększyła się im klatka, a to zawierając po wyborach koalicję z Mentzenem, a to bez koalicji używając go do tego, aby konfliktował i kompromitował rząd PiS doprowadzając do jego upadku (podobnie jak to było z niesfornymi koalicjantami w latach 2005-2007). A to, co mówi sam Tusk wieje grozą - zapowiada wojnę z Rosją za dwa lata. A co miało być za dwa lata? Wybory parlamentarne! Czy Tusk planuje sprowokować wojnę z Rosją, aby nie przeprowadzić wyborów? Po facecie, który przed chwilą kwestionował wynik wyborów prezydenckich i wywierał naciski na koalicjantów (w tym na Marszałka Sejmu) aby przeprowadzić zamach stanu i nie zaprzysiąc Karola Nawrockiego można się spodziewać wszystkiego co najgorsze.

Prawdopodobnie czekają nas dwa bardzo trudne lata. Polska jest wciąż na rozdrożu. 

To nie jest tak, że po przegranych wyborach parlamentarnych koalicja Tuska automatycznie się posypie, a przejęcie władzy przez koalicję PiS - Konfederacja będzie tylko formalnością i kwestią czasu - może kilku miesięcy, może dwóch lat. Reżim Tuska łatwo władzy nie odda bo wie, że po utracie narzędzi przemocy zostanie z tej przemocy rozliczony. Taką miarą mu odmierzą, jaką on próbował odmierzać politykom PiS. A skala ZBRODNI tego reżimu w porównaniu z rozdawnictwem poprzedniej ekipy (przez obecny reżim nazywanym "złodziejstwem") jest nieporównywalnie większa. Podobnie jak skala ŁAMANIA PRAWA I KONSTYTUCJI - poprzedni rząd starał się za każdym razem tak zmieniać prawo, aby go nie łamać, a obecny reżim tego nie robi - działa "pałą i uchwałą". Polska wciąż jest na rozdrożu. Tak naprawdę nie wiemy która część społeczeństwa zmobilizuje się bardziej w przyszłych wyborach: czy ta przerażona działaniami reżimu, czy ta, która mówiąc o "przywracaniu praworządności i demokracji" z pianą na ustach oraz nienawiścią i żądzą zemsty w sercu codziennie tę demokrację i prawo łamie. 

Za nami jest dopiero pierwszy krok w kierunku normalności i pokoju, powrotu na ścieżkę zgody i rozwoju. Szczęście, że ten krok w wyborach prezydenckich został wykonany, bo bez tego byłaby równia pochyła ku totalitaryzmowi i katastrofie. Świętujmy zaprzysiężenie Karola Nawrockiego! Ale jednocześnie pamiętajmy, że przed nami jeszcze długa i ciężka droga. Zbierajmy na nią siły. I ruszmy tą drogą jak najszybciej! Bo każdy dzień trwania reżimu Tuska oznacza wymierne straty dla Polski, dla każdego z nas i naszych dzieci. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka