Jest taki powszechnie znany dowcip o tym, jak rosyjski, sowiecki lub PRL-owski dygnitarz (w niektórych wersjach Putin) odwiedza szkołę. I za każdym razem, ilekroć któreś dziecko zada jakieś niewygodne pytanie tylekroć natychmiast odzywa się dzwonek na przerwę, choć do pełnych 45 minut pozostało jeszcze dużo czasu. Po przerwie dziecko znika, ale inne dziecko powtarza to samo pytanie dodatkowo z kolejnym: "Gdzie się podział / podziała / podziali... (imię lub imiona)?". Nie wiem czy Donald Tusk za słabo zrozumiał ten dowcip, czy wręcz przeciwnie - zrozumiał go zbyt dobrze. Nie wiem czy nie rozumie tego, że państwo totalitarne najłatwiej jest rozpoznać po tym, że nie można w nim zadawać pytań, czy też przyjął za zasadę, że tylko konsekwentne eliminowanie zadających pytania może dać mu wreszcie luksus państwa bez niewygodnych pytań. Obawiam się, że jedno i drugie. Jak długo Tusk Tuskiem, tak długo przy niewygodnych pytaniach pojawia się cały szereg "zwrotnic", które mają przekierować uwagę tak, aby wszystko co NIEWYGODNE uznano za "niegodne", a za "godne" tylko to co wygodne - słowem aby publiczność zajęła się pierdołami a nie sednem. Klasyką gatunku było rozprawianie o brzydkich wyrazach i "ośmiorniczkach" w momencie kiedy światło ujrzały dowody na to, że poprzedni rząd Tuska nie tylko cynicznie okłamywał obywateli sprzedając bajeczki w które sam nie wierzył (czytaj: "ch*j, d*pa, i kamieni kupa"), ale wielokrotnie złamał prawo i Konstytucję (np.: dodruk pieniędzy w celu wygrania wyborów) nawet dopuszczając się międzynarodowej prowokacji (podpalenie budki przy rosyjskiej ambasadzie). Ale zainwestowano wiele wysiłków, aby ludzie zapamiętali z tego tylko to, że politycy jedli ośmiorniczki i używali niecenzuralnych wyrazów.
Tak samo jest teraz. Otóż w momencie, kiedy okazało się, że rząd nie tylko okłamywał obywateli wmawiając, że dach i piętro domu w Wyrykach zniszczył leciutki rosyjski dron, ale dodatkowo podważył wiarygodność Polski opowiadając takie bajeczki na forum ONZ, to natychmiast rząd ruszył z narracją przekierowującą uwagę na wojsko. I powiem wprost: to, że więcej bajzlu od wszystkich rosyjskich dronów zrobiła nasza (lub sojusznicza... nie wiem co jeszcze wyjdzie w trakcie) rakieta, to jest kompromitujące, ale to jest tylko "wypadek przy pracy". Powiedzmy, że broniliśmy się przed dronami (przed którymi nota bene OSTRZEGŁ NAS ŁUKASZENKA) więc zestrzelenie ich było może kwestią bezpieczeństwa, może prestiżu państwa, ale miało jakiś głęboki sens, tylko coś poszło nie tak - szczęście w nieszczęściu że nikt nie zginął... i nie została przez to przypadkiem rozpętana III Wojna Światowa. Ale to, że rząd celowo okłamywał obywateli, zatajał prawdę przed Prezydentem RP i ośmieszył Polskę na forum ONZ, bo powiedzenie całej prawdy wydawało mu się "propagandowo za mało atrakcyjne" jest bezprecedensowym skandalem przebijającym nawet to, jak Tusk z Sikorskim próbowali ośmieszyć Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na forum NATO wysyłając mu zalecenia blokowania wyboru Andersa Fogh Rasmussena na szefa NATO, a jednocześnie dzwoniąc do Rassmussena z zapewnieniami o wsparciu polskiego rządu dla jego kandydatury.
I co na to winowajcy?
"Cała odpowiedzialność za uszkodzenia domu w Wyrykach spada na autorów dronowej prowokacji, czyli Rosję. O wszystkich okolicznościach incydentu odpowiednie służby poinformują opinię publiczną, rząd i prezydenta po zakończeniu postępowania. Łapy precz od polskich żołnierzy" — napisał premier Donald Tusk na portalu X.
"Moja definicja ruskiej onucy to ktoś, kto próbuje z Rosji zdjąć odpowiedzialność za skutki prowokacji dronowej przeciwko Polsce" — napisał szef MSZ Radosław Sikorski.
Tylko czy ktoś oprócz tych, co od początku winą za ten atak próbowali obarczyć Ukrainę (zwanych przeze mnie na tym blogu "antyszczepami") próbuje dziś zdjąć odpowiedzialność z Rosji za tę prowokację i jej skutki? Wręcz przeciwnie! Środowisko PiS już od 15 listopada 2022 roku (tragedia w Przewodowie) konsekwentnie powtarza, że odpowiedzialność za całokształt strat ponosi AGRESOR czyli strona rosyjska wysyłająca rakiety, drony itp... i to ona ponosi odpowiedzialność także za straty nieumyślnie spowodowane przez broniących się (wtedy Ukrainę, teraz Polskę). Natomiast wskutek kłamstw i pokrzykiwań Tuska teraz dopiero "antyszczepy" złapały wiatr w żagle - czują się jak intelektualni tytani i moralni herosi (choć ich bajki o dronach wystrzelonych przez Ukraińców w stronę Polski są tak samo bzdurne i szkodliwe jak były wcześniej).
Do Tuska i Sikorskiego przyłączył się znany z proplatformerskiej czołobitności oraz blokowania modernizacji polskiego lotnictwa gen. Tomasz Drewniak:
Należy przypominać, że to nie Wojsko Polskie zaatakowało ten dom, tylko Rosjanie dopuścili się agresji na Polskę. To jest podstawa tej sprawy. Najprawdopodobniej było tak, ale musimy jeszcze poczekać na szczegółowe ustalenia, że rakieta została nakierowana na cel i chwilę później obrała zły kierunek. Stwierdzenie, że "to się zdarza" nie jest oczywiście żadnym usprawiedliwieniem, ale pamiętajmy, że obecne nasze relacje z Rosją to coś pomiędzy pokojem a wojną. Trudno dokładnie je zdefiniować. Zaznaczam, że zdarzenie w Wyrykach nie można określić jako "normalne", ale wszelkie ataki na naszych żołnierzy czy wojsk sojuszniczych są godne potępienia i wpisują się w narrację Rosji. Jeśli żołnierze amerykańscy, którzy u nas stacjonują, spowodują na przykład wypadek drogowy, to powinniśmy ich wyrzucić? Absurd jakiś. Identyczna jest sprawa z domem.
Nie! To nie jest identyczna sprawa! Wypadek drogowy spowodowany przez amerykańskich żołnierzy nie ma nic wspólnego z polityką (czasem może być w brudny sposób wykorzystywany przez antyamerykańskich polityków... i to tyle). Natomiast w przypadku domu rakieta była tylko "ślepym mieczem", a pilot wykonujący rozkazy był "ręką trzymającą miecz". Natomiast mózgiem i rdzeniem kręgowym byli wydający rozkazy POLITYCY I DOWÓDCY. Jeśli coś poszło nie tak, to powinni mieć odwagę powiedzieć "Przepraszamy, pokryjemy straty wywołane naszymi działaniami obronnymi i przeanalizujemy sytuację aby w przyszłości działać w sposób skuteczny i bardziej bezpieczny". A oni zamiast tego kłamali, kłamią i będą kłamać... mydląc oczy cynicznymi hasełkami typu "Łapy precz od polskich żołnierzy".
A ty Drewniaku jeden co robisz w tej chwili? Robisz z naszej armii siłę okupacyjną, z której śmianie się grozi tym czym śmiech w obecności kacapskiego sołdata w 1920 roku (Babcia mi opowiadała). Krytykuję rząd za złe decyzje. Komentuję żałosny efekt działań "Wojska Polskiego". I co mi zrobisz? Wjedziesz mi na chatę z Żandarmerią Wojskową i wtrącisz mnie do więzienia lub za karę i w celu zastraszenia weźmiesz "w kamasze"? Im więcej takich sprzedajnych ........ jak Andrzejczak, Piotrowski i ty, tym gorzej dla polskiej armii... a tym bardziej dla polskich obywateli, których ta armia nie obroni przed niczym - uczyni z nich tylko "mięso armatnie". Więc lepiej, aby takiej armii nie było, bo z obroną przed zewnętrznym wrogiem, to ona sobie nie poradzi, ale za to może stanowić narzędzie dla rządu (a w zasadzie reżimu) który jest gotowy wprowadzić tutaj stan wojenny lub posłać nas na wojnę - byle uratować własne tyłki.
Na koniec dla zainteresowanych wojskowością i bezpieczeństwem: jak ktoś chce poczytać co pisałem o naszej armii pod koniec rządu PiS i sam ocenić czy coś się od tej pory poprawiło czy popsuło, to niech kliknie w poniższy link:
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1321611,armia-ale-jaka
I jeszcze coś o US Army:
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1231643,kto-dla-zolnierza-jest-bogiem-i-dlaczego-z-us-army-w-polsce-czuje-sie-bezpieczniej
Inne tematy w dziale Polityka