Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
2175
BLOG

...na rękę USA i Rosji, a Chinom obojętne.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Wiele aspektów obecnej sytuacje staje się w pełni zrozumiałe gdy popatrzymy na mapę i otrząśniemy się nieco z emocji, które zawsze utrudniają, jeśli nie uniemożliwiają zrozumienia sytuacji i procesów. Myślę oczywiście o wojnie na Ukrainie, co do której chyba każdy myślący człowiek ma pewność, że to nie jest tylko jakiś kaprys kremlowskiego satrapy, ale element większej całości.

Mapy wiele tłumaczą, pomocnym też jest przeczytanie kilku książek na temat strategii globalnych. Taka lektura niekoniecznie da nam wprost odpowiedzi na pytania dotyczące obecnej sytuacji, pozwoli jednak zrozumieć mechanizmy polityk państw, które dziś rządzą światem.

Moja teza jest następująca: 

Wojna na Ukrainie jest BARDZO na rękę USA, jest niezbędna Rosji i jest obojętna Chinom. 

Wydaje mi się, że ta wizja sytuacji globalnej dość przekonywująco wyjaśnia to, co się dzieje.

Proszę popatrzeć na mapę. Przedstawia ona trzy istniejące obecnie drogi Jedwabnego Szlaku. Prowadzą one z Chin do Europy i idą praktycznie na całej swojej długości drogą lądową. To ważne.

image

Pierwsza nitka dociera do St. Petersburga, czyli do wybrzeży Bałtyku, druga przez Ukrainę i Polskę dociera do Berlina, zaś trzecia przez Morze Kaspijskie, Azerbejdżan i Armenię do Turcji i do Bosforu. To są po prostu linie kolejowe, ale budowa tych nitek JS (Jedwabnego Szlaku) to nie jest tylko położenie torów. To wielomiliardowe inwestycje infrastrukturalne, to kontrakty z wieloma państwami leżącymi na szlaku. To bolesny wrzód na siedzeniu USA, gdyż poza innymi globalnymi aspektami strategicznymi, rozbudowa JS oznacza ucieczkę spod ich kontroli przepływu niewiarygodnej ilości bogactw dlatego, że kontrakty na te budowy NIE odbywają się w dolarach, umowy nie są oparte o prawo amerykańskie, a część z nich nie jest nawet spisana po angielsku (nie przypadkiem wszędzie na trasie JS - również w Polsce - powstają suto dofinansowywane Instytuty Konfucjusza, gdzie młodzi ludzie uczą się chińskiego). 

Przez cały początek XXI wieku, jeszcze do końca drugiego dziesięciolecia właściwie, Chiny parły w kierunku bardzo intensywnej rozbudowy JS wierząc zapewne, że Europa Zachodnia ma na tyle duży potencjał, że będzie w stanie wchłaniać tę część (mniejszą!) ich produkcji, która nie jest skierowana do USA. Narzędziem do rozbudowy potencjału (tu dywaguję, ale wcale nie jest to aż tak nieprawdopodobne) było na przykład bardzo silne inspirowanie i wspieranie tzw. "polityki klimatycznej" opartej o wiatraki i panele słoneczne, ktore są całkowicie uzależnione od półproduktów produkowanych w Państwie Środka.

Tak. Sądzę, że to możliwe, że ci wszyscy głosiciele absurdalnych też o konieczności przejścia z elektrowni atomowych na elektrownie słoneczne i wiatrowe mogli być (i zapewne jeszcze są!) zwyczajnymi, prostymi, chińskimi agentami wpływu. BARDZO skutecznymi. Bo ta polityka leży WYŁĄCZNIE w interesie Chin. Odkładam oczywiście godne jedynie filmów Disneya opowieści o tym, że chodzi tu o jakieś "ratowanie klimatu" i tym podobne brednie. Mówimy tu o strategiach globalnych, a nie o serwowanych nam od dziesięcioleci pełnych emocji opowieściach o umierających z głodu białych niedźwiedziach, które nawet nie są na żadnej liście gatunków zagrożonych.

Zapewnienie skutecznej realizacji chińskiej polityki gospodarczej wymaga utrzymania szlaków handlowych. Są trzy sposoby transportu towarów - samolotem, statkiem i koleją. Samolot, jako bardzo drogi sposób transportu możliwy jest w przypadku ekskluzywnych towarów, gdzie na dodatek niezbędna jest szybkość dostarczenia. Statek, najwolniejszy sposób transportu jest najwygodniejszym rozwiązaniem w przypadku braku rozwiązań kolejowych, ale oczywiście to one są najlepsze. Towar kupiony w Pekinie wrzucony na wagon kolejowy trafia realnie do Berlina po dwóch tygodniach. To wolniej niż samolotem, ale o wiele szybciej niż statkiem.

Dodatkowym aspektem grającym na rzecz transportu kolejowego, bardzo istotnym, jest kwestia bezpieczeństwa. 

Chiny jeszcze w średniowieczu zrezygnowały z pójścia w kierunku zostania potęgą morską. Mogły. Chińczycy mieli technologię budowy gigantycznych statków o rozmiarach przekraczających wszystko, co znane było w Europie, ale w wyniku pewnych (częściowo całkiem nieracjonalnych) decyzji nagle postanowiły się wycofać z tego kierunku. To osobna historia, której nie opowiem tutaj, ale która wpłynęła na cały obraz naszego świata. 

Potęgą morską zostali Anglosasi, których bezpośrednimi spadkobiercami są dziś Stany Zjednoczone.

No i problem dla Chińczyków jest w tym, że szlaki morskie są kontrolowane przez marynarkę wojenną USA, która jest w stanie w każdym praktycznie momencie je przeciąć. Czy to żeby zatrzymać przepływ towarów, czy też żeby nałożyć odpowiedni podatek... Przecięcie szlaku idącego w kierunku Europy jest też możliwe przez przypadek (jeśli to był przypadek), jak to miało miejsce całkiem niedawno z Evergreen w Kanale Sueskim. Nowoczesne, gigantyczne statki z towarami nie mogą opływać Przylądka Dobrej Nadziei, gdyż nie są w stanie pokonać tamtejszych warunków na morzu. Muszą płynąć przez Kanał Sueski.

Chińczycy nie posiadają (jeszcze?) wystarczająco rozbudowanej floty, by kontrolować swoje szlaki morskie. Dlatego stawiają na transport lądowy, którego znów nie mogą kontrolować Amerykanie.

Jak się poczyta Brzezińskiego to widać jednoznacznie co jest największym problemem dla amerykańskich strategów. Jest to niedopuszczenie do powstania jednorodnej przestrzeni gospodarczej od Lizbony do Władywostoku. Powstanie takiego tworu spowodowałoby upadek USA jako gracza globalnego spychając go do roli lokalnego mocarstwa kontrolującego "jedynie" obie Ameryki.

Cała działalność Putina, od momentu jego dojścia do władzy, nastawiona była na szukanie sposobu, na zbudowanie takiego tworu. Czas rządów PO w Polsce, to był właśnie okres najbardziej intensywnych działań w tym kierunku. Stąd ta wielka miłość do Rosji, a jeśli przyjmować spiskową teorię dziejów, to może to też tłumaczyć przyczynę Katastrofy Smoleńskiej usuwającej niewygodny (choć bardzo lokalny) problem jakim dla Rosji był zdecydowanie antyrosyjski prezydent Kaczyński.

Amerykanie mieli więc do czynienia z dwoma zagrożeniami - NIEKONTROLOWANYM wzrostem znaczenia gospodarczego i politycznego Chin połączone z zagrożeniem powstania tworu, którego zawsze bali się najbardziej, czyli imperium europejsko-rosyjskiego. Potrzebne było więc znalezienie klucza, albo łomu, którym dałoby się zamknąć tę drogę rozwoju światowej polityki.

Tym kluczem okazała się Ukraina.

W 2014 wyrwali więc Ukrainę spod kontroli Rosji zamieniając ją w gigantyczny burdel, totalną strefę bezprawia. Podpuszczając jednych wobec drugich doprowadzili do powstania sytuacji, w której mieli pełną władzę nad tym państwem - przypomnijmy, że skład nowego ukraińskiego rządu był ustalany telefoniczne z ambasadorem USA przez asystentkę amerykańskiego sekretarza stanu, włącznie z tym, że jednym z ministrów miał zostać po prostu Amerykanin nie mający żadnych korzeni ukraińskich.

To zatrzymało rosyjskie działania na rzecz budowy imperium od Lizbony do Władywostoku, ale Rosjanie nie odpuszczali, próbując silnie wiązać się z Niemcami za pomocą rozwiązań gazowych. Tymi działaniami częściowo wspierali Chińczyków, którym zależy przede wszystkim na likwidacji atomu i rozwiązań węglowych.

Jedwabny Szlak jednak wciąż działał, a nawet się rozwijał. Trzecia jego nitka, południowa, rozbudowywała się najbardziej intensywnie. Widzieliśmy tego efekty w nagłym pojawieniu się silnych prób wybicia się Turcji na niezależność, prób obalenia władz tureckich, a ostatnio nagle przywróconego konfliktu i krwawej wojny w Górskim Karabachu. Dla przypomnienia: w wojnie tej zginęło o wiele więcej ludzi niż obecnie ginie na Ukrainie, ale nikogo to nie obchodziło, bo media się tym nie zajmowały.

No i tu dochodzimy do ostatecznej konkluzji.

Tezy są następujące:

1. Amerykanie chcą powstrzymać Rosjan przed utworzeniem imperium, które by ich zmiotło i chcą kontrolować jakoś Chińczyków.

2. Rosjanie chcą zabezpieczyć się na zachodzie i nie dopuścić do usadowienia się tam Amerykanów, a jednocześnie nie mogąc utworzyć swojego imperium muszą znaleźć inny kierunek, czyli Azję z gigantycznymi zasobami ludzkimi i potencjałem.

3. Chińczycy dla zapewnienia sobie trwałego rozwoju potrzebują dostępu do zasobów naturalnych Rosji (i Afryki, ale to osobny temat i będzie to zapewne osobna wojna).

I teraz sprawa jest prosta.

Wojna na Ukrainie blokuje środkową nitkę JS. Sankcje nałożone na Rosję blokują ewentualną próbę obejścia tego problemu przez nitkę północną, St. Petersburg i Bałtyk (do tego dochodzi możliwe przyjęcie Finlandii do NATO, dzięki czemu kontrola portu w St. Petersburgu będzie mogła być totalna). Nitka południowa póki co kończy się na Bosforze, jest mniej "groźna".

Chińczycy i Rosjanie przyjmują do wiadomości, że tracą Europę i postanawiają wziąć ślub. Stąd nagła zmiana nastawienia polityków europejskich (niemieckich przede wszystkim), którzy tracą swoich patronów i przestają lobbować na ich rzecz. Stąd zgoda Chin na napaść Rosji na Ukrainę. Rosja chce się w ten sposób zabezpieczyć na swoim zachodzie, ale kwestie zaszłości historycznych również mają tu znaczenia - Rosjanie NAPRAWDĘ uważają Ukrainę i Ukraińców za SWOICH.

Wojna na Ukrainie jest w interesie USA oraz Rosji i dlatego odbywa się to tak, jak się odbywa. I dlatego zapewne nigdy tam nie będzie spokoju. Doprowadzenie do wydania setek tysięcy sztuk broni palnej cywilom "w celu powstrzymania Rosji" jest tego dowodem. NIGDY nie powstrzymuje się wojny wydając broń cywilom. Robiąc to tworzy się jedynie gigantyczne strefy bezprawia, co bardzo szybko dotknie i nas, w Polsce.

Wojna na Ukrainie jest dość obojętna Chinom, które odpuszczają sobie starzejącą się i gwałtownie biedniejącą Europę.

Tylko nam nie jest obojętna, ale to nikogo na świecie nie obchodzi.

Powstaje obecnie nowa Żelazna Kurtyna idąca od północnej granicy Rosji z Finlandią do Zatoki Arabskiej. Buduje się świat najwygodniejszy dla wielkich mocarstw, które będą miały jednoznacznego wroga, swoje Imperia Zła, które dla każdego będą po tej drugiej stronie. Czyli to, co znamy w miniaturce w Polsce - polaryzacja, podział na dwie zwalczające się, totalnie wrogie strony. To zapewnia obu stronom bezpieczeństwo i upraszcza wszystko.

I to chyba tyle. 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka