piko piko
698
BLOG

"Od dziennikarzy głupsi są tylko aktorzy"

piko piko Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

Sławomir Mentzen (Konfederacja) napisał:

Od wczoraj Polacy są zobowiązani do stosowania się do nowych zabobonów, wróć, do nowych obostrzeń. Zauważyliście je? Nie? No właśnie. W niektórych miejscach zmniejszono limity osób z 75% do 50%, co jednak nie ma dotyczyć zaszczepionych. Zawiadujący epidemią Adam Niedzielski kilka dni temu przyznał, że nie będzie obostrzeń, bo są nieskuteczne, a poza tym Polacy nie będę ich i tak przestrzegać. Po czym od dzisiaj wprowadził obostrzenia, co do których nikt nie ma żadnych wątpliwości, ze nie zadziałają i nikt nie będzie ich przestrzegać.


Rok temu od jesieni do maja gastronomia była zamknięta. Mimo to kolejne fale wirusa przychodziły i odchodziły, nic sobie z tego nie robiąc. Gdyby zamknięcie restauracji działało, nie mielibyśmy wiosennej fali zachorowań. Skoro, jak już chyba wszyscy wiedzą, lockdown nie działa, to jak można wierzyć w to, że zmniejszenie limitów z 75% do 50% miejsc cokolwiek zmieni? Jak niepoważnym trzeba być, żeby coś takiego proponować? Jaki mechanizm tu cudownie zadziała?


Już teraz nikt normalny nie pilnuje tych limitów, knajpy są pełne. Im droższa restauracja, tym mniejsza szansa zobaczenia w niej jakiejś maseczki, stolika wyłączonego z użytkowania, czy płynu do dezynfekcji. Najbardziej te gusła widoczne są w McDonaldzie. W porządnych miejscach nikt klientów maseczkami na twarzy obsługi nie straszy. Nikt też nie sprawdza szczepień, raz, że nie ma na to podstawy prawnej, a dwa, że nie ma wielu chętnych do tak niekulturalnych zachowań względem własnych klientów.
Niedzielski oczywiście już wie, że te wszystkie ograniczenia są Ziobro warte. Czemu więc robi z siebie pajaca i wprowadza je chwilę po tym, jak sam przyznał, że to bez sensu? Bo gdy tylko dziennikarze usłyszeli, że w tym roku będzie normalnie, dostali małpiego rozumu i zaczął się wielki kwik. Jak to nie będzie? To po co ja się szczepiłam? Miały być przywileje, miało być pokazywanie policji certyfikatów, a tu nic. Oszustwo!  Część bystrzejszych (ale też bez przesady) dziennikarzy zaczęło zadawać pytania. To po co my siedzieliśmy tyle miesięcy w domach, po co wszystko było zamknięte?


A widzicie, kto siedział, ten siedział. Ja żyłem w miarę normalnie, ale co się naczytałem w mediach, że jestem potencjalnym mordercą, bo w lockdownie poszedłem do fryzjera czy restauracji, to moje. Co ciekawe, nawet gdy tym lekko bystrzejszym dziennikarzom zapaliła się lampka, to i tak zaraz zgasła, bo wniosek który wyciągnęli, nie był taki, że poprzednio władza się myliła, tylko że teraz się myli, no bo skoro dziennikarze na rok zamknęli się w domach i nie odwiedzali rodziców, to nie jest przecież możliwe, żeby ten kwiat narodu był masowo w błędzie.


Zaczął się przez to rwetes, jakiego dawno nie było. Oprócz wezwań do wprowadzenia bliżej niesprecyzowanych ograniczeń, głównym postulatem było to, żeby dojechać niezaszczepionych. Nie wpuszczać do knajp, kin, na uczelnię i do pracy. Jeden typek z Wyborczej nawet pisał, że nie ma co żałować zmarłych, jeżeli się nie zaszczepili. Potwierdziło się po raz kolejny, że od dziennikarzy głupsi są tylko aktorzy, co kiedyś w przypływie szczerości powiedział Robert Mazurek znający dobrze obydwa środowiska. Nie dziwie się, że tylu dziennikarzy odchodzi z zawodu, nie chcąc być dłużej kojarzonym z byłymi kolegami i koleżankami. Jesteśmy bardzo blisko momentu, w którym mniejszy wstyd będzie być politykiem niż dziennikarzem.


Jednym namacalnym skutkiem tych pseudoobostrzeń wprowadzanych w okolicach szczytu zachorowań, będzie wysyp półgłówków nanoszących na wykres zachorowań wejście ograniczeń w życie, a następnie przekonujących, że wirus stracił impet właśnie dzięki nim. Mniej namacalne będzie dalsze utrwalanie wśród Polaków przekonania, że prawo jest stanowione przed idiotów i nie należy go pod żadnych pozorem przestrzegać.
Efekt będzie taki, że jeszcze długo aktualny będzie dialog z jednej książki Andrzeja Ziemiańskiego:
"- Jak Niemcowi powiesz 'zakazane', to znaczy zakazane. Jak Ruskiemu to powiesz - to samo. Spróbuj powiedzieć to Polakowi. 'Zakazane' to są dla niego od razu trzy możliwości: częściowo zakazane i trzeba ściemniać, zakazane, ale nie do końca, tak jakby zakazane i nie zakazane jednocześnie. I najprostsza możliwość. Zakazane? Aha, to znaczy nikt nic nie wie i rób, co chcesz.
-Jezu Chryste, nigdy nie zrozumiem tego narodu. Jak wyście przetrwali tyle wieków?
- Właśnie dzięki temu.
"

piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo