Strona Ukraińska w bezpośrednim przekazie i poprzez media informuje o rosyjskich zbrodniach dokonywanych na ludności cywilnej do których doszło w rejonach objętych wojną.
Dlaczego Ukraina nie zaprosiła delegacji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża by ta jako wiarygodna i bezstronna instytucja poświadczyła zaistniałe zdarzenia?
Być może zachodzi tu analogia z mordem katyńskim. Niemcy wiosną 1943 po odkryciu grobów katyńskich zwrócili się do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża o zbadanie ciał pomordowanych, ustalenie terminu zbrodni i wskazanie sprawców.
MKCK odmówił, ponieważ na takie badania musiałyby się zgodzić wszystkie zainteresowane strony, a jedną z nich był Związek Sowiecki, który oczywiście zgody nie wyraził.
Niemcy powołali Międzynarodową Komisję Lekarską w której skład weszło kilkunastu wybitnych specjalistów medycyny sądowej z krajów okupowanych przez III Rzeszę m.in. Belgii, Bułgarii, Danii, Holandii, Finlandii, Protektoratu Czech i Moraw, Rumunii, Słowacji, Węgier, Włoch, a także z neutralnej Szwajcarii. Wnioski Komisji są znane - za zbrodnię odpowiadają Sowieci.
Nie wiem czy Ukraina w ogóle zwróciła się do MKCK o zbadanie sygnalizowanych zbrodni. Wiadomo tylko, że pełnomocniczka ds. praw człowieka w ukraińskim parlamencie, Ludmyła Denisowa, oskarżyła Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża o współpracę z Rosją przy przymusowych deportacjach z Ukrainy. Powód takiego oskarżenia - plany otwarcia oddziału MKCK w rosyjskim Rostowie. Czerwony Krzyż oczywiście odrzuca wszystkie oskarżenia.
Pomimo wszechobecnych mediów, internetów, GSMów, satelitów, tabunów dziennikarzy różnej maści dojście do jakiś wiarygodnych informacji jest coraz trudniejsze.
Żyjemy w bańce informacyjnej z której coraz trudniej wyjść.