Przypadkiem wszedłem na blog Józefa Banknota, nowego nabytku S24 („Wejście Smoka” to mały pikuś przy jego antre) i natknąłem się po raz pierwszy na twórczość i komentarze blogerki @Beret w Akcji.
Zobaczyłem osobę niesamowicie kreatywną, umiejąca świetnie bawić się słowem. Z komentarzy, których fragmenty zamieściłem, widać osobę życzliwą, niekonfliktową i delikatną.
(…)
Wszystkie moje literowane czy wierszowane "utwory" krytykują czy obnażają tylko zjawiska, postawy. I tego chcę się trzymać. Z ludźmi nie walczę, każdy z nas ma wady i zalety i różne oblicza. Nie mnie sądzić ludzi.
(…)
Nie mam natury wojownika.
@Beret w Akcji
http://bankowiec.salon24.pl/486174,w-holdzie-pisarce-porownywalnej-z-pantryjota
Sprowokowały mnie jednak do napisania tego tekstu, gdyż mam inne podejście do zagadnienia oceny postaw. Od razu zaznaczę, że nie jestem wojownikiem, nie przekonuję na siłę do swoich racji, nie chcę nikogo nawracać ani uszczęśliwiać, nie mam takiej misji.
Staram się tylko nazywać rzeczy po imieniu i nie potrafię oddzielić poglądów od człowieka, traktować ich jako dwóch niezależnych bytów. Tego się nie da zrobić. Poglądy wyraża konkretna osoba, poglądy nie pojawiają się w przestrzeni publicznej jak mgła nie wiadomo skąd.
W ocenie kieruję się kilkoma prostymi zasadami, jak na przykład:
- człowiek ma wolną wolę i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i słowa
- milczenie jest zgodą (więc nie milczę)
- ten uczynił czyja korzyść
- jest skutek, musiała być przyczyna
i etyką chrześcijańską, która jest skutecznie rugowana z przestrzeni publicznej. Póki co nie wprowadzono innej sensownej więc trzymam się tej.
W trakcie dyskusji padło stwierdzenie: (…) każdy z nas ma wady i zalety i różne oblicza. Nie mnie sądzić ludzi.
A dlaczego mam nie oceniać? Każdy wyrażając jakieś opinie, tezy musi być gotowy na krytykę i umieć je bronić. Bez takiego starcia, bez wartościowania jesteśmy "letni". Przecież ocena nie musi zaraz kończyć się inwektywami i zerwaniem stosunków towarzyskich czy rodzinnych.
Ktoś mi powiedział: nie oceniaj, bo ciebie ocenią. I bardzo dobrze – niech oceniają.
Tylko by takie starcie miało sens to osoby, które stają naprzeciwko muszą mieć podobny aparat pojęciowy, kulturowy i etykę. Na przykład moja ocena zachowań ludożercy będzie dla niego niezrozumiała – przecież to, co on robi jest dla niego normalne, naturalne. Podobnie jest z panią RR-K, jakimś zapyziałym komuchem, złodziejem czy satanistą.
Ważna sprawa – poglądy wyrabia sobie każdy na podstawie informacji i jakiegoś doświadczenia (rodzina, środowisko, szkoła). Człowiek z natury jest leniwy i nie ma chęci do badania spraw z różnych punktów widzenia. Poza tym taka analiza mogłaby sprawić, że dotychczasowe poglądy trzeba by na kołku zawiesić. Nikt takich przewartościowań nie lubi.
O wartości dyskutujących świadczy właśnie umiejętność przekonania do swoich racji.
I niemniej ważne, przy braku jakiegoś konsensusu nie należy obrażać adwersarza, może się jeszcze kiedyś spotkacie i okaże się, że to on miał rację.
Na koniec przykład.
Nergal - przedstawiciela Belzebuba na nasz kraj, no może nie na cały tylko na województwo pomorskie. A to Biblię podarł, a to naubliżał Panu Bogu i jego wyznawcom. Lecz gdy dopadła go choroba, to nie zwracał się o pomoc do swoich ideowych wielbicieli, bo oni powinni pokazać mu środkowy palec mówiąc: goń się frajerze, spadaj do diabła, tam twoje miejsce; odwoływał się do altruizmu, miłości bliźniego, dobroci - cech z ducha chrześcijańskich.
Mógłby ktoś powiedzieć, że to była taka kreacja sceniczna. Jeżeli to była kreacja to bezmyślna, durna, demoralizująca młodych ludzi, robiąca im wodę z mózgu, jednoznacznie szkodliwa. Do tego naruszająca cudze świętości. To samo bym powiedział w przypadku darcia Koranu, czy Tory, tylko dziwnym trafem wolał Biblię porwać. Uczciwiej by było podrzeć wszystkie trzy Święte Księgi.
I teraz załóżmy - pan Nergal ratuje dziecko z przerębli – czyn bohaterski, nieprawdaż. Czy to zmienia moje spojrzenie na niego – nie za bardzo, może trochę.
Zmieniłbym zdanie, gdyby teraz publicznie powiedział: byłem głupi, żyję dzięki miłości bliźniego, z diabłem nie chcę mieć nic wspólnego. To by świadczyło o jego odwadze i wzbudziło szacunek.
Czy możemy ocenić tego człowieka? Według mnie tak – uważam, że jest żałosnym dupkiem.
Inne tematy w dziale Polityka