hrabia Pim de Pim hrabia Pim de Pim
338
BLOG

GO & WIN - Hamlet czy Makbet z Krakowa?

hrabia Pim de Pim hrabia Pim de Pim Polityka Obserwuj notkę 7

Dr Jarosław GO&WIN jest maksymalistą. Co najmniej od 15 lat pielęgnuje w sobie ambicje prezydenckie. Po to poszedł do polityki. Wysokie stanowiska w Państwie nie zaspokajają jego ambicji. Wie, że jest lepszy, że zasługuje na więcej. Jak Hamlet jest introwertykiem, intelektualistą. Sam nie wyniesie się do władzy. Nie ma też daru porywania tłumów. Jest politykiem gabinetowym, snuje intrygi. Jak surfer próbuje wykorzystać zmienne polityczne koniunktury, przeskakując z fali na falę i dając się nieść tak długo aż nadarzy się kolejna okazja aby wywindować się wyżej. Jest cierpliwy. To jego siła i słabość, bo czas płynie i działa na niekorzyść prawie sześćdziesięciolatka.

Na początku kariery postawił na środowisko późniejszej Unii Wolności - partii ludzi rozumnych. Jak niewiele rozumiał wtedy z polityki skoro - jak wyznał w jednym z wywiadów - był całkowicie zaskoczony przegraną wspieranego przez ROAD premiera Tadeusza Mazowieckiego w wyborach prezydenckich 1990 roku. Na poszczególnych przedstawicielach ROAD/UD/UW/PO, których honorował przy różnych okazjach, wspierał się przez ponad 20 lat. Nawet wtedy, gdy UW została zmarginalizowana w wyborach powszechnych jako "partia zagranicy". Gdy został rektorem prywatnej humanistycznej szkoły w Krakowie (Wyższej Szkoły Europejskiej), nawiązał (albo zintensyfikował) swoje wielopłaszczyznowe kontakty Niemcami. Były to niemieckie fundacje (m.in. Fundacja Adenauera),  polsko-niemieckie konferencje naukowe organizowane przez WSE, dyplomaci. GO&WIN dał się poznać Niemcom jako kulturalny partner, z którym można  współpracować. W każdym razie  przestał być anonimowy, być może znalazł się na rezerwowej liście polskich polityków, z którymi można rozmawiać albo poprzeć (ach ten niemiecki porządek).

GO&WIN mówi, że przypadek zdecydował o jego  starcie do Senatu z poparciem PO (personalnie na zaproszenie J.M. Rokity). Myślę, że przypadek szczęśliwy dla GO&WINa, bo UW była wtedy częścią PO więc był swój, nawet jeśli trochę na marginesie. W PO osiągnął wiele, bo tekę ministra sprawiedliwości. Próbował coś reformować, aby zapisać się w pamięci wyborców, ale bez spektakularnych sukcesów. Te "reformy" wzięli potem diabli - po utracie władzy przez PO odkręcił je Zbigniew Ziobro. Był czas, że GO&WIN po tragedii smoleńskiej przez pewien okres został twarzą PO w mediach. Wszyscy pierwszoplanowi politycy PO nagle zniknęli, a GO&WIN został frontmanem i złotymi ustami całej formacji. To było niesmaczne wobec tego jak skandalicznie zachował się Tusk i PO, ale GO&WIN to zrobił!

Wejście z grupką młodych polityków, zapatrzonych w swojego politycznego guru, na listy Zjednoczonej Prawicy, to była kolejna akrobacja, kolejna zmiana fali. Minister nauki i wicepremier - jakie to mało satysfakcjonujące zajęcia, skoro wszystko to można porzucić nie patrząc na końcowy efekt - w tym sztandarową reformę szkolnictwa wyższego. Ale na horyzoncie pojawiła się przed naszym surferem kolejna fala. Powtórne kandydowanie Prezydenta Dudy w 2020 roku z dużymi szansami na zwycięstwo, to przecież kolejnych pięć lat męki oczekiwania na spełnienie. I w 2025 roku 64 lata na karku. A teraz jeszcze ta niedowarzona kandydatka PO Kidawa-Błońska -  obraza oświeconego rozumu. Stąd więc niecierpliwe przestępowanie z nogi na nogę i "kompromisowa" niekonstutucyjna propozycja GO&WINa o skróceniu kadencji prezydenckiej. Totalna opozycja odbiera to jako sygnał do rozpoczęcia gry, odrzuca możliwość zmiany konstytucji, bo z kolei ona i jej mocodawcy nie mają zamiaru czekać całe dwa lata. Węszy możliwość zagrania z GO&WINem i skonstruowania na oczach zdumionych Polaków kombinacji prowadzącej prosto do drugiej Nocnej Zmiany. A GO&WIN, żądny władzy i zaszczytów jak Makbet, w swoim zaślepieniu nie wie jeszcze, że zostanie rozegrany i ... nie zostanie prezydentem. Nie będzie musiał czekać, aż przyjdzie do niego Las Birnham. Może liczy po cichu na swoje dawne inwestycje w relacje z Salonem III RP i stroną niemiecką, która przecież bez ustanku, konsekwentnie podważa konstytucyjny porządek władzy w Polsce i łaknie przewrotu zrobionego rękami Polaków jak kania dżdżu. Gdyby tylko zechciała mogłaby przecież przymusić swoich faworytów z PO i PSL (pamiętacie podwieczorek Schetyny i Kosiniaka-Kamysza z Merkel w ambasadzie Niemiec?) do poparcia umiarkowanego kandydata o skromnych ambicjach. Jest to równocześnie próba odpowiedzi na pytanie: KTO za tym stoi?

Tylko GO&WIN się przeliczy. Murzyn zrobi swoje i będzie mógł odejść na mało eksponowaną synekurę. Może wtedy teatralnie się obrazi, ale będzie za późno. Pozostanie 20 lat goryczy przegranej i hańba bohatera Nocnej Zmiany II. A Polsce zostanie sen o niepodległości, dobrobycie i potędze na miarę wielkości kraju. Miałeś chamie złoty róg ... Wielcy tego świata odetchną z ulgą - porządek zapanuje w Warszawie.

lubię celne riposty, doceniam bezinteresowność, erudycję, autoironię i poczucie humoru piszę z przerwami od 2007 roku, współpracowałem z portalami : Wolni i Solidarni, POLIS MPC, Blogmedia24, Niepoprawni.pl, Nieznudzeni Polską.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka