Obama wygrał te wybory w mediach. Większość zachodnich środków masowego przekazu wspierała senatora demokratów w sposób mniej czy bardziej jawny. McCain podobnego wsparcia z ich strony nie uzyskał. I nie chodzi mi tu o kwestię czasu antenowego przeznaczonego dla obu kandydatów (to jednak są Stany Zjednoczone), ale o wyraźne dowody sympatii dla lewicowego polityka, widoczne w dyskursie publicznym w trakcie kampanii wyborczej.
Wygrał także dlatego, że popierają go nie tylko Amerykanie, ale i cały świat. Z przeglądu prasy wczorajszej i dzisiejszej wywnioskowałem, że Baracka Obamę jako prezydenta USA witają z otwartymi ramionami w Europie (w tym w Rosji), w Iranie, w krajach azjatyckich. Dowodem na to niech będzie choćby furora, jaką zrobił podczas swojego letniego tournee po Starym Kontynencie. Nie ma co ukrywać - niechęć wobec Ameryki pod rządami G. Busha jest dziś faktem w większości europejskich społeczeństw. Antyamerykanizm (antybushyzm) jest w modzie.
W końcu wygrał dlatego, że daje nadzieję. Daje ją mniejszościom różnego rodzaju, zwolennikom liberalnego prawa proaborcyjnego, środowiskom homoseksualnym, feministycznym, ekologicznym, i innym wpływowym grupom lobbystycznym. Czyli tym, którzy nadają dziś ton publicznej debacie, a którzy tylko w teorii są dyskryminowani (takie jest moje zdanie).
Nie wiem, czy McCain byłby lepszy, ale Obamie po prostu nie ufam. Dam mu jednakże szansę. Niech pokaże, że naprawdę ma pomysł na USA. I na cały świat.
Jestem ciekawy tak naprawdę wszystkiego, co dzieje się wokół mnie, interesuję się wszystkim po trochu, choc oczywiście najbardziej pasjonują mnie szeroko rozumiane zagadnienia społeczno-polityczne. Lubię sport, muzykę, dobrą książkę i spacery.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka