Janosikowa złamała prawo!

Oczywiście nie osobistych korzyści i z przyczyn całkowicie altruistycznych, szlachetnych.

 

Patrząc bez emocji na sprawę lekarki z Krakowa, prokuratura musiała wszcząć postępowanie i skierować akt oskarżenia do sądu. Rolą prokuratury nie jest bowiem analiza motywacji osoby naruszającej prawo, ale stwierdzenie, czy to naruszenie miało miejsce czy nie, i zareagowanie zgodnie z literą prawa.

 

Natomiast rolą sądu jest nie tylko stwierdzenie, czy zarzucane czyny miały faktycznie miejsce, ale również ocena, jaka była motywacja ich popełnienia, okoliczności, uwarunkowania itp., czyli działanie nie tylko z literą, ale i z duchem prawa. I tu Sąd Rzeczypospolitej - moim zdaniem - stanął na wysokości zadania sprawę umarzając.

 

Szczęśliwe dla lekarki z Krakowa zakończenie postępowania sądowego (ustne uzasadnienie sędziny jest piękną laurką dla podsądnej) nie powinno jednak powodować przeświadczenia, że altruistyczne, bezinteresowne działania z naruszeniem sztywnych przepisów prawa są bezkarne.

 

Mało tego. Sądzę, że każdy kolejny sprawca działania pozaprawnego, motywowanego podobnymi pobudkami jakimi kierowała się dr Janosikowa, w przypadku trafienia przed oblicze sądu powinien zostać ukarany. W innym przypadku będziemy mieli do czynienia z wysypem rzeczywistych i pozornych społeczników, którzy skutecznie zaburzą system prawny oraz i tak niewydolny system finansowy służby zdrowia.

 

Co zatem należy robić? Trzeba wreszcie przeprowadzić gruntowną, a nie pozorną reformę służby zdrowia, by poza systemem świadczeń medycznych nie znalazł się nikt, bez względu na to, czy ma pracę, mieszkanie i opłaconą składkę na ZUS.

 

Oczywiście jakość świadczeń medycznych dla osób płacących pełne składki do ZUS, i dla tych, którzy są na „garnuszku” państwa, musi być inna, ale to temat na zupełnie inną dyskusję.