Podobno połączenia pomiędzy elektromagnetyzmem a grawitacją szuka się od lat, i mimo wysiłków wielu uczonych i gigadżuli energii pochłanianej przez coraz potężniejsze zderzacze, mimo rozpisywania tasiemcowych równań i chojnego rozdawania Nobli - znaleźć się nie może. Dziwne to zaiste, bo przecież artykuły dotyczące odkrycia tego połączenia pojawiać się zaczęły już w latach międzywojennych. Co więcej, można je zaobserwować przy pomocy stosunkowo niedrogiego sprzętu, a kluczem do obserwacji jest... po prostu odpowiednio wysokie napięcie.
Już w 1929 roku w czasopismach Science and Inwention (z sierpnia) oraz Psychic Observerze (vol. 37, nr 1) ukazał się znamienny artykuł, pod intrygującym tytułem - "Jak kontroluję grawitację". Autorem artykułu był niejaki Thomas Towsend Brown.
Tłumaczenie tegoż artykułu na język polski jest dostępne pod adresem priveee.dyndns.org/Kippin/!a-energetyka/grv-005.htm i wszystkich, również sceptyków, serdecznie zachęcam do zapoznania się z nim. Opisuje on klarownie podstawowe doświadczenie pozwalające wykryć wpływ ciał kosmicznych na naładowany elektrycznie kondensator. Oto wyjęty z artykułu rysunek, przedstawiający urządzenie będące przedmiotem badań:

Jak widać, użyte napięcie jest znaczne, jednak osiagalne bez wydawania bajońskich sum pieniędzy. Obserwując zachowanie tychże dwóch naładowanych przeciwnie kul połączonych szklanym prętem, autorzy eksperymentu sformułowali następujące prawo: “Dowolny system dwóch ciał posiada wspólną siłę skierowaną w tym samym kierunku (typowo w linii obu ciał), która jest wprost proporcjonalna do iloczynu mas i różnicy potencjałów oraz odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między nimi".
Wnioski bardzo ciekawe. Tym niemniej nie zasługuje to jeszcze na miano elektrograwitacji. Dopiero następne eksperymenty, przeprowadzone wspólnie z Paulem Biefeldem, wykazały "wariacje będące wynikiem oddziaływania Słońca i Księżyca oraz znacznie słabsze, będące wynikiem oddziaływania planet. Ciekawym wynikiem było to, że wpływ jest najbardziej widoczny kiedy wywierające go ciało znajduje się w ustawieniu zgodnym z kierunkiem przeciwnie naładowanych elementów, zaś najmniej widoczny, kiedy jest ono w stosunku do nich pod kątem prostym.". Oznaczałoby to, że odpowiedni układ ładunków elektrycznych mógłby działać jako swoisty wzmacniacz oddziaływań grawitacyjnych. Mamy kolejne potwierdzenie, że elektryczność ma ścisły zwiazek z masą (o czym już wspominałem w rozważaniach nad anihilacją). Tak czy inaczej, otwarło się szerokie pole dla badań.
No właśnie. Otwarło się... i zamknęło, bo dziś o efekcie Biefelda-Browna mało co słychać. Najczęściej wspomina się o nim w kontekście tzw jonolotu, by wyjaśnić jego nadzwyczajną (czyli ponad obliczenia teoretyczne) siłę ciągu. Tym niemniej, w angielskiej wikipedii pod hasłem "Biefeld-Brown effect" opis zjawiska kończy się konkluzją, że nie ma wciąż pewnosci, czy jest on powiązany z grawitacją. Cóż za rozczarowanie, po tylu latach. Ale dobrze chociaż, że są o nim wzmianki, bo wziąwszy pod uwagę pozostałe osiągnięcia panów od elektrostatycznego "grawitatora", całe zjawisko mogło pozostać "top-secret". Skożystajmy z tego, ze cos jednak wolno nam o nim wiedzieć.
W dalszej swojej pracy, Brown zauważył, że "Siła jest wytwarzana w kierunku elektrody, z której linie pola skupiają się w drugiej elektrodzie. co za tym idzie, siła jest skierowana z obszaru o dużej gęstości ładunku w obszar o mniejszej gęstości, z reguły w osi elektrod." (patent US nr 3187206). Odpowiednio konfigurując układ elektrod, odkrył najwydajniejszy kształt dla pojazdu napędzanego swoją metodą...
Poniższe ilustracje pokazują różne typy modeli pojazdów wykożystujących w taki, czy inny sposób efekt Biefelda-Browna. Patrząc na ich kształt, z pewnością każdy zrozumie, dlaczego wspominałem, iż należy się cieszyć, że w ogóle wiemy o tym zjawisku. Gdy Brown w latach 50-tych dokonał prostej demonstracji dla wojska, poradzono mu w ogóle już się tematem nie zajmować...




Pierwsze trzy obrazki pochodzą ze strony www.linux-host.org/energy/bahnsonufo.htm, natomiast ostatni z rimstar.org/sdprop/bahnson/bahnson.htm. Wszystkie mniej lub bardziej odpowiadają dyskoidom widywanym od czasu do czasu i kojażącym się najbardziej ze słynnym zjawiskiem UFO. Jak widać z powyższych, nie takie to zjawisko nieziemskie, jak się wielu wydaje. Teraz, skoro widzimy wyraźną analogię miedzy obserwacjami "pojazdów UFO" a technologią Browna, można traktować te pojazdy jako dodatkowe źródło informacji o badanym przez nas zjawisku. Z pewnością niesamowite manewry, jakich te pojazdy dokonują, a które z pewnością zmieniłyby w mokrą plamę załogę pojazdu konwencjonalnego, wskazują wyrażnie, że efekt Biefelda-Browna pozwala zapanować nad zjawiskiem przeciążenia, a więc nad inercją. To zaś przypisywano dotąd tylko i wyłącznie grawitacji.
O zjawisku UFO, jak i o innych "rzeczach, o których się nie śniło filozofom", będę jeszcze pisać. Fizyka w dzisiejszych czasach jest dziedziną interdyscyplinarną, w skład której wchodzą badania nad (pre)historią, a takze elementy śledztwa sądowego (ach, teorie spiskowe!). Nauczyciele akademiccy nie powinni więc sądzić, że mają w CERNie lub w laboratoriach najnowszą wiedzę o świecie. Niestety, i przed nimi instytucje, u których nieżadko wypraszają dofinansowania dla swoich badań, skrzętnie ogromną część wiedzy ukrywają. Takie jest życie i taki jest ten świat. Ale głowa do góry. I tak znajdzie się w nim miejsce na dobrą zabawę w odkrywanie.
...do której to wszystkich czytelników zachęcam i slę im pozdrowienia.
Drogi czytelniku. Nie chcę, żeby dochodziło miedzy nami do nieporozumień. Nie publikuję tutaj wiedzy objawionej. Jedyne, co robię, to mieszam w informacyjnym tyglu i wyławiam co ciekawsze moim zdaniem kawałki. Nawet, jeśli wykazuję się przy ich prezentacji dużym zaangażowaniem, to pamiętaj, że jestem w większości dziedzin tylko amatorem. Dlatego, mimo, że celowo nie wprowadzam nikogo w błąd, to pamiętaj, że... ...jesteś ciekaw, czy mam rację, to sam sprawdzaj informacje. Pozdrowionka :-P
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie