"Nie powiedziałem nic żonie, zresztą nikomu na ten temat nic nie oppowiadałem. Prawdą jest, że rozmowy były. [...] I prawdą jest, że z tego starcia nie wyszedłem zupełnie czysty. Postawili warunek: podpis! I wtedy podpisałem. [...] wiedziałem już jak to jest. Taki papier, podpisany przez wychodzącego na wolność, mazywano "lojalką"."
No i jak? Czy wszyscy ci, którzy twierdzą że mogliby mieć szacunek dla Wałęsy gdyby się przyznał, że lojalkę podpisał są w stanie teraz powidzieć - LECHU - SZACUN ? I docenić jego późniejsze dokonania?