#prawo cytatu
#prawo cytatu
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
405
BLOG

M czy N? Coś trzeba wybrać

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Rozmaitości Obserwuj notkę 31

Byłem niedawno świadkiem ostrej wymiany opinii. Jeden z polemistów, nazwijmy go M., mówił: – Nie szczepi się ludzi w czasie epidemii. To nie do pomyślenia. Na to N. spokojnie ripostował: – Omikron szaleje, idzie ogromna fala zakażeń, nasz jedyny ratunek w masowym podaniu szczepionek, które przecież działają.

Jednak M. uparcie kontynuował swe wywody: – Masowe szczepienia typu mRNA to poważny błąd, zarówno naukowy, jak i medyczny. Wielu lekarzy i epidemiologów doskonale o tym wie. Odpierając te zarzuty, N. rzekł: – To konieczność i jedyna szansa na uchronienie się przed zapaścią lecznictwa, przed zapełnieniem się szpitali i nowymi wariantami patogenu. – Przecież nowe warianty są właśnie wynikową stosowania szczepień – nie ustępował M. I dodał: – Jest oraz więcej zdarzeń poszczepiennych, będziemy częściej widzieć nowotwory...

Wtedy już N., tonem sygnalizującym koniec rozmowy, zdecydowanie orzekł, że stosowane szczepionki są skuteczne i bezpieczne. – Po szczepionkach nikt jeszcze w Polsce nie umarł – oznajmił na koniec. I to jego zdanie wybrzmiało mocno, autorytatywnie.  
Jak wiadomo, tak rozbieżnych stanowisk uzgodnić się nie da. Jedno z nich trzeba wybrać, drugie odrzucić. A sprawa jest pilna.

Horban, Polacy i całkowity brak chemii  

Mieliśmy w kraju ostatnio kilka spektakularnych wystąpień uczonych specjalistów odnośnie tzw. piątej fali zarazy wezbranej za przyczyną straszliwego wariantu Omikron. Z tym, że kompromitację szefa Rady Medycznej przy Premierze, prof. Andrzeja Horbana, który w grudniu tuż przed Bożym Narodzeniem straszył niczym zły Dziadek Mróz, że wnet milion osób ciężko zachoruje i że stadionów w Polsce zabraknie, litościwie pominę. Natomiast trudno przemilczeć fakt, że prof. Horban to wielka i oczywista pomyłka kadrowa rządzących.

Po pierwsze, jest co najmniej niewłaściwe, żeby radzie medycznej, od której oczekuje się bezstronności oraz porad opartych na najlepszej, dostępnej dziś wiedzy, przewodził akurat konsultant zagranicznego koncernu, który produkuje remdesiwir, czyli horrendalnie drogi lek przeciw grasującemu wirusowi. A tzw. konflikt interesów? Czy to tylko wymysł przeczulonych moralistów?  I to wszystko dzieje się to w kraju, w którym od dwóch lat „zręcznymi wybiegami” i decyzjami formalnymi blokuje się obecny od lat na liście leków, tani i skuteczny specyfik, jakim jest amantadyna, która – dzięki dr. Bodnarowi z Przemyśla i jego naśladowcom – uratowała wiele osób przed ciężkim przebiegiem tej infekcji, a może i przed śmiercią pod respiratorem.

Po drugie, wystarczy przecież średnio wprawny fizjonomista, by zinterpretować głębię uczuć, jakie malują się na twarzy Andrzeja Horbana, gdy ten publicznie zwraca się do ludzi, nad którymi ma nominalnie sprawować pieczę. To istny koktajl emocji. Pojedyncze słowo w rodzaju abominacja, niechęć czy złość nie zdoła tego oddać, więc zgódźmy się na eufemizm, w rodzaju: całkowity brak chemii.

Wracając do uczonych, zaangażowanych w sprawę infekcji, to dało się zaobserwować ostatnio trzy etapy manifestacji ich niezadowolenia. Najpierw trzynastu z siedemnastu członków wspomnianej wyżej rady medycznej ogłosiło swoje odejście z tego gremium, później groźnie pomrukując z podziemia wyszli PAN-owcy, a wreszcie ciekawa grupa lekarzy-specjalistów przedstawiła swe opinie w (niezbyt zasługującej na to miano) debacie w Pałacu Prezydenckim. Abdykację większości członków rady medycznej, jeśli sądzić po reakcji w sieci, przyjęto z poczuciem ulgi i nadzieją. Radość zmącił jednak fakt, że w tym gronie zabrakło m.in. Andrzeja Horbana, który – jak wolno sądzić – do funkcji przewodniczenia zdążył się już nieźle przyzwyczaić.

Lancet  kiedyś ostry, dziś mocno wyszczerbiony
Oczywiście uczeni medycy z rady tłumaczyli swe ustąpienie brakiem wpływu na rządzących, co może świadczyć o nieodróżnianiu przez nich funkcji doradzania od sprawczości będącej prerogatywą władzy. Zważywszy na fakt, że przez dwa lata brak owej decyzyjności jakoś niespecjalnie członkom rady przeszkadzał, część opinii publicznej termin tego manifestacyjnego kroku była skłonna wiązać z niedawną inicjatywą grupy posłów Konfederacji, którzy formalnie wystąpili o sprawdzenie ewentualnych powiązań członków Rady Medycznej z producentami nader usilnie przez to gremium zalecanych preparatów, zwanych szczepionkami przeciwko CoViD-19.

Problem nie tylko w tym, że zdania na temat sensowności masowych szczepień przeciwko sezonowej infekcji i to w trakcie jej trwania są mocno wśród światowych specjalistów podzielone, ale i w tym, że wbrew zapewnieniom producentów, szczepionki – jak wynika z badań i praktyki klinicznej – nie chronią ani przed zachorowaniem, ani przed transmisją patogenu, a co więcej zwiększają podatność na infekcje, wymuszają mutowanie wirusa, powodują groźne i definitywne szkody poszczepienne, a także sprzyjają chorobom autoimmunologicznym i nowotworowym. Po ponad rocznym okresie masowego aplikowania tych eksperymentalnych preparatów sporo już o ich realnych skutkach wiadomo. I to pomimo daleko posuniętej cenzury w globalnych oraz lokalnych mediach głównego nurtu.

Trzynastu uczonych medyków, zniechęconych brakiem wprowadzenia przez rząd obligatoryjnych szczepień, wkrótce po nowym roku z przytupem opuściła doradczy organ medyczny przy premierze. Dość szybkim rezultatem owego „przytupu” stał się artykuł w brytyjskim czasopiśmie medycznym The Lancet, którego mrożącą krew w żyłach tezę postanowiła nagłośnić niezawodna Gazeta Wyborcza do spółki z ze znaną etyczką Magdaleną Środziną. O ile ta druga akcentowała ciemnogrodzkość Polaków: „umieramy, bo się nie szczepimy”, o tyle dla Wyborczej najważniejsze były słowa, że „prawicowy rząd zaakceptował wysoką śmiertelność i nie chce niczego zmieniać”.

Renomowane czasopismo brytyjskie musi mieć rację, nieprawdaż? Z tym, że frazę o tym „prawicowym rządzie i śmiertelności” autor tekstu Ed Holt przytoczył za rektorem Warszawskiej Uczelni Medycznej prof. dr. hab. Krzysztofem Jerzym Filipiakiem, który z kolei powołał się na opinie odchodzących z rady medycznej ekspertów. Źródło: Agencja JPP (Jedna Pani Powiedziała)... Czyli tzw. głośny tekst w renomowanym niegdyś czasopiśmie naukowym, to indukowana przez opozycję tendencyjna publicystyka polityczna, dająca nieprzyjaznym naszemu państwu krajowym mediom polskojęzycznym zagraniczny blichtr i polor Londynu.  

Tyle że ten słynny Lancet już się nieźle podczas „Operacji Pandemia” poszkapił, gdy w połowie roku 2020 musiał wycofać „naukowy”, a jakże „recenzowany artykuł”, dowodzący nieprzydatności hydroksychlorochiny w blokowaniu modnego wirusa... Okazało się bowiem, że dane potrzebne do sformułowania owej mocnej tezy, zwyczajnie wyssano z brudnego palca, jeśli wypada użyć takiej metafory wobec firmy-dostarczycielki danych, w której pracowały osoby bez stosownych kompetencji, m.in. autor literatury SF oraz modelka erotyczna. A właścicielem tego interesu okazał się jeden ze współautorów wycofanego artykułu.

Sanitaryści z PAN zabrali głos          
Wśród osób, które po dwóch latach, ale demonstracyjnie opuściły Radę Medyczną, był prof. dr hab. Krzysztof Pyrć, biolog, wirusolog i biotechnolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W pierwszym okresie infekcji kowidowej bardzo aktywny w mediach elektronicznych oraz dość sugestywny w budowaniu gotyckich nastrojów grozy – później nieco przycichł, ale po niedawnym wyjściu z rady znów nie daje o sobie zapomnieć.

Profesor Pyrć najlepiej czuje się jako wyraziciel opinii jakiegoś reprezentatywnego grona osób, oczywiście utytułowanych. Np. jako zastępca przewodniczącego zespołu doradczego ds. CoViD-19, który powstał przy PAN już w połowie 2020 roku. Jest to, jak podkreślają założyciele, zespół interdyscyplinarny. Powiedziałbym, że nawet mocno interdyscyplinarny.

Jedenastoosobowej grupie szefuje prezes PAN prof. dr hab. Jerzy Duszyński, biochemik. Jego zastępcę już znamy, natomiast funkcję sekretarza pełni dr Anna Plater-Zyberk, filolog i kulturoznawca, która doktorat o metaforyzacji pojęcia ‘lustracja’ w publicystycznych tekstach Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej, obroniła w czasie, gdy polskimi uczelniami wstrząsnęła (nieudana) próba zlustrowania zatrudnionych tam pracowników naukowych.

Pozostali członkowie to dr Aneta Afelt, hydrolog, dr Małgorzata Kossowska, specjalizująca się w elektronice, dr hab. Anna Ochab-Marcinek, biofizyk teoretyczny, a także specjalista od ekonomii i finansów dr Wojciech Paczos oraz socjolog prof. dr hab. Andrzej Rychard. Ale proszę się nie martwić: są również trzy osoby związane z medycyną: epidemiolog dr hab. Magdalena Rosińska, z NIZP PZH, oraz dwaj uczeni z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Radosław Owczuk, anestezjolog, i dr hab. Tomasz Smiatacz, specjalista od chorób zakaźnych.  

Ciekawe są zalecenia formułowane przez zespół doradczy PAN, a zwłaszcza sugestywna formuła językowa jego blisko trzydziestu już „stanowisk”. Oto np. wyjątki, ze stanowiska nr 27, wydanego na trzy dni przed Wigilią: „Jesteśmy dziś w przededniu kolejnego poważnego nasilenia epidemii COVID-19. (...)   Nawet w społeczeństwach o wysokim stopniu zaszczepienia widzimy ostatnio wyjątkowo stromą krzywą wzrostu liczby zakażeń (...) Nawet przy założeniu, że Omikron będzie mniej zjadliwy niż Delta, bardzo wysoka liczba zachorowań przełoży się na maksymalne obciążenie systemu ochrony zdrowia – zarówno szpitali, jak i placówek podstawowej opieki zdrowotnej”. Prawda, że te prognozy oparte na jakimś wadliwym lub intencyjnie fałszywym modelu matematycznym nieźle korespondują z ponurą wizją prof. Horbana?

Tłustym drukiem? Może raczej wężykiem  
„Główny wniosek z analizy powyższych informacji jest taki, że każdy z nas jest istotnie zagrożony. Podstawowym działaniem, które może zmniejszyć to ryzyko, jest przyjęcie dawki przypominającej szczepionki mRNA. Nie zwlekajmy”... głosi dalej przedświąteczny komunikat. Ale dopiero stanowisko nr 28, z 24 stycznia br. może wręcz przerażać. OMIKRON ATAKUJE – RATUJMY SIEBIE I PAŃSTWO – krzyczy jego tytuł. „Przez swą wysoką zaraźliwość Omikron wywołuje falę zachorowań o niespotykanej dotąd skali. Choć odsetek hospitalizacji będzie w przypadku Omikrona niższy, niż to miało miejsce w przypadku wariantów, z którymi mieliśmy dotąd do czynienia, jednak będzie to odsetek od dużo większej liczby zakażeń. W szpitalach nie leżą „odsetki”, lecz ludzie „w liczbach bezwzględnych”, a będą to niespotykanie jak dotąd duże liczby” – brzmi diagnoza gotowa konkurować z Koszmarem z ulicy Wiązów (wszystkie wytłuszczenia za oryginałem). Pytanie, czy tak, szczególnie w obliczu realnych zagrożeń, powinni się zachowywać uczeni? Czy metodologiczna dyrektywa „sine ira et studio” już na dobre przegrała z marketingiem produktów firm farmaceutycznych? A stary zdrowy rozsądek z emocjonalnym przegrzaniem?

Ale to jeszcze nic, najlepsze są zalecenia interdyscyplinarnej grupy uczonych z PAN. „Najwyższa pora skończyć z poglądem, że jeszcze wielu rzeczy o SARS-CoV-2 czy o szczepionkach nie wiemy. COVID-19 to jedna z najlepiej poznanych chorób zakaźnych w historii medycyny, a szczepionka przeciw tej chorobie jest najlepiej zbadaną szczepionką w historii szczepień. Wyraźny jest natomiast deficyt woli zwalczania epidemii COVID-19 u rządzących” – czytamy w swoistej preambule do zaleceń, które w punkcie piątym apelują o „Podjęcie zdecydowanych działań piętnujących poglądy i postawy negujące dobrze udokumentowane fakty naukowe i bezpośrednio zagrażające zdrowiu i życiu Polaków”. Mniejsza już o to, jak sobie profesor Pyrć i jego koledzy z zespołu wyobrażają to „piętnowanie poglądów i postaw” wolnych obywateli. Poglądów podzielanych zresztą przez wielu wybitnych uczonych i badaczy, którzy uważają, że naturalnie nabyta odporność jest korzystniejsza dla człowieka niż wielokrotne przyjmowanie mRNA białka szczytowego (Spike) chorobotwórczego patogenu. Smoła i pierze? Obozy reedukacyjne? Gazetki ścienne? I to w dodatku teraz, gdy wobec obłaskawionego Omikrona wiele poważnych państw, m.in. Wielka Brytania, Szwecja, Hiszpania, Czechy, Japonia i Singapur, znosi obowiązujące dotąd obostrzenia i restrykcje?

Profesorski przepis na terror sanitarny

Wygląda na to, że okopani na katedrach, w instytutach, w eksperckich zespołach doradczych czy innych komitetach nasi uczeni, nawet ci podobno elitarni z PAN, nie mają już motywacji ani potrzeby, żeby zapoznawać się na bieżąco ze stanem wiedzy o dziwnym patogenie, o jego zastanawiającej proliferacji czy o poszczepiennych szkodach tych „wspaniale zbadanych szczepionek”. Oni nie chcą już żadnej debaty, nie interesują ich argumenty drugiej strony, nie – oni chcą działać na krzyk, przez zastraszenie, przez roztoczenie śmiertelnie groźnej wizji przyszłości, najlepiej na mocy aktów niższego rzędu, tj. rozporządzeń, do których „potrzebna jest tylko wola rządzących”. Ot, taka prosta recepta na terror sanitarny w wydaniu grupki naukowców z PAN.

W prezydenckim panelu też nie było żadnej debaty, tylko zgodny chór protagonistów szczepienia za wszelką cenę. Dlatego o braku wpływu szczepień antykowidowych na przebieg ciąży i porodu mówił dr Artur Zaczyński, neurochirurg i wicedyrektor ds. medycznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. „Nie ma żadnych problemów z zaszczepionymi, są z niezaszczepionymi” – zapewniał dr Zaczyński podczas pałacowego spotkania. A mówił to niedługo po tym, jak pewien kanadyjski ginekolog-położnik alarmował, że w ich szpitalu, w ciągu jednej doby u zaszczepionych matek doszło do 13 poronień, podczas gdy wcześniej zdarzało się to mniej niż dziesięć razy w ciągu roku. Pocieszające jest może to, że – wobec sygnalizowanych obaw o negatywny wpływ szczepień na ludzką płodność – nie znaleziono ani jednego wysoko postawionego ginekologa, który chciałby w tej roli wystąpić. No i prawie byłbym zapomniał: jednym z zaproszonych do pałacu ekspertów był... ależ tak, operatywny prof. Krzysztof Pyrć, zwolennik piętnowania odmiennych poglądów i postaw.   

I jeszcze drobiazg: Panem M., jeśli idzie o poglądy, mógłby być prof. Luc Montagnier, francuski wirusolog, odkrywca wirusa HIV, noblista. Natomiast Panem N. – minister Adam Niedzielski, ekonomista z doktoratem, który „sprawdził się” w NFZ, NIK oraz w resortach zdrowia i finansów.
  

Waldemar Żyszkiewicz

(4 lutego 2022)

pierwodruk: Obywatelska. Gazeta założona przez Kornela Morawieckiego, przywódcę Solidarności Walczącej nr 264, 11 do 24 lutego 2022

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości