Wskazanie na Bartłomieja Sienkiewicza, który współtworzył Ośrodek Studiów Wschodnich oraz Urząd Ochrony Państwa, ale od przeszło dekady jest właścicielem firmy konsultingowej, do tego stopnia zaskoczyło medialnych komentatorów, że dość znamienna decyzja premiera Tuska nie została przez nich należycie przeanalizowana. Dlatego dwugłos z „Gazety Polskiej” zasługuje na uwagę.
Oceny Andrzeja Zybertowicza i Mateusza Matyszkowicza („Gazeta Polska” nr 9, z 27 lutego 2013), zgodne w opisie i ocenie kompetencji nowego ministra, zwłaszcza jeśli idzie o problemy polityki wschodniej czy specyfikę służb specjalnych, różnią się jednak dość istotnie w konkluzjach. Matyszkowicz, który w prawnuku noblisty Henryka widzi przede wszystkim analityka i gracza, przypomina, że nieudana próba resetu w stosunkach z Rosją Putina po Smoleńsku była autoryzowana i przez Sienkiewicza. Tamta spektakularna porażka – uważa redaktor „Teologii Politycznej” – powinna więc skłonić nowego ministra do podjęcia gry, mogącej przeorientować obecne polsko-rosyjskie relacje na bardziej dla nas korzystne.
Natomiast z perspektywy wewnątrzkrajowej nominowanie Cichockiego i Sienkiewicza jest – według Matyszkowicza – przejawem walki premiera o odzyskanie wpływu na służby specjalne, a zwłaszcza na ABW, która pod kierownictwem Bondaryka mocno się wyemancypowała. Prof. Zybertowicz podziela pogląd, że dobrze znający się jeszcze z czasów OSW tandem Sienkiewicz–Cichocki ma przede wszystkim chronić Donalda Tuska przed utratą władzy. W jaki sposób? Monitorując emocje społeczne i rozładowując ich groźne dla rządzących kulminacje, a także monitorując potencjalnych spiskowców, którzy chcieliby falowanie nastrojów społecznych wykorzystać.
Zybertowicz deklaruje, że dowiedział się o tym z tekstu samego Sienkiewicza, i przywołuje cytat z jesieni 2012: „Premier upadnie nie wtedy, gdy zawiążą się kolejne spiski na rzecz jego odsunięcia, ale gdy te spiski będą miały za sobą realną emocję społeczną”.
Uczony z UMK jest przekonany, że Sienkiewicz-publicysta trafnie zdiagnozował system, jaki wytworzył się w Polsce po 1989 roku. Choć – zdaniem Zybertowicza – pisze o tym oględnie i nie do końca wprost. To jednak zrozumiałe u osoby, która nie tylko czuje się politycznie związana z Platformą, ale jest również właścicielem firmy prowadzącej doradztwo dla naprawdę dużych i pozostających w zainteresowaniu polityków podmiotów gospodarczych w branży energetycznej.
To, co dziś mamy w Polsce to przecież nic innego jak wielopiętrowy system klientelistyczno-wasalny – uściśla Zybertowicz. Ugrupowania, które próbowały taki niezdrowy stan rzeczy zmieniać, traciły władzę albo całkowicie znikały ze sceny politycznej. Dlaczego? Wygląda na to, że decyzje na najwyższych piętrach klientelizmu nie zależą już od politycznych władz naszego państwa – zauważa socjolog z Torunia. Jego zdaniem, górne piętra analizowanego systemu są współtworzone przez rosyjskie interesy w Polsce.
Zybertowicz wyprowadza ten wniosek z wypowiedzi Sienkiewicza, z grudnia 2012 dla rozgłośni TokFM, relacjonowanej przez „Gazetą Wyborczą”: „To, że Polska wychodzi naprzeciw dążeniom Rosji – w jej drodze do Europy – bardzo nam się opłaca. – W ten sposób obniżamy napięcie. To bycie narzędziem Rosji bardzo nam się opłaca”.
I właśnie dlatego prof. Zybertowicz powątpiewa, aby Bartłomiej Sienkiewicz jako minister mógł w pełni zrealizować ozdrowieńczą strategię Sienkiewicza-publicysty.
Poniżej fragmenty wywiadu, którego Bartłomiej Sienkiewicz udzielił mi w lutym 2011, gdy tej nominacji nie mógł się jeszcze spodziewać.
Wsunąć nogę między drzwi
Mocarstwo z gruntu szlachetne i dobre? Nie ma w polityce takich zwierząt – z BARTŁOMIEJEM SIENKIEWICZEM, analitykiem, publicystą, członkiem rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, rozmawia Waldemar Żyszkiewicz
– Wychodząc spod dominacji mocarstwa ze wschodu wybraliśmy aktywną orientację prozachodnią. Zasadnie?
–Wybór był bezalternatywny. Co więcej, uzasadniony historycznie. Kulturowo, przynajmniej jeśli idzie o elity, Polska zawsze była i chciała być częścią zachodu. A rozkładający się smok nie stanowił żadnej alternatywy.
(...)
– Akces do strefy euroatlantyckiej zaczęliśmy od NATO, nie rezygnując jednak ze starań o członkostwo w Unii Europejskiej.
–Tak, nie ulegliśmy intensywnym w połowie lat 90. namowom krajów europejskich, żeby wybrać tzw. drogę królewską, czyli zacząć od traktatu stowarzyszeniowego z UE, a dopiero później, gdy uzyskamy już tam członkostwo lub choć trochę się do Unii zbliżymy, rozpocząć negocjacje w sprawie wstąpienia do NATO.
– Z czego to wynikało?
–Berlin i Paryż kwestię natowską uznawały za najbardziej drażliwą w swoich stosunkach z Rosją. Zachód po prostu obawiał się silnego resentymentu Rosji, która tracąc status imperium, mogłaby się zachować w sposób nieobliczalny. Powiedzmy to otwarcie, rozpad ZSRR nie był wyłącznie miłą wiadomością dla zachodu. Owszem, zdejmował strategiczny garb z czasów zimnej wojny, z drugiej jednak strony, powodował konieczność prowadzenia nowej, odrębnej polityki wobec byłych państw satelickich. I wymuszał decyzje o rozszerzeniu dotychczasowych struktur, do czego, jak dziś wiemy z dokumentów, woli politycznej z początku raczej brakowało.
(...)
– Wspomniał pan o jakości naszej polityki zagranicznej. W publicystyce chętnie streszczano ją wówczas w formie dwóch zaleceń: że Polska powinna być swoistym rzecznikiem polityki USA w Unii oraz że powinna mieć lepsze bilateralne stosunki z Rosją i Niemcami niż oba te państwa pomiędzy sobą.
–Slogany publicystów miewają ograniczony kontakt z realną polityką. Często są raczej odbiciem chciejstwa piszącego niż rzeczywistości politycznej. Jeśli idzie o pierwszy koncept, to przypominam sobie raczej określenie Polski jako konia trojańskiego USA w Europie, zwłaszcza po przystąpieniu przez rząd Leszka Millera do interwencji w Iraku, bez konsultacji z partnerami unijnymi. Spowodowało to oskarżenia, że Polska rozbija wspólną politykę europejską, której wcale zresztą nie było. Ale takie niezręczności wykorzystały Stany Zjednoczone. Wystarczy przypomnieć powiedzenie Donalda Rumsfelda, które starej Europie przeciwstawiało Europę młodą, dynamiczną, wolnorynkową, podzielającą amerykańskie ideały wolności i równości. Demagogia? Oczywiście, ale ułatwiła wciągnięcie jak największej liczby krajów, głównie peryferyjnych, do koalicji antyirackiej, legitymizując w ten sposób militarne działania USA.
(...)
– Czy obecność amerykańskich instalacji wojskowych miałaby znaczenie dla naszej obronności?
–Kiedyś sądziłem, że stanowiłoby to przekroczenie granicy do świata bezpieczeństwa, od której nie ma już odwrotu. Ale z czasem przyszło zrozumienie, że dla USA rozmieszczenie ich wojsk w świecie jest po prostu funkcją potrzeb operacyjnych, a nie np. bezpieczeństwa Polski. Że taki kontyngent, w razie gdyby zaszła potrzeba polityczna, zostałby wycofany z Polski w ciągu 24 godzin. Swoje dawne myślenie uznaję dziś za rodzaj niedojrzałości politycznej. Suwerenności nie buduje się w oparciu o obce wojska.
– Może lepsza byłaby obecność dużych amerykańskich firm?
–Jeśli za parę lat złożami gazu łupkowego w Polsce będą żywić się kluczowe koncerny amerykańskie, to dla mapy interesów USA może to być ważniejsze niż stacjonowanie całej brygady.
(...)
– A nasze ambicje polityczne?
–Tuż przed drugą wojną światową byliśmy dwudziestą gospodarką świata. Dziś jest podobnie, co oznacza, że po przeszło pół wieku dopiero odrobiliśmy swoją pozycję w świecie. Polityka zawsze jest pochodną rozkładu sił, kto tego nie rozumie, nie rozumie polityki. Dlatego nasze porównywanie się do Niemiec, Francji, a nawet Rosji, które nie uwzględnia realnego potencjału tych państw, jest tylko rodzajem śmiesznego uroszczenia.
– Warto równać do lepszych.
–Tyle że Francja stworzyła nowoczesny aparat państwowy, Niemcy stanowią wzór dobrze urządzonego państwa prawa. Natomiast Polska jest krajem, który przez 127 lat własnej państwowości nie posiadał. Nasz punkt startowy od kilkuset lat był inny. Nie wolno o tym zapominać. Tymczasem Polacy, w nawiązaniu do I Rzeczypospolitej, pewnego bardziej wyobrażonego niż realnego poziomu mocarstwowości, związanego z tamtą formą państwa, chętnie uważają, że naszym naturalnym stanem jest status jednego z europejskich mocarstw. Nic błędniejszego. Nasza naturalna kondycja to status biednego, peryferyjnego kraju, w którym, by użyć formuły Adama Smitha, produkuje się tylko rzeczy niezbędne do życia.
– Poddaje pan cierpliwość rodaków trudnej próbie...
–Ale puenta jest radosna, bo dziś dzięki ostatnim dwóm dekadom jesteśmy całkiem innym krajem. Głównie za sprawą 70 miliardów złotych, które w ciągu kilku lat trafiły do Polski z unijnej kasy. Takie pieniądze w tak krótkim czasie oraz takim wolumenie nie napłynęły do nas chyba od początków państwowości. Dopóki możemy skutecznie pozyskiwać unijne środki, dopóty wszelkie pomruki niezadowolenia, konflikty czy urazy nie mają żadnego znaczenia. Mój kraj dzięki tym pieniądzom wychodzi z wielowiekowej traumy ubóstwa. To jest prawdziwa siła napędowa, a nie jakieś symboliczne gesty.
(...)
– Po 10 kwietnia 2010 roku przeświadczenie o geopolitycznej przynależności Polski do zachodu zostało u wielu Polaków nadwątlone. Prezentacja raportu MAK chyba nasiliła jeszcze te obawy. Czy słusznie?
–Ktoś, kto twierdzi, że geopolityczne położenie Polski zmieniło się po 10 kwietnia, moim zdaniem, dramatycznie mija się z rzeczywistością. Proszę powiedzieć, czy wtedy wypisano nas z NATO? Może z Unii Europejskiej? Czy od tego czasu podlegamy polityce rosyjskiej? Czy sprzedaliśmy Lotos, oddaliśmy kawałek naszego terytorium? Może wycofaliśmy się z Ukrainy lub Białorusi, zawiesiliśmy Partnerstwo Wschodnie? My, Polacy, mamy historycznie uzasadnione obawy, co do Rosji, I byłbym ostatnim człowiekiem, który by nawoływał tutaj do rezygnacji z czujności, ale zupełnie nie widzę przejawów odradzania się rosyjskiego imperium w ostatnim dziesięcioleciu. Co najwyżej, można mówić o imperialnym sposobie myślenia, który jest kostiumem obecnej władzy w Moskwie.
(...)
„Tygodnik Solidarność” nr 6, z 4 lutego 2011
czytaj całość
http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=547&Itemid=32
Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre”
w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015
Kategoria - Poezja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka