Jerzy Kossak - Pościg za komisarzem
Jerzy Kossak - Pościg za komisarzem
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
252
BLOG

Kleszczyński: Literatura z lancą (3)

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

17 sierpnia 1920

 

Nie wiemy, co się dzisiaj stało, ale wiemy, że coś się stało.

Bałamutne wieści przywieźli łącznicy. Nic szczególnego. Tamci poszli naprzód, ci się cofnęli. Jakąś kawalerię widziano. Czort wie, kogo. Ułanów czy też szwoleżerów. I piechoty dużo. O artylerii także gadali. Wszystko bez związku.

Ale się coś stało!

(...)

Nikt nie wiedział, że tym razem oddziałek nasz – drobny pyłek w tej kurzawie wojennej – wcielał się w wielką chmurę, którą gniewny wicher obrócił prosto w twarz wroga... Zaczynaliśmy ofensywę.

 

 

18 sierpnia

 

– Idziemy naprzód! Naprzód!

Co się może równać z tą rozkoszą? Nic na świecie! Czy może miłość kobiety? – Nie! Czy sława? Nie! – Potęga złota? – Nie!

Miłość przychodzi w karmazynach i odchodzi w łachmanach... Sława zatruta jest znikomością w samym zaraniu... Złoto – tylko złoto podbija.

Rozkosz nasza jest zupełna i ogromna. Albowiem krok za krokiem, minuta po minucie – odzyskujemy wolność!

(...)

Idziemy naprzód, szwoleżerowie!

Lance nasze prostują się dumnie i wiatr igra nimi, szeroki, wolny wiatr polskiej ziemi, pieszczący proporczyki szwadronów!

(...)

Szarże, na przedzie szwadronu jadące, poweselały do niepoznania. Rotmistrz nasz goreje radością, jak szczęśliwy narzeczony. Porucznicy, dowódcy plutonów, cieszą się, jak żaki. Ogarnia nas chwilami pustota tak szalona, że się wprost zatraca świadomość tego, co robimy – i dokąd dążymy...

Gdyby nam ktoś nagle przypomniał, że te długie lance - i ostre szable- i mauzery i nagany czy browningi – są do zabijania – wszyscy by się roześmieli...

(...)

– I w nieopisanym uniesieniu zwycięstwa, wyżsi o głowę, pełni iście kawaleryjskiej fantazji, nie zdając sobie z tego sprawy, że bolszewików trzeba będzie bić, bić, bić aż do skutku – kłusujemy płynnie, rozkosznie, wpatrujemy się z zachwytem w dal - i marzymy wszyscy... Każdy o czym innym, oczywiście, a jednocześnie wszyscy o tym samym:

– Jak to będzie pięknie, kiedy ostatni moskal ucieknie naszej z naszej ziemi, kiedy pokój będzie zawarty – i kiedy staniemy znowu przed rogatkami warszawskimi, gotowi do uroczystej defilady.

– Dalibóg! Jeżeli nie wiedzieliście dotychczas, to teraz będziecie wiedzieli. Tak wygląda bezgraniczna pycha!

-------------------------------------------------------------------

 

– Bo może nie wiecie, mili, że się już po świecie była rozeszła wieść o naszym konaniu?

Tak jest. Gruchnęła po szerokim świecie nowina, że Polska dogorywa... Kolportowali ją przede wszystkim ci wszyscy, którzy do tego ubogiego kraju przybyli bez grosza przy duszy i legitymowali się obcymi paszportami... Jako też ci, którzy w Polsce dorobili się kopalń i źródeł nafty, warsztatów i sklepów...

A także różni politycy spod ciemnej gwiazdy, jawni albo zakonspirowani wrogowie naszego młodego państwa...

Wiwatowali bolszewicy, obiecując sobie w Warszawie nieziemskie rozkosze. Wiwatowały Niemcy, okropnie czegoś republikańskie i proletariackie, oburzone na polską soldateskę i na polski imperializm... W Anglii wypisywano o nas dzikie bzdury i wyprawiano półoficjalny pogrzeb – rządowi i polskiej nacji – oczywiście, trzeciej klasy... Podziemna robota sowietów wydała pewne owoce.

 

 

cdn.

 

Zdzisław Kleszczyński: Czerwony teatr. Literatura z lancą. Wydawnictwo Biblioteki Dzieł Wyborowych, Warszawa 1927

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura