Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
399
BLOG

Jak (nie) rozegrano referendum. Rzecz o skuteczności

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Polityka Obserwuj notkę 4

 

To, że Prawo i Sprawiedliwość wszystko robi źle, już wiemy. Wobec tego, przyjrzyjmy się sukcesom Platformy Obywatelskiej.

Katalog działań i zaniechań, mających nie dopuścić do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stołecznego Ratusza, był wyjątkowo obszerny. I ciekawie zróżnicowany. Na rozmaite sposoby usiłowano zniechęcać mieszkańców Warszawy do udziału w referendum, niemal jawnie dając ludziom do zrozumienia, że wszelkie wysiłki nie tylko pozostaną daremne, ale jeszcze mogą zaszkodzić ich karierze zawodowej czy wręcz utrudnić im życie w Warszawie.

Zły przykład wierchuszki

Bronisław Komorowski, który po wyborze na najwyższy urząd Rzeczypospolitej do znudzenia zarzekał się, że będzie „prezydentem wszystkich Polaków”, zaraz u progu przygotowań do stołecznego referendum tak skwapliwie przejawił solidarność z partyjną koleżanką, że zmusił prof. Nałęcza do wymyślnych piruetów, które mogłyby tę naganną postawę choć trochę przypudrować. Nie pozostał w tyle Donald Tusk, najpierw zapowiadając, że odwołaną wiceprezes PO uczyni komisarzem stolicy, a potem szykując Małgorzatę Kidawę-Błońską, jako rezerwową kandydatkę na komisarza.

Antydemokratyczne, choć również nieco „podwórkowe zagrywki” premiera i prezydenta RP nie spotkały się ze zdecydowaną reprymendą krajowych organizacji pozarządowych oraz strażniczych, choć z pewnością na nią zasługiwały.

Sygnał płynący z góry skutecznie ukształtował postawę instytucji i osób, odpowiadających za organizację referendum odwoławczego. Przede wszystkim, zabrakło elementarnych informacji. W części obwodów zmieniono lokalizację siedzib komisji wyborczych, nie powiadamiając o tym skutecznie wyborców z danego obwodu. Utrudniano procedurę dopisywania do list wyborczych, zastraszając chętnych wizytami straży miejskiej. Nie stroniono nawet od jawnej dezinformacji.

Np. w jednej z kamienic przez trzy i pół tygodnia w zamkniętej na kłódkę gablocie z ogłoszeniami administracji, wisiała kartka (wydruk z komputera) sugerująca mieszkańcom głosowanie w innym niż dotąd obwodzie wyborczym. Dopiero po interwencji jednego z lokatorów, na niespełna trzy doby przed otwarciem lokali wyborczych, fałszywą informację sprostowano. Pomyłki się zdarzają? Owszem, ale dlaczego akurat w budynku komunalnym, pozostającym w zasobach Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami dzielnicy Śródmieście?

Moskwa nie wierzy łzom?

Brak oficjalnych obwieszczeń wyborczych, którymi zwykle przed wyborami oklejone są wszystkie możliwe miejsca w przestrzeni publicznej. Ogłoszenia znikające z klatek budynków mieszkalnych. Słabe oznakowanie nowych siedzib komisji obwodowych. Nagłe utajnienie informacji o frekwencji w dniu referendum. Zlekceważenie obowiązku wywieszania list z wynikami głosowania na drzwiach budynku, w którym mieści się lokal wyborczy. Wreszcie dziwne kłopoty z „policzeniem frekwencji”, czy z „zawieszającymi się serwerami”… I to mimo szkolenia wyjazdowego, jakie kierownictwo PKW odbyło ubiegłej jesieni w Moskwie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że referendum stołeczne potraktowano lekceważąco, żeby nie powiedzieć pogardliwie. Tak jakby chciano powiedzieć mieszkańcom Warszawy: Głosujcie sobie, głosujcie, a i tak wyjdzie na nasze. Tonacja mediów przed tym referendum w niczym nie przypominała atmosfery kampanijnej znanej z głosowań wcześniejszych. Zabrakło przypomnień o postawie obywatelskiej, nie było rytualnych haseł o „święcie demokracji”, zrezygnowano też całkowicie z profrekwencyjnych napomnień.

Inaczej niż przy wcześniejszych wyborach zachowały się władze, nie tylko zresztą stołeczne. Wobec referendum warszawskiego rządzący zademonstrowali postawę wyraźnie zbywającą, pomniejszając wagę tego aktu dla przyszłości miasta. Trochę przypominało to lekceważenie przygotowań do wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku, w odróżnieniu od ostentacyjnie celebrowanego trzy dni wcześniej spotkania premierów Tuska i Putina.

Róża Thun i dwa referenda

Mieszkańcy stolicy odebrali czytelny sygnał: my, władze kraju i Platformy Obywatelskiej uznajemy, że to jakiś nieodpowiedzialny kaprys warszawiaków, którym na rok przed końcem kadencji, zachciało się odwoływać panią prezydent. Zupełnie jakby za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz nie doszło do niegospodarnej sprzedaży SPEC-u, siłowej rozprawy z kupcami, opóźnienia w budowie metra, czynszów, opłat, podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej czy wreszcie, latem tego roku, do niezłego skandalu śmieciowego.

Tym, których porównanie do dwóch wizyt smoleńskich zirytowało, przypomnę tylko referendum w sprawie polskiej akcesji do UE. Kampania trwająca miesiącami, z niemałym udziałem sił i środków z zagranicy. Precedensowe rozciągnięcie głosowania aż na dwa dni, właśnie w trosce o uzyskanie wymaganego progu frekwencyjnego. Zachęcanie do udziału, co tam zachęcanie, wprost formułowano apele o poparcie integracji. Bo właśnie w tym miała się, zdaniem euroentuzjastów, przejawiać postawa prawdziwie obywatelska. W komitecie aktywnie promującym udział w referendum akcesyjnym działała m.in.… Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Przed dziesięciu laty sytuacja była w zasadzie analogiczna. Sondaże wskazywały, że tych, którzy w wejściu do UE widzą panaceum na bolączki dychawicznej III RP, jest znacznie więcej od eurosceptyków, przekonanych, że życie w państwie, które po dekadach zniewolenia osiąga dopiero jakąś suwerenność, należy budować po swojemu. Dziwne? Nie bardzo, gdyż w promowanie naiwnej mrzonki, że ktoś inny lepiej niż sami Polacy potrafi zagospodarować naszą polską wolność, wpompowano ogromne środki finansowe, pozyskując do tego zadania krajowe media i bez skrupułów korumpując elity.

Nie było obawy o rozkład głosów. Ten był znany i korzystny dla zwolenników integracji. Obawy, tak jak i tym razem, dotyczyły frekwencji. I tak jak wtedy, przed dziesięciu laty, obóz Róży Thun i Hanny Gronkiewicz-Waltz potrafił wymusić odpowiednio wysoką frekwencję, tak samo teraz, środowisko polityczne w dość podobnym składzie, potrafiło dopiąć swego. Tyle że tym razem należało zniechęcić ludzi do głosowania, czyli frekwencję zdusić. Działano w sposób obcesowy, ale wielokierunkowo. Działano zręcznie i skutecznie. No i tych głosów zabrakło. Zabrakło bardzo niewiele. Prawdopodobnie zabrakło. 

Nadwiślański wzorzec przezorności

Po referendum PO i PiS trwają w politycznym klinczu. Żadna z tych partii nie poczuwa się do przegranej. Poniekąd słusznie. Prawdziwymi przegranymi nie są bowiem ani organizatorzy referendum, ani ich polityczne otoczenie. Koalicja, opozycja, plankton – klasa polityczna, jak zawsze, da sobie radę… Ale podczas próby odwołania z Ratusza Hanny Gronkiewicz-Waltz doszło do ostrego starcia. I teraz za te emocje i niepewność, za zmuszenie władzy do desperackiej obrony stanu posiadania per fas et nefas, zostanie wystawiony rachunek, który zapłacą mieszkańcy miasta.  

Zapłacą przede wszystkim bohaterowie ostatniej niedzieli, to znaczy ci, spośród pracowników instytucji samorządowych, firm i spółek zależnych od miasta, którzy mimo ostrzeżeń, że udział w referendum jest be, a nie cacy, nie dali się zastraszyć. To zresztą wymagało od nich czegoś więcej niż tylko osobistej odwagi cywilnej. Oni przecież, udając się w niedzielę do lokalu wyborczego, położyli na szali nie tylko karierę zawodową, ale i spokojny byt swoich rodzin. I to właśnie oni zostali boleśnie zdradzeni przez polityków.   

Jeśli mimo formalnego utajnienia frekwencji referendalnej do godziny 21, Hanna Gronkiewicz-Waltz już około 18 wiedziała, że „idzie dobrze” (mimo że po wieczornych mszach świętych mogli jeszcze głosować np. niezbyt jej przyjaźni słuchacze Radia Maryja), to należy przypuszczać, że listy uczestników niedzielnego referendum żadną tajemnicą dla władzy również nie będą.

I co teraz? Prezydenci Komorowski oraz Wałęsa od razu mówili, że w tym referendum udziału na pewno nie wezmą. Niewykluczone, że dzięki temu awansują do roli nadwiślańskich wzorców przezorności.

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka