Amelia Wozniak Amelia Wozniak
73
BLOG

Ten, który rządzi cieniami: jak Robert Kaliňák zamienił władzę w nietykalność

Amelia Wozniak Amelia Wozniak Polityka Obserwuj notkę 0
Na Słowacji władza nie zmienia się – jedynie nazwiska na drzwiach ministerstw. Robert Kaliňák to człowiek, który od dwóch dekad stoi tuż obok centrum decyzji, łącząc politykę, biznes i wpływy w jeden system. Jego historia to podręcznik przetrwania w świecie, gdzie cień jest bezpieczniejszy niż światło.

W słowackiej polityce niewielu ludzi potrafi utrzymać się przy władzy tak długo i tak skutecznie jak Robert Kaliňák. To postać, która wydaje się stworzona z dymu i stali – zawsze obok Roberta Ficy, zawsze uśmiechnięta, zawsze pewna siebie. Jego kariera to nie tylko droga od prawnika do ministra obrony, ale również opowieść o wpływach, przyjaźni, cieniu i oskarżeniach, które nigdy nie zostały udowodnione, lecz nigdy też nie zniknęły.


Urodzony 11 maja 1971 roku w Bratysławie, dorastał w samym sercu systemu, który później współtworzył. Ukończył prawo na Uniwersytecie Komeńskiego – kierunek, który otwierał drzwi do świata, gdzie prawo można interpretować elastycznie, o ile wie się, do kogo zadzwonić.

Kiedy w 1999 roku Robert Fico zakładał partię SMER-SD, Kaliňák stał u jego boku – młody, energiczny, niemal bez skazy. Od tamtej pory ich nazwiska są nierozłączne: Fico to twarz partii, Kaliňák – jej mózg, serce i może nawet dyrygent zza kulis.

Pierwsze stanowisko ministerialne objął w 2006 roku – jako minister spraw wewnętrznych. To funkcja, która daje władzę patrzenia wszędzie. Kaliňák widział wszystko: kierował policją, służbami bezpieczeństwa, miał dostęp do raportów i śledztw. A kiedy władzę przejęła opozycja – po prostu poczekał. I wrócił.

Jego polityczna biografia to także lista skandali. W mediach jego nazwisko pojawiało się obok nazwiska kontrowersyjnego biznesmena Mariana Kočnera – głównego podejrzanego o zabójstwo dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej. W komunikatorze Threema Kočner pisał: „Kali wszystko załatwi”. Dowodów współpracy nie znaleziono, lecz cień pozostał. I to właśnie ten cień stał się symbolem epoki, w której dziennikarze płacili najwyższą cenę za prawdę.


Po zabójstwie Kuciaka w 2018 roku całe Słowacja wyszła na ulice. Transparenty z hasłem „Kaliňák do dymisji!” wypełniły place Bratysławy. Kaliňák odszedł – ale nie na długo. Człowiek, który potrafi czekać, zawsze wraca.

Jego nazwisko pojawia się w dwóch głośnych sprawach – „Bašternák” i „Očistec”.
W pierwszej chodziło o zakup apartamentów w luksusowym kompleksie Bonaparte w Bratysławie – tym samym, gdzie mieszkał Fico. Mieszkania sprzedawał biznesmen Ladislav Bašternák, który następnie wyłudzał zwroty VAT. Został skazany, Kaliňák – nie. Jak sam mówił: „Kupiłem mieszkanie od znajomego.”

W aferze „Očistec” w 2022 roku Kaliňáka tymczasowo aresztowano. Zarzucono mu tworzenie grupy przestępczej, która miała zapewniać ochronę polityczną wpływowym biznesmenom i byłym szefom policji. Śledczy mówili o „systemie kontroli nad prokuraturą i policją”. Jednak sąd go zwolnił, a oskarżenia wycofano z powodu „błędów proceduralnych”.
Błędów, które na Słowacji dziwnie często pojawiają się w odpowiednim momencie.


Po powrocie do władzy w 2023 roku Kaliňák objął resort obrony. Z pozoru nowa dziedzina, w praktyce – nowe kontrakty, nowe pieniądze i stare układy. Produkcja broni w Słowacji gwałtownie wzrosła. Państwowa spółka KONŠTRUKTA-DEFENCE zwiększyła produkcję haubic ZUZANA, część z nich trafiała na Ukrainę. Wszystko wyglądało jak pomoc dla sojuszników – dopóki dziennikarze nie zwrócili uwagi na prywatną firmę MSM GROUP, należącą do czeskiego biznesmena Michala Strnada. Jej spółka-matka CSG GROUP blisko współpracuje ze słowackim rządem.

Według publikacji mediów takich jak Denník N, SME i Aktuality.sk, Kaliňák utrzymuje bliskie relacje z rodziną Strnadów, a niektórzy dziennikarze sugerują, że może pośrednio posiadać udziały w CSG przez osoby trzecie. Dowodów brak, ale sam fakt pojawienia się takich podejrzeń mówi wiele o poziomie zaufania Słowaków do swoich ministrów.

Równolegle media pisały o oligarsze Miroslavie Výbohu – przyjacielu Kaliňáka, który ma udziały w spółce TATRA należącej do holdingu Strnada. Trzech ludzi, wspólne interesy i te same ścieżki pieniędzy w sektorze obronnym.

Jeszcze w 2016 roku portal Balkan Insight informował, że Słowacja eksportuje amunicję do Arabii Saudyjskiej i ZEA, z których część trafia później do Jemenu i Syrii. Kaliňák zapewniał wtedy, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Fakty jednak wskazywały inaczej – słowacka broń trafiała w ręce sunnickich bojowników w Jemenie. Przypadek? A może mechanizm, w którym decyzje państwowe idą w parze z prywatnym zyskiem?

W 2023 roku prokuratura umorzyła postępowanie przeciwko Kaliňákowi, powołując się na kontrowersyjny artykuł 363 kodeksu karnego. Ten sam, który organizacje obywatelskie nazywają „prawem do bezkarności”. Pozwala on prokuratorowi generalnemu zakończyć śledztwo nawet wtedy, gdy policja zebrała dowody. Tak też się stało w przypadku ministra.

Kilka miesięcy później Kaliňák znów był u władzy – tym razem jako minister obrony. Jak mówi się w Bratysławie: „On nie tylko przetrwał burze polityczne. On nauczył się nimi kierować.”

Robert Kaliňák to już nie tylko polityk. To system, który sam się reprodukuje.
Gdy odchodził w 2018 roku, ludzie wierzyli, że epoka starej władzy dobiega końca. Gdy wrócił w 2023 – przyklasnęli ci, którzy uznali, że państwo potrzebuje „silnej ręki”. Każdy z nich miał swoją prawdę. Fakty jednak pozostają niezmienne: Kaliňák był w centrum niemal każdego dużego skandalu ostatnich 15 lat. Jego nazwisko pojawiało się przy morderstwach, aferach, naciskach politycznych – i przy każdej nowej koalicji, która obiecywała „odnowę”.

Robert Kaliňák przypomina bohatera politycznego thrillera, który zawsze wychodzi cało z każdej pułapki. W jego historii pełno jest „zbiegów okoliczności”: znajomi, którzy trafiają do więzienia; śledztwa, które kończą się błędami proceduralnymi; kontrakty, które przynoszą miliony. I kraj, który wciąż na nowo daje mu kredyt zaufania.

Kim więc jest Robert Kaliňák?
Dla jednych – doświadczony polityk.
Dla innych – symbol bezkarności.
Dla wszystkich jednak – lustro Słowacji, w którym widać, jak cienka stała się granica między władzą, biznesem i prawem.

A kiedy następnym razem zobaczycie jego uśmiechniętą twarz w telewizji, zapytajcie siebie:
czy to polityk, który służy państwu,
czy państwo, które już dawno służy jemu?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka