Witam,
Zauważyłem wysyp dyskusji o podatku od sklepów. Jak zwykle wszyscy widzą drzewo a nie widzą lasu. Dyskutują na ten temat jak zwykle ekonomiści, politycy, socjologowie, psychologowie, dziennikarze czyli, jak mnie wiadomo, sami kompletni ignoranci.
Dyskutują zawzięcie czy małe sklepiki zyskają czy stracą itd, franczyzach i innych takich. Oczywiście nikt na sprawę nie spojrzy szerzej bo i po co?
A może zwróćcie uwagę na jeszcze jedną sprawę. Właścicele małych sklepików zdaje się mają dzieci, czyż nie? Jak mówię, że 500 + JEST obniżeniem podatku to nikt nie wierzy, chociaż to wynika z jednego prostego równania. Zauważcie, że duże sklepy mają podatek powiększony a właściele małych ZNACZĄCO DLA NICH obniżony.
Jak ktoś mi zarzuci, że dziadek prowadzący sklepik nie ma dzieci, na które "dostałby" owe 500 PLN, to już te dzieci na swoje dzieci już tak, i nie będzie musiał się wykrwawiać coby wnukom pomagać.
Ech .. wy wszyscy geniusze ekonomii i myslenia, DO SZKOŁY marsz!
Pozdrawiam :)
Inne tematy w dziale Gospodarka