Witam,
Przeprowadziłem z Trezem dyskusję na temat podatków. Obiecałem, jako ten, kto niesie kaganek oświaty, że wyjaśnię niektóre rzeczy.Jak, oczywiście, wiecie, prowadzę wojnę z ekonomistami, których uważam za kompletnych ignorantów. Zanim będziecie czytać dalej, zachęcam do zapoznania się z dyskusją z Trezem tutaj.
Zapewne wszyscy pamiętacie sytuację, gdy rząd Millera obniżył podatki na alkohol i okazało się, że wpływy do budzetu wzrosły. Oczywiście większość z nas się temu nie zdziwiła, każdy mówił o krzywej Laffera, że to właśnie tak jest i że to naturalne. Ale czy nie zastanawiało was, dlaczego po prostu kolejne rządy tego nie powtarzały (wyjątkiem był rząd PiS) skoro to takie dobre? Już Wam to wyjaśniam. I muszę wrócić do naszych ignorantów. Wiecie jak oni, znaczy ekonomiści, to liczą?
Pokażę to na przykładzie wiejskiego sklepiku i alkoholu.
Powiedzmy, że jest sklepik, który miesięcznie sprzedaje 100 butelek po 20 zł. Razem daje nam to 2000 zł sprzedaży. Założmy dla ułatwienia, że skarb państwa kasuje z tego połowę, czyli 1000 zł. Jakiś polityk przychodzi i proponuje: obniżmy podatek o 10 %. Ekonomiści natychmiast podejmują wrzask, że 10 % mniej to jest 100 zł mniej w budżecie i że budżetu na to nie stać. Politycy, jako kolejni ignoranci, zamilkną i przytłoczeni przez wrzask ekonomistów przyznają "no tak, no tak, skoro tak to rzeczywiście może lepiej nie". Nie wierzycie, że ekonomiści tak liczą? Uwierzcie, bo tak właśnie jest. Ja, z resztą, podejrzewam ich o jeszcze bardziej absurdalne liczenie. Oni moga liczyć tak: obniżymy podatek, sprzedaż wzrosnie o 20 % i budżet "straci" te 10 % już od tych 120 butelek. Dlaczego ekonomiści myślą i liczą tak absurdalnie? Poczytajcie w mojej notce pod znamiennym tytułem "ekonomiści won",
Sprawa z 500 + jest analogiczna. Każdy powinien wiedzieć, że 500 + jest obniżeniem podatku, bo kazdy powienien wiedzieć ze szkoły podstawowej, że x - 500 jest mniejsze od x.
Przy tej okazji: strasznie mnie śmieszy dyskusja na temat przepijania pieniędzy z 500 +, ale to może być dobry przykład na czym rzecz polega. Jedni straszą, że Polacy przepiją pieniądze, drudzy odpowiadają, że 80 % z tego "wróci" do budżetu. Ale, ludzie !!! to nie o to chodzi! Wróćmy do naszego wiejskiego sklepiku. Załóżmy na potrzeby tego wykładu, że ludzie pójda i wydadzą pieniądze na alkohol w naszym sklepiku. Właścicelowi znacznie wzrosną obroty i zyski w sklepiku. Właściciel pomyśli zaraz albo o zatrudnieniu bezrobotnej panienki, której państwo przestanie płacić zasiłki; albo zatrudni lokalną firemkę budowlaną, żeby rozbudowała mu sklep, albo pomysli o drugim sklepie w sąsiedniej wsi. Będzie się rozwijać. Tym bardziej, że na przykład właściciel też ma dzieci o też dostanie 500 +, czyli o 500 zł zostaną mu obniżone podatki.
Dokładnie tak, to będzie działało. Dlatego napisałem kiedyś, że 500 + to najlepszy program makroekonomiczny w Polsce od zakończenia wojny.
A skąd tytułowa butelka wybranego alkoholu? Otóż Trez zaproponował zakład, który przyjąłem:
Jeżeli na koniec 2016 bilans budżetu (dochód minus wydatki) pomniejszone o nowe podatki wprowadzone przez PiS i dochodu okazjonakne będzie wyższy niż w 2015 z radością stawiam dowolny wybrany przez Pana alkohol i zapisuję się do Pana na płatne lekcje matematyki. Jeżeli nie - przeczyta Pan wskazaną przeze mnie niezbyt grubą książkę.
Jako, że alkoholu nie piję więc przekażę ją w konkursie o następującym regulaminie:
1. Zwycięzca podziela moje zdanie,
2. Obowiązuje zasada: kto pierwszy ten lepszy,
3. Jest jeszcze tajny punkt, który w razie konieczności, ujawnię potem. Kto mnie zna, wie co to może być za punkt. :)))
Pozdrawiam :)
Inne tematy w dziale Gospodarka