Witam,
Jak widzę, muszę dalej wyjasniać niektórym zawiłości zasad prostej matematyki. Ale skoro podjąłem się niesienia kaganka oświaty, to sobie pokoontynuuję dalej. Tym bardziej, że mam sporo przy tym zabawy. No to jedziemy:
Mam pytanka do osób nierozumiejących co to jest obniżka podatków:
Dlaczego ekonomiści ulgi podatkowe dla inwestorów zagranicznych, firm w większości zagranicznych w specjalnych strefach ekonomicznych, zagranicznych supermarketów; nazywają własnie ulgami podatkowymi? Brzmi pozytywnie, miło dla ucha. Mówi się, że dzięki temu rozwijają się miasta a ludzie żyją dostatnio. Nikt nie mówi, że idzie coś z naszych podatków, że trzeba brać na to kolejne kredyty.
Natomiast dlaczego dopłaty do kopalń, stoczni, zbrojeniówki czy dopłaty do 500 + nazywa się dopłatami? Brzmi złowrogo, strasznie. Że na to wszystko my wszyscy płacimy z naszych podatków. Trzeba na to brać kolejne pożyczki, budżet się zawala.
A wiecie co? Matematycznie to jest dokładnie to samo. Nie wierzycie? Dokładnie tak jest. Owe złowrogie dopłaty to matematycznie jest dokładnie to samo co sympatyczne ulgi podatkowe. Niczym się nie różnią. Będzie zmuszony to nawet przyznac mój sympatyczny i błyskotliwy adwersarz Trez.
Pamiętajcie, jak byście nie liczyli, jak byście nie kluczyli zawsze wrócicie do tego co wychodzi z matematyki i logiki. Wymyslili to już dawno staryżytni i to sie, póki co, nie zmienia. Pomimo prób oszustów i kombinatorów, typu teoria, że był trotyl a jednocześnie żadnego trotylu nie było..
Pozdrawiam :)
PS: Notka, która mi przyszła do głowy podczas miłego pobytu na ranczu u Hephalumpa. :)
Inne tematy w dziale Gospodarka