Nie tak dawno prezydent Duda powiedział w wywiadzie, że PiS ciągle jeszcze ma szansę na trzecią kadencję, ale musi unikać przejawów pychy. Jest to tym bardziej oczywiste, że Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów - fakt, że tych w 2015 r. - pod hasłem "Pokora i służba", co powinno zobowiązywać do wyższych standardów.
Kiedy jest się premierem rządu i posłem, który uchwala prawo zmuszające nawet dzieci i osoby chore do noszenia maseczek w zamkniętych miejscach publicznych, to zarówno przyzwoitość, jak i zdrowy rozsądek nakazują być stachanowcem w przystrajaniu twarzy namordnikiem. Tymczasem wielu polityków, w tym - premier, uważają, że są lepszą kastą i masek nie noszą. Ostatnio Kancelaria Premiera pochwaliła się zdjęciami, na których widać premiera Morawieckiego siedzącego w kinie, razem z innymi osobami, bez zachowania sławetnego "dystansu społecznego" i, oczywiście, bez kagańca. Co powinien zrobić rozsądny polityk w takiej sytuacji? Rzecz jasna, przyznać się do błędu, przeprosić i obiecać solennie poprawę. A co zrobił szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk? Powiedział: Nic się nie stało, Polacy! Nic się nie stało! To było PRYWATNY POKAZ ...
No to ja uprzejmie przypominam, że na jeszcze bardziej prywatnych weselach Sanepid ma sprawdzać liczbę gości, prawidłowość noszenia masek i inne obostrzenia.
Oczywiście, jak to ujął Urban, rząd zawsze się wyżywi, więc spoko wodza. Można też przypomnieć byłego premiera Leszka Millera, który, według jego rzecznikiem, nie jest zwykłym Kowalskim i prawo ma na niego patrzeć pobłażliwie. Tyle tylko, że jeśli do tego dodamy aferę z panią Andruszkiewiczową, zatrudnioną na państwowym za to, że jest żoną swego męża, to klimat PRL i III RP narzuca się sam.
Czyli jednak: PiS-PO=jedno zło? ...
